
„ Odeszła cicho, bez słów pożegnania. Tak jakby nie chciała swym odejściem smucić, tak jakby wierzyła w godzinę rozstania, że ma niebawem z dobrą wieścią wrócić...” W minionym tygodniu rodzina, przyjaciele, sąsiedzi i znajomi pożegnali Barbarę Witczak-Witaczyńską.
W poniedziałek 11 lipca, w Garwolinie, w wieku niemal 90 lat, zmarła Barbara Witaczyńska, wieloletnia mieszkanka Garwolina, fotograf, córka chorążego 1. Pułku Strzelców Konnych Narcyza Witczak-Witaczyńskiego. W czwartek 14 lipca, zmarłą w kaplicy św. Antoniego na cmentarzu parafialnym w Garwolinie żegnała rodzina, przyjaciele, znajomi i sąsiedzi.
Ogromna spuścizna historyczno-fotograficzna
Podczas nabożeństwa żałobnego głos zabrał m.in. prezes Stowarzyszenia kawaleryjskiego im. 1. Pułku Strzelców Konnych Wojciech Szczegot. – Stoję tutaj, ponieważ chciałbym w ten sposób oddać hołd zmarłej oraz czuję, że wszyscy powinniśmy poznać dobroć i wielkoduszność śp. Basi Witaczyńskiej, bo tak przecież wszyscy o niej mówiliśmy – wspominał. Wojciech Szczegot przypomniał zebranym, że Barbara Witczak-Witaczyńska urodziła się w Warszawie, a w 1931 roku przeprowadziła się z rodzicami i siostrą Krystyną do Garwolina. Tutaj, jej ojciec Narcyz Witczak-Witaczyński rozpoczął służbę w I Pułku Strzelców Konnych. – Nikt wtedy nie przypuszczał, że zwiąże się na zawsze z naszym miastem. We wrześniu 1939 roku, wraz ze swoim ojcem, przenieśli i ukryli w swoim domu archiwum pułkowe I Pułku Strzelców Konnych. Do czasów obecnych przetrwało niemalże w 100 procentach archiwum fotograficzne Pułku, które obecnie znajduje się w Narodowych Archiwum Cyfrowym. To dzięki tym fotografiom możemy podziwiać stary Garwolin i piękno kawalerii okresu II Rzeczpospolitej – podkreślał prezes Stowarzyszenia, który wyznał, że zarówno on, jak i jego rodzice znali śp. Basię od kiedy pamiętali.
Fascynujące rozmowy, wspaniała pamięć i pogoda ducha
– To bardzo życzliwa, ciepła i wesoła pani, ale wszyscy znaliśmy ją przede wszystkim jako garwolińskiego fotografa. To ona, na błonie fotograficznej, dokumentowała życie naszych rodzin, od narodzin aż do śmierci. Zapewne każdy z nas ma w swoim archiwum rodzinnym jakąś fotografię z ważnych dla rodziny uroczystości, wykonaną przez śp. Basię – mówił Wojeciech Szczegot, który dodał, że w prowadzonym przez zmarłą zakładzie fotograficznym panowała niesamowita sceneria i atmosfera. – Potem przyszła choroba nowotworowa, z którą długo walczyła. Kiedy choroba została zaleczona pojawił się udar mózgu, który pozostawił po sobie ślad w postaci problemów z mową. Mimo to rozmowy z nią były fascynujące, chociaż czasem przypominały rozwiązywanie kalamburów. Dzięki tym rozmowom i długim dyskusjom mogłem się dowiedzieć bardzo dużo o życiu żołnierskim w 1. Pułku Strzelców Konnych oraz o życiu mieszkańców miasta przed wybuchem II wojny światowej, jak i w czasie jej trwania. Do końca swoich dni zachowała wspaniałą pamięć i pogodę ducha oraz bez problemów rozpoznawała na zdjęciach osoby i miejsca pomimo upływu dziesiątek lat. Podczas każdego spotkania zawsze wypytywała o całą rodzinę, a na zadane przeze mnie pytanie, jak się czuje czy co słychać, zawsze odpowiadała „bardzo świetnie” – wspominał prezes Stowarzyszenia.
Radość z upamiętnienia pracy ojca
Wojciech Szczegot przypomniał, że wielkim pragnieniem zmarłej było wydanie biografii ojca – Narcyza Witczak-Witaczyńskiego – chorążego i fotografa 1 PSK oraz upamiętnienie jego pracy na rzecz Garwolina poprzez wykonanie tablicy pamiątkowej. Oba marzenia udało się zrealizować. Zarówno wydanie biografii ojca, jak i odsłonięcie tablic pamiątkowych (Garwolin uczcił pamięć chorążego Narcyza Witczak-Witaczyńskiego Czytaj dalej>>>) przyniosło wiele radości śp. Basi Witczak-Witaczyńskiej. – Nasza obecność tutaj jest wyrazem wielkiej wdzięczności za okazane serce i codzienną radość – mówił, żegnając zmarłą słowami ks. Jana Twardowskiego: „Odeszłaś cicho, bez słów pożegnania. Tak jakbyś nie chciała swym odejściem smucić, tak jakbyś wierzyła w godzinę rozstania, że masz niebawem z dobrą wieścią wrócić...”
Dzieliła się z wszystkimi swoimi talentami i radościami
Wnuk Narcyza Witczak-Witaczyńskiego, ks. Jerzy Witczak podczas nabożeństwa przypomniał zebranym, że jego ciocia w Sylwestra obchodziła 90. urodziny. Wspominał, że nie założyła własnej rodziny, ale dzieliła się z wszystkimi swoimi talentami i radościami, nie tylko z rodziną siostry, ale tak naprawdę i z całym miastem. Nie gromadziła majątku. Rozdawała wszystko: zdjęcia, książki, lubiła robić prezenty. Jej najważniejszym zadaniem było bycie strażniczką historii Pułku i pamięci swojego ojca. Ksiądz Jerzy zapewnił, że udało jej się to dzieło wykonać. Śp. Basia przekazywała młodemu pokoleniu zdjęcia, cieszyła się, gdy przychodzili rozmawiać o przeszłości. Duchowny, żegnając zmarłą dziękował Bogu za jej tak długie życie oraz wszystkim, którzy ją odwiedzali i troszczyli się o nią. Ks. Witczak wyznał, że chciałby, aby zdjęcia, które po niej zostały przypominały ją i zachęcały do modlitwy za jej duszę.
Wiele rozmów i ostatnie wspólne zdjęcie
Po pogrzebie śp. Barbary Witczak-Witaczyńskiej swoim wspomnieniem o zmarłej podzielili się także twórcy portalu „Garwolin z przeszłości. Dawny powiat Garwolin i okolice”. Zmarła od początku istnienia portalu była jego patronką oraz chętnie udostępniała zdjęcia m.in.: starego Garwolina i 1. PSK.
– Panią Basię, bo tak na nią mówili chyba wszyscy, poznaliśmy 10 grudnia 2011 roku, kiedy to pierwszy raz odwiedziliśmy ją w jej domu. Do dziś dokładnie pamiętam jak się ucieszyła, od razu wyjęła zdjęcia, których było pełno i zaczęła opowiadać. Pamięć miała bardzo dobrą, pamiętała miejsca, ludzi i wydarzenia uwiecznione na fotografii. Przed każdą wizytą dzwoniliśmy i pytaliśmy czy czegoś nie potrzeba, kupowaliśmy gazety i słodycze, które bardzo lubiła, a chyba najbardziej ptasie mleczko… Godziny spędzone u niej mijały jak szalone. Udostępniła nam do zeskanowania masę zdjęć, wszystkie później oglądaliśmy i podpisywaliśmy. Każda wizyta to niesamowite wrażenia, uprzejmość, czułość i pytania o rodzinę były codziennością u pani Basi. Taką ją zapamiętamy do końca życia. Wiadomość o śmierci bardzo nas poruszyła. Przecież jeszcze niedawno u niej byliśmy, siedzieliśmy, wspominaliśmy, śmieliśmy się. Gdy wyjęliśmy telefon, by zrobić zdjęcie pamiątkowe, bardzo to zaciekawiło panią Basię. Pytała skąd mamy jej zdjęcie w telefonie. Zapoznaliśmy ją z nową technologią, co dla nas było już codziennością, dla niej było czymś nowym. Okazało się, że to było już ostatnie wspólne zdjęcie z panią Basią – wspominają Krzysztof Kot i Sebastian Jędrych.
Wieczny odpoczynek racz Jej dać Panie…
Fot. i video: KK, archiwum eGarwolin.pl
(ur) 2016-07-18 18:16:08
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.
No tak-gdyby nie te zdjęcia niektórzy nie mieli by dziś czym się pochwalić...