
Tylko ten, kto idąc do pracy wdepnął w psią kupę, może zrozumieć oburzenie Wokulskiego. W jaki sposób prezydent Bajdolina pozbył się prześladującego do pecha? Czego dotyczyło bardzo ważne spotkanie w urzędzie? I wreszcie, kto ma szanse zrobić biznes życia na obsłudze szaletu miejskiego?
Biznes życia
Środa miała być zwykłym dniem dla Wokulskiego, jak każdy poprzedni i następny w tym roku. Jednak od samego początku coś wisiało w powietrzu, a wszystko zaczęło się od psiej kupy, w którą wdepnął idąc do pracy. Wokulski tylko zaklął i pomyślał: – Jak dobrze, że mam Majami w moich szeregach! Niebawem dowiem się, kto za to odpowie i kogo obciążę kosztami za czyszczenie butów!
Ale to był dopiero początek. W wejściu do budynku wpadł na pojemnik „kwiatów” petunii i popiół papierosowy zabrudził mu czyściusieńkie spodnie. Kolejny raz zaklął i pomyślał, że gorzej już być nie może. A jednak...
Jego yin i jang zostało zachwiane. Zawsze, gdy o 8.00 wchodził do gabinetu, witał go zapach świeżo mielonej i parzonej kawy z ciastkiem z owocami, a dziś pustka, czarna dziura. Tego było już za wiele...
Czytaj dalej>>>
(Sara Rarytas)
2016-05-12 21:06:17
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.
Komentarze opinie