Żadna szkoła nie zauważyła niczego niepokojącego. Żadne sygnały nie docierały też do GOPS-u. Do dnia, w którym 9-letnia dziewczynka przyszła do szkoły ciężko pobita i oświadczyła, że pobił ją jej własny ojciec. Mężczyzna znęcał się nad żoną i dziewięciorgiem dzieci przez 10 lat. Jak to możliwe, że przez tyle czasu nikt nie zauważył rodzinnej tragedii?
Ofiary przemocy domowej często milczą. Bywa, że nie wiedzą jak reagować na przemoc i gdzie szukać pomocy. Po zdarzeniu, do którego doszło w jednej ze szkół na terenie gminy Garwolin kierownik Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej w Garwolinie Beata Piotrowska mówi o tym, jak trudnym i złożonym problemem jest przemoc domowa i jak ważne są akcje informacyjne m.in.. w szkołach. Uświadamiają one m.in. to, że potrzebny jest sygnał o znęcaniu się psychicznym i fizycznym na członkach rodziny, aby mogły wkroczyć odpowiednie służby, które są w stanie pomóc ofiarom przemocy, nim dojdzie do prawdziwej tragedii.
Znęcał się nad żoną i 9 dzieci przez 10 lat
Na początku kwietnia pisaliśmy o pobiciu 9-letniej dziewczynki przez ojca, a następnie o zarzutach skierowanych wobec oprawcy przez Prokuraturę Rejonową w Garwolinie. – Zbigniewowi P. został przedstawiony zarzut, że w okresie od 2005 roku do 30 marca 2015 roku znęcał się fizycznie i psychicznie nad swoja rodziną, to jest nad żoną oraz dziewięciorgiem małoletnich dzieci w wieku od 17 do 4 lat – informowała prokurator rejonowy w Garwolinie Anna Makarewicz-Poszytek. Mężczyzna wszczynał awantury domowe, w trakcie których wyzywał żonę i dzieci słowami wulgarnymi, wypędzał z domu, szarpał za ubranie, popychał, bił rękoma i smyczami po całym ciele. – Przesłuchany w charakterze podejrzanego przyznał się do popełnienia tego czynu, wyraził skruchę i złożył wyjaśnienia. Został wobec niego zastosowany środek zapobiegawczy w postaci nakazu opuszczenia lokalu, zajmowanego wspólnie z pokrzywdzonymi oraz dozór policji i zakaz bezpośredniego i telefonicznego kontaktowania się z pokrzywdzonymi żoną i dziećmi – mówiła prokurator rejonowy , która dodała, że prokurator jednocześnie wystąpił do sądu rodzinnego z wnioskiem o skontrolowanie władzy rodzicielskiej wykonywanej przez oboje rodziców nad małoletnimi, aby sprawdzić, czy nie zachodzi konieczność jej ograniczenia.
Rodzina korzysta z pomocy GOPS-u
Temat pobicia dziewczynki wywołał niemałe poruszenie wśród Czytelników portalu eGarwolin. Pod artykułami pojawiły się liczne komentarze, a wśród nich ten, w którym Czytelnik domagał się odpowiedzi na pytanie, dlaczego GOPS nie zrobił nic, aby pomóc rodzinie dotkniętej problemem przemocy domowej. Kierownik Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej w Garwolinie Beata Piotrowska potwierdza, że liczna, bo 11-osobowa rodzina P. jest znana Ośrodkowi od lat i korzysta z różnorodnej pomocy finansowej z GOPS-u. Do tej pory jednak nie było żadnych sygnałów o przemocy w domu. Kierownik GOPS dodaje, że jej zdaniem lepiej jest mniej pisać o tego typu sprawach w mediach informacyjnych, ponieważ są różne inne formy, np. akcje informacyjne w szkołach, którymi można zapobiegać takim sytuacjom oraz uświadamiać dzieci, żeby potrafiły reagować na przemoc w domu. – Dzieci w tej rodzinie są dożywiane od kiedy uczęszczają do szkoły. Wszelkie inne formy pomocy również są realizowane. To jest 11-osobowa rodzina. Nie sposób, żeby GOPS nie znał takich rodzin. (…) W dniu, w którym to się zadziało wkroczył do rodziny asystent rodziny. Jest to pracownik GOPS-u, który będzie na co dzień współpracował z matką, z dziećmi, z rodziną. Inna pomoc będzie realizowana na podobnym poziomie, ponieważ rodzina była naprawdę objęta pomocą z naszej strony – zapewnia Beata Piotrowska.
Nikt nie zauważył nic niepokojącego
– My w swoich kontaktach opieramy się głównie na kontaktach z rodzicami. Rozmawiamy z rodzicami, natomiast ośmioro dzieci jest w szkołach. Nigdy żadna szkoła nie zauważyła nic niepokojącego, nie zgłaszała do GOPS-u. My, ze swojej strony, poza zaradnością rodziców i różnymi etapami, bo raz byli bezrobotni, raz udało się pracować, rzeczywiście uważałyśmy, że bardzo zaradnie dbają o swoje dziewięcioro dzieci. Nie zauważyłyśmy nigdy nic niepokojącego. Od 3 lat funkcjonuje Zespół Interdyscyplinarny przy gminie, który właśnie reaguje najpierwszy, ale pod warunkiem, że jest jakiś sygnał. Nigdy nie było żadnego sygnału ze strony żony, a z nią najczęściej się kontaktujemy, zarówno ja, jak i pracownik socjalny. I tak jak mówię, są objęci naszą pomocą, co nie znaczy, że my znamy ich problemy. Zwłaszcza problemy tkwiące głęboko, problemy być może przez nich ukrywane – wyjaśnia kierownik GOPS w Garwolinie.
Potrzebny jest sygnał
Beata Piotrowska przyznaje, że o problemie przemocy domowej mówi się ciężko i najczęściej musi pojawić się jakiś impuls, żeby „to” wypłynęło. Kierownik dodaje, że w szkołach pojawia się coraz więcej akcji, związanych z tym, jak sobie radzić i jak reagować na przemoc w domu, a bardzo ważne jest, żeby dzieci i młodzież wiedziały, jak i gdzie szukać pomocy. – Tutaj też 17-letni syn, jak to się już zadziało, opowiadał, że już od jakiegoś czasu zaczął się interesować „Niebieską linią” i w ostatnim czasie zadzwonił na „Niebieską linię”. Dopiero oni go skierowali do Ośrodka Pomocy Społecznej i ruszyła machina, bo wypłynął sygnał. Ale to już było w tym momencie, gdy to się już zadziało – zaznacza kierownik GOPS.
(ur) 2015-04-14 17:02:12
Fot. freeimages, archiwum eG
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.
Matka tych dzieci tak samo lala te dzieci jak i ojciec wedwoje codziennie do kościoła jeździli samochodem a dzieci na piechotę za rączkę się wprowadzali brat obok mieszka nic nie zrobił wolał tylko gadać i razem z żoną plotkować na wsi.PAN P. Czyli P.... z żoną jeździł na pielgrzymki a 2 letnie dziecko zresztą cała 9 zostawały same w domu pod opieką wtedy 15letniego chłopaka.
Najpierw piszą, że ofiary przemocy milczą a potem, że nie było żadnych sygnałów :-x , pewnie, że nie bedzie, bo ofiara przemocy nawet jak ma oko pobite powie, że o półkę sie uderzyła, a cała reszta w kłamstwo uwierzy, bo po co, ruszać coś, lepiej milczeć i udawać, że nic sie nie dzieje, to samo dotyczy sąsiadów, nie rzadko policji, przyjdzie na interwencje, założy niebieską kartę a awanturnik zostanie w domu, i, tak to wygląda, i jak policja zniknie za horyzontu, to dopiero pokaże żonie, czy dzieciom, swoją zemstę, może środek pomocy, czy policja nie wie, jak taki człowiek sie zachowuje to właśnie napisałam, i dlatego ofiary przemocy milczą.
To przykre, aż żal czytać co te dzieci przeszły, ale nie wierzę że nikt nic nie widział, sąsiedzi słyszeli i widzieli napewno, tylko przykre jest to że ludzie nie reagują na takie sytuacje i udają że nic się nie dzieje :sad:
ochhhhhhh ktoś szyje sobie dupochron? ALe tak naprawdę to fakt korzystania z pomocy gops nie uprawnia tej instytucji do interwencji .Od tego są kuratorzy sądowi od tego są POLICJANCI którzy zamiast wozić się i czepiać kierowców przeszli by się po swoich rewirach i popytali .Obecnie to pytają jak kogoś chcą przymknąć gzie się mógł podziac itp .