Mój temperament pomaga mi w pracy - Rozmowa z burmistrz Krystyną Wieczorkiewicz

Pierwsze sukcesy są już zauważalne, zarówno w postaci zewnętrznych efektów, jak i poprawy stanu finansów samorządu. Wyzwań jednak nie brakuje. Minęło pół roku od momentu, gdy Krystyna Wieczorkiewicz objęła stanowisko burmistrza miasta i gminy Żelechów.

Emocje związane z kwietniowymi wyborami samorządowymi zdążyły już opaść, a nowi lub dotychczasowi włodarze mają za sobą pierwsze miesiące pracy. Jak ten czas wyglądał w żelechowskim ratuszu? Zapytaliśmy o to burmistrz Krystynę Wieczorkiewicz.

Przypomnijmy, Wieczorkiewicz zwyciężyła w drugiej turze wyborów, pokonując Anetę Kiliszek wynikiem 1995 głosów, podczas gdy jej rywalka zdobyła 1143 głosy. Nowa burmistrz uzyskała poparcie na poziomie 63,58%. W pierwszej turze rywalizowali także Paweł Tomaszek, który zdobył 586 głosów (15,18%) oraz dotychczasowy burmistrz Łukasz Bogusz, na którego zagłosowało 548 mieszkańców (14,20%).

Powróćmy na chwilę do wyników wyborów samorządowych. Do zwycięstwa potrzebna była druga tura. Czy spodziewała się Pani zmierzyć nie z ustępującym burmistrzem, lecz z inną kandydatką? Czy to było zaskoczenie?

Przewidywałam, kto może przejść do drugiej tury, ale nie byłam pewna ostatecznych wyników procentowych. Z uzyskanych rezultatów jednak byłam bardzo zadowolona.

Jak Pani zapamiętała pierwszy dzień w fotelu burmistrza Żelechowa? Co Pani poczuła, jakie emocje?

Włożyłam wiele pracy w kampanię, a osiągnięty wynik dał mi ogromną satysfakcję. Pierwsze dni były pełne gratulacji i wsparcia od mieszkańców, co utwierdziło mnie w przekonaniu, że muszę zrobić wszystko, by nie zawieść ich zaufania i oczekiwań.

Z czym musiała się Pani zmierzyć rozpoczynając funkcję? Jaka to była sprawa?

Objęłam stanowisko w trakcie roku, więc wiele spraw było już rozpoczętych i wymagało kontynuacji. Większość naborów była już zakończona. Pierwszym problemem był brak aktualnej Strategii Rozwoju Gminy, więc od razu podjęłam kroki, by taki dokument opracować.

Co może Pani uznać za swój pierwszy sukces w rozpoczętej kadencji?

Sukcesem jest dla mnie dobra współpraca z radnymi, sołtysami i mieszkańcami. Cieszą mnie efekty różnych lokalnych inicjatyw, np. zagospodarowanie terenów przy świetlicach w Kalinowie, Zakrzówku, Gózdku i Piastowie, ogrodzenie działki w Sokolnikach czy prace w świetlicy w Starym Goniwilku. Cieszy mnie również pozyskanie pierwszych środków zewnętrznych na inwestycje.

Jakie zadania będą priorytetem w najbliższych latach? Na czym chciałaby się Pani skoncentrować i dlaczego?

Priorytetem będzie opracowanie Strategii Rozwoju Gminy, Planu Ogólnego oraz projekty na inwestycje, a także pozyskiwanie funduszy. Dużym wyzwaniem pozostają drogi, ale w 2025 roku planujemy wykonać 22 odcinki dróg wiejskich, co na pewno ucieszy mieszkańców. Do priorytetów należą też projekt i remont ulicy Ogrodowej, rozbudowa kanalizacji, modernizacja wodociągów, przeniesienie targowiska, zagospodarowanie stadionu i plan budowy obwodnicy.

Co może być największym wyzwaniem, problemem podczas tej kadencji?

Największym wyzwaniem są drogi, w tym remont ulicy Ogrodowej, rozbudowa kanalizacji, wodociągów oraz zagospodarowanie stadionu. Dla powiatu wyzwaniem będzie remont dróg powiatowych, a dla województwa modernizacja ulicy Długiej.

Jak wygląda współpraca z nową radą miasta? Zwłaszcza chodzi mi o relacje z tymi radnymi, którzy nie są z Pani komitetu?

Współpraca układa się dobrze. Uwzględniam sugestie wszystkich radnych, omawiamy swoje stanowiska i najczęściej udaje się dojść do porozumienia lub prowadzimy konstruktywne dyskusje. Wszystkim zależy na dobrej pracy i wspólnym sukcesie.

A jak przyjęli Panią pracownicy urzędu?

To pytanie lepiej skierować do pracowników, ale mam wrażenie, że wzajemnie się poznajemy. Jestem osobą bezpośrednią, jasno określam oczekiwania i zadania, słucham też sugestii. Staram się mieć pozytywne nastawienie i mam nadzieję, że wpływa to na atmosferę.

Czy wraz z nową Panią Burmistrz zaszły jakieś zmiany w urzędzie, nawet takie czysto techniczne, usprawniające funkcjonowanie magistratu?

Dostosowaliśmy godziny pracy urzędu do zgłaszanych potrzeb mieszkańców, wprowadziliśmy biuletyn informacyjny i staramy się informować na bieżąco o działaniach urzędu na stronie internetowej oraz w mediach społecznościowych. Wprowadziliśmy formularz kontaktowy, by umożliwić mieszkańcom konsultacje i szybkie odpowiedzi na pytania. Powołany został też zastępca burmistrza, co usprawniło pracę urzędu.

Jak udaje się Pani godzić nienormowany czas pracy z życiem rodzinnym? Czy to duże wyzwanie? Do tej pory chyba nie była Pani aż tak zajętą osobą?

Zawsze byłam zajętą osobą, zaangażowaną w prace dodatkowe w szkole i poza nią. Lubię działać społecznie, spotykać się z mieszkańcami i brać udział w uroczystościach lokalnych. Mam dorosłe dzieci i wspierającego męża, więc domownicy są przyzwyczajeni do mojego tempa. Teraz staram się znaleźć równowagę między obowiązkami burmistrza a czasem dla rodziny.

Do tej pory była Pani nauczycielką. Trudno było się rozstać z zawodem i czy w przyszłości planuje Pani powrót do szkoły?

Najtrudniej było mi rozstać się z młodzieżą. Zawsze starałam się być dobrym pedagogiem i mam wiele dobrych wspomnień związanych z tą pracą. Czasem, mijając byłych uczniów, zastanawiam się, jak sobie radzą. Przepracowałam w zawodzie ponad 36 lat, ale teraz mam przed sobą nowe wyzwania.

Wyczytałem na Pani profilu Facebookowym, że nie jest Pani rodowitą żelechowianką, lecz pochodzi Pani z Bieszczad. Czy góralski temperament wprowadza Pani na co dzień w pracy?

Mój temperament z pewnością pomaga mi w pracy. Myślę, że moje podejście - pozytywne nastawienie, rozmowy, ustalenia i konsekwencja - odpowiada pracownikom i radnym. Wychowałam się w miejscu, gdzie ludzie są życzliwi i chętnie pomagają, co mam nadzieję, przekłada się na moją codzienną pracę.

Tomasz Kepka