Reklama

Strażakiem jest się 24 godziny na dobę

Nawet po przekroczeniu progu domu jest się nadal strażakiem. Bo strażakiem jest się 24 godziny na dobę. Tą służbą po prostu się żyje – wyznaje odznaczony Srebrnym medalem za Długoletnią Służbę st. kpt. Marcin Gawinek z PSP w Garwolinie. Co jest najważniejsze w pracy strażaka? Czego nikt nie odbierze strażakowi? I wreszcie, jak się ratuje życie papudze?

 

eGarwolin: Podczas niepodległościowej zbiórki w Urzędzie Wojewódzkim w Warszawie uhonorowano medalami, wyróżniono i awansowano łącznie 120 strażaków z Mazowsza. Z terenu powiatu garwolińskiego Srebrny medal za długoletnią służbę otrzymał jeden strażak: st. kpt. Marcin Gawinek. Czym jest dla pana to odznaczenie?

Marcin Gawinek: Medal jest docenieniem mojej dotychczasowej służby i nie ukrywam, że jest to dla mnie ogromne wyróżnienie i potwierdzenie wartości, w które wierzę i w których imieniu działam.

Podczas zbiórki Komendant Główny powiedział nam: czujcie się szczególnie docenieni, że ten apel jest tu i dla was. Trafiły do mnie te słowa. Czuję się doceniony i wyróżniony. Byliśmy odznaczani przez Komendanta Głównego, a nie spotykamy go codziennie. To było dla nas ogromne wyróżnienie.

 

eG: Kiedy i jak to wszystko się zaczęło?

MG: Do służby wstąpiłem po odbyciu zasadniczej służby wojskowej, było to w roku 1990. Służbę rozpocząłem na stanowisku pomocnika przodownika roty. Kolejnymi szczeblami w awansie zawodowym były stanowiska dyspozytora powiatowego stanowiska kierowania, starszego technika Komendy Powiatowej Państwowej Straży Pożarnej, dyżurnego operacyjnego powiatu i od 1 czerwca 1998 roku zastępcy dowódcy Jednostki Ratowniczo-Gaśniczej w Garwolinie. Pełniłem służbę we wszystkich korpusach, jakie występują w PSP, od strażaka przez podoficera aż do oficera. W PSP w Garwolinie jestem odpowiedzialny za regulowanie toku służby strażaków. Jestem strażakiem z powołania. Służba w Państwowej Straży Pożarnej jest moją misją i pasją.

 

eG: Co pan robi poza służbą w Państwowej Straży Pożarnej w Garwolinie?

MG: Na co dzień jestem strażakiem ochotnikiem i działam w strukturach OSP Wygoda oraz jestem wiceprezesem zarządu Miejsko-Gminnego ZOSP w Pilawie. Od samego początku mojej pracy włączam się aktywnie w organizację Mazowieckich Zawodów Sikawek oraz wspieram działania mające na celu zwiększenie świadomości mieszkańców o ochronie przeciwpożarowej.

 

eG: Jak na pana pracę reaguje rodzina? Czy próbowała pana odwodzić od pełnienia, jakby nie było, często niebezpiecznej służby?

MG: Rodzina wiedziała, że się nie da, że nie ma szans (uśmiech). Wiedzieli, że to moja misja i pasja. Niejednokrotnie bywały obawy i telefony podczas służby. Gdy słyszeli, że jest jakieś zdarzenie, z troski dzwonili zapytać, czy wszystko jest w porządku.

Rodzina cały czas mnie wspiera w tej służbie. Robię to też dla nich. Są dni lepsze i gorsze w służbie, a rodzina jest dla mnie azylem. Chociaż nawet po przekroczeniu progu domu jest się nadal strażakiem. Bo strażakiem jest się 24 godziny na dobę. Tą służbą po prostu się żyje.

 

eG: 22 lata pracy to z pewnością wiele akcji. Co szczególnie utkwiło w pana pamięci?

MG: Na przestrzeni lat mojej pracy był szereg różnych zdarzeń. Były zdarzenia bardzo tragiczne z kilkoma ofiarami śmiertelnymi i zdarzenia zupełnie śmieszne, na przykład zdejmowanie z drzewa nie kotka, ale papugi. Tak... były różne zdarzenia w ciągu tych dwudziestu paru lat służby. Czuję się szczęśliwy głównie dlatego, że współpracuję ze wspaniałymi ludźmi. To warunkuje dobrą służbę. Działa się wspólnie zarówno w chwilach zabawnych, jak i tragicznych. Można na sobie wzajemnie polegać bez względu na sytuację.

Z racji pełnionej przeze mnie funkcji muszę nadzorować i obserwować zachowania strażaków. W naszej pracy bardzo ważna jest pełna asekuracja strażaków. Zawsze jeden musi polegać na drugim i ta relacja musi być zachowana. I to jest piękne, że gdy coś nie idzie, to wsparcie i pomoc zawsze jest. Zawsze można na siebie liczyć.

 

eG: Wezwana straż zawsze przyjedzie? Nawet do ratowania życia papudze?

MG: Straż jest otwarta na wszelkie przejawy potrzeby pomocy, czy jest to dowiezienie wody, gaszenie pożaru, ratowanie życia w wypadku. Czasem bywają zabawne sytuacje, ale mimo to wymagające pomocy i użycia sprzętu PSP, np. wspomniane zdjęcie papugi z drzewa wymagało dostawienia drabiny. Dobrze, że jest furtka w postaci „fałszywego alarmu w dobrej wierze”. Dzięki temu ludzie wzywający straż nie mają obawy, że ktoś zostanie obciążony kosztami, nawet gdy sytuacja w rzeczywistości nie jest poważna. Przede wszystkim nie ma ryzyka, że zostanie zbagatelizowany sygnał o zagrożeniu życia. Nie jest to nadużywane; jest możliwość lokalizacji dzwoniącego, zgłoszone zdarzenie jest również później weryfikowane, często poprzez kontakt z innymi służbami. Policja, straż i pogotowie często się wspierają w działaniach.

 

eG: Strażacy często ratują osoby z płonących budynków, wyciągają rannych zakleszczonych w autach, które mogą zacząć się palić. Co się czuje ratując życie?

MG: ....

 


 

MG: Jest to ogromna satysfakcja i z tą satysfakcją się umrze. Nikt nam jej nie odbierze. Ratując ludzkie życie, ma się ogromną satysfakcję ze służby społeczeństwu.

 

eG: Czym się różni służba strażaka teraz i 22 lata temu?

MG: Postęp niesie ze sobą wiele zagrożeń. Gdy wstępowałem do służby w 1990 roku, na terenie powiatu garwolińskiego miało miejsce około 100 zdarzeń wymagających interwencji straży pożarnej. W 2012 roku jest tych zdarzeń około 1 500. Na przestrzeni lat widać, jak ten postęp, mimo podejmowanych wysiłków, żeby żyło się bezpieczniej, stwarza zagrożenia dla mienia i życia człowieka. W naszej służbie dostrzegamy ogrom sytuacji niebezpiecznych.

W przeciągu 22 lat obserwowałem również transformację straży. Zestawiając sprzęt i wyposażenie strażaków z 1990 roku i teraz, można powiedzieć, że to jest milowy skok w XXI wiek. Można zaobserwować ogromne pozytywne zmiany.

 

eG: Gaszenie pożarów, ratowanie poszkodowanych w wypadkach, stawanie oko w oko ze śmiercią... Można do tego przywyknąć?

MG: Służba strażaka jest bardzo zróżnicowana. Każdy dzień przynosi nowe wyzwania. Nie da się tego zaszufladkować. Strażacy nie mogą popadać w rutynę działania, może być ona niebezpieczna. Trzeba zachowywać dystans do tego, co się dzieje i tragicznych zdarzeń, które tak naprawdę wzmacniają. Kiedyś młody strażak zaczynał swoją służbę. Pierwszego dnia w pracy przytrafiły się dwa poważne wypadki. W przeciągu 4 godzin było kilka ofiar śmiertelnych. Chciał odejść, mówił, że to nie dla niego. Koledzy przekonali go, że takie rzeczy nie zdarzają się na każdej służbie, że teraz będzie tylko silniejszy. Został.

eG: Dziękuję za rozmowę.


(ur) 2012-11-30 13:28:24


Aplikacja egarwolin.pl

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Komentarze opinie

  • Awatar użytkownika
    Maciej - niezalogowany 2012-12-11 14:33:23

    Gratuluję!

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis
  • Awatar użytkownika
    były - niezalogowany 2012-12-01 20:44:18

    Byłem podwładnym Marcina przez wiele lat.Po przeczytaniu artykułu nie mogę się powstrzymać i muszę dodać coś od siebie.Panie kapitanie , gratuluję wyróżnienia, słusznie się panu należy jak i każde inne za zaangażowanie, za rozsądek,za,operatywność, za przedsiębiorczość,za przewidywanie, wreszcie za to że zawsze odebrałeś telefon /czy noc, czy święta/, wysłuchałeś i mówiłeś /zaraz będę/.NIGDY nie zapomnę zdarzeń, szczególnie tych o znacznych rozmiarach czy wysokim zagrożeniu .Jak się pojawiłeś na miejscu, to mogliśmy rozwinąć skrzydła na maxa,bo mieliśmy świadomość, że ktoś nad nami czuwa jak tata, obawy o własne bezpieczeństwo gdzieś odpływały za to pozostawała pewność żę ktoś wszystko widzi, że przewiduje,że myśli o zagrożeniach i w porę zareaguje. Jestem dumny że miałem przyjemność służyć jako twój podwładny. Zawsze znalazłeś chwilę aby wysłuchać z uwagą, wszystko rozważyłeś i podjąłeś decyzję najlepszą z możliwych dla funkcjonowania jednostki, a przez to dla bezpieczeństwa naszego powiatu.Dziękuję że nam ufałeś,to nas mobilizowało, i było motorem aby robić wszystko i .... jeszcze troszeczkę.Wszystkich, którzy nie znają tej służby, powiedzmy /od zaplecza/ z całą odpowiedzialnością pragnę poinformować i zapewnić, że w powyższym artykule o Marcinie, nawet przecinki nie są wyssane z palca.TO SZCZERA PRAWDA, której tak mało w dzisiejszych czasach.

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis
  • Awatar użytkownika
    anka - niezalogowany 2012-11-30 16:55:34

    Świetny wywiad, mądry człowiek. Wydaje mi się, że kilka lat temu miałam okazję go poznać podczas jego pracy. Wrażenie było bardzo pozytywne. W ogóle moim zdaniem nasza PSP to najlepiej funkcjonująca i dbająca o mieszkańców służba ratownicza w powiecie. Mieszkaniec, osoba zgłaszająca zagrożenie i potrzebująca pomocy, jest dużo lepiej i z większą odpowiedzialnością traktowany przez straż niż przez policję i pogotowie. Jak mówi pan kapitan: "z tą satysfakcją się umrze. Nikt nam jej nie odbierze." Gratulacje i wyrazy dużego szacunku.

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis
  • Awatar użytkownika
    strażak - niezalogowany 2012-11-30 16:08:07

    serdeczne gratulacje za postawę

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.

Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.

Zaloguj się

Reklama

Wideo eGarwolin.pl




Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Wróć do