Czy dom zawsze oznacza bezpieczeństwo? Choć grudzień kojarzy nam się z ciepłem, blaskiem choinki i rodzinnym spokojem, dla wielu osób to czas narastającego lęku i gry pozorów. Małgorzata Sylwesiuk, psychoterapeutka, w swoim najnowszym felietonie, zainspirowanym filmem „Dom dobry” Wojciecha Smarzowskiego, opowiada o przemocy, która nie zawsze krzyczy i nie zawsze zostawia siniaki. To tekst o „przemocy w białych rękawiczkach”, o manipulacji ukrytej w żartach i o tym, jak odzyskać wolność, nazywając rzeczy po imieniu. Zanim zasiądziemy do wigilijnych stołów, warto przeczytać te mocne i potrzebne słowa.
Na ekranie garwolińskiego kina możemy oglądać film „Dom dobry” w reżyserii Wojciecha Smarzowskiego. Temat przemocy jest nieadekwatny do świątecznego klimatu, którym już żyjemy, a jednak nierozerwalnie się z nim łączy. Święta w naszych wyobrażeniach to czas spokoju, radości, miłości. Jednak w wielu domach kojarzy się z napięciem, lękiem, brakiem bezpieczeństwa. Przypominają „Dom dobry”, który w filmie Smarzowskiego nie jest bezpieczną przystanią. To przestrzeń napięcia, kontroli, przemilczeń i pozorów. Cienka linia między namiętnością, złudnym poczuciem stabilizacji, ale też ucieczka od własnych przemocowych domów i utrwalone wzorce przetrwania.
Nie każda przemoc ma siniaki. Nie każda krzyczy. Część z nich mówi półgłosem, żartuje, ironizuje, poprawia „dla twojego dobra”. Wchodzi do domu razem z kolacją, siada przy stole, bywa elokwentna, zadbana i doskonale wie, jak nie zostawić śladów. Zasypuje kwiatami od zapachu, których można się udusić.
Przemoc nie ma jednej twarzy ani jednej płci. Choć statystyki wskazują na znaczną przewagę przemocy wobec kobiet, również mężczyźni doświadczają jej skutków i pozostają w gronie osób poszkodowanych.
Doświadczamy różnego rodzaju przemocy domowej, począwszy od psychicznej (emocjonalnej), przez werbalną traktowaną jako „zwykłe kłótnie”, ekonomiczną, społeczną izolację, po seksualną i przemoc fizyczną. Przemoc często dotyka słowem, gestem, spojrzeniem. Jest codzienna, oswojona, wpisana w rytuały dnia. I właśnie dlatego tak trudna do zauważenia – również dla tych, którzy jej doświadczają.
Nazywana „przemocą w białych rękawiczkach”. To obrażanie w formie żartów. Komentarze wypowiadane z uśmiechem: „Znowu przesadzasz”, „Nie bądź taka przewrażliwiona”, „Żartowałem, nie masz dystansu”. To drobne korekty zachowań, stylu, sposobu mówienia – zawsze podszyte troską, zawsze „dla dobra związku”. To gaslighting, choć rzadko nazywany po imieniu: wmawianie, że to z tobą jest coś nie tak, że źle pamiętasz, źle czujesz, źle interpretujesz. Po czasie kobieta naprawdę zaczyna wątpić: „może to moja wina?”, „może faktycznie przesadzam?”, „a co jeśli to ze mną jest coś nie tak?”
Ważne by wtedy skonfrontować swoje obawy z kimś bliskim lub specjalistą. Taka konfrontacja wymaga odwagi, bo najpierw wymaga konfrontacji samej ze sobą. To trudne, bo przecież „bardzo dobrze wyszłam za mąż” jak mawia się w małomiasteczkowym środowisku. Jak więc odkryć niezręczną prawdę? Dlatego o tym nie mówimy. Bo się wstydzimy. Bo nie chcemy przyznać, że związek, który miał być spełnieniem, okazał się pułapką. Bo pytanie „za kogo wyszłam za mąż?” boli bardziej, niż kolejne „to tylko żart”. Bo przemoc bez śladów łatwo zbagatelizować – przez otoczenie i przez samą siebie. „Inni mają gorzej”, „przecież mnie nie bije”, „każdy związek ma problemy”.
Z czasem tracimy czujność i trywializujemy przemoc, sprowadzając ją do „zwykłej awantury”.
Bez bicia, bez krzyku, za to z długą listą pretensji, z podnoszeniem głosu, z wycofaniem, karaniem ciszą. Z atmosferą, w której każdy dzień zaczyna się od napięcia, a kończy poczuciem winy. Ta forma przemocy nie potrzebuje świadków – wystarczy, że rozgrywa się regularnie, narusza granice, odbiera poczucie sprawczości i godności.
Przemoc psychiczna nie zawsze krzyczy o pomoc. Częściej milczy. Dlatego tak ważne jest nazywanie jej po imieniu. Uznanie, że żart może ranić, że awantura może być przemocą, że systematyczne podważanie czyjegoś poczucia rzeczywistości jest formą dominacji. I że dom nie jest „dobry” tylko dlatego, że stoi i ma zamknięte drzwi.
Czasem pierwszym krokiem do wyjścia z przemocy nie jest decyzja o odejściu, ale decyzja o zobaczeniu prawdy. Nawet jeśli jest niewygodna. Nawet jeśli burzy obraz, który tak długo staraliśmy się utrzymać. Jeśli doświadczasz jednej lub więcej z poniższych form zachowań partnera/partnerki, nazwij ją.
Najbardziej rozpoznawalna forma przemocy, polegająca na naruszaniu nietykalności cielesnej drugiej osoby to przemoc fizyczna: uderzanie, popychanie, szarpanie, duszenie, kopanie, policzkowanie. Często pozostawia widoczne ślady, bywa ukrywana.
Przemoc psychiczna (emocjonalna) to najczęstsza i jednocześnie najtrudniejsza do udowodnienia forma przemocy. Niszczy poczucie własnej wartości, bezpieczeństwa i tożsamości. Wyrażana poprzez obrażanie, krytykowanie, wyśmiewanie, „żarty” poniżające, ironię, sarkazm, wmawianie, że ofiara „przesadza”, „jest przewrażliwiona”, podważanie kompetencji, decyzji, uczuć, gaslighting – zaprzeczanie faktom, manipulowanie rzeczywistością, zastraszanie, karanie ciszą, ignorowanie, wycofywaniem bliskości. To forma przemocy, która sprawia, że ofiara zaczyna wątpić w siebie i swoje odczucia.
Przemoc werbalna. Często traktowana jako „zwykłe kłótnie”, w rzeczywistości systematycznie raniąca i destrukcyjna. To krzyki, wyzwiska, poniżające komentarze, publiczne ośmieszanie, stałe wypominanie błędów, używanie wulgaryzmów w celu dominacji. Przemoc werbalna bardzo często towarzyszy przemocy psychicznej.
Przemoc seksualna to każde zachowanie naruszające granice seksualne drugiej osoby, niezależnie od relacji czy statusu związku. Wyraża się zmuszaniem do współżycia lub określonych praktyk, presją emocjonalną („jeśli mnie kochasz…”), ignorowaniem sprzeciwu, krytykowaniem ciała lub seksualności, zmuszaniem do oglądania treści pornograficznych.
Przemoc seksualna występuje również w małżeństwie, gdzie często panuje przekonanie, że spełnianie oczekiwań seksualnych to obowiązek małżeński.
Przemoc ekonomiczna jako forma kontroli i uzależniania poprzez pieniądze i zasoby materialne. Często prowadzi do całkowitej zależności od sprawcy. Polega na odbieraniu dostępu do pieniędzy, kontrolowaniu wydatków, zakazywaniu pracy lub nauki, zmuszaniu do rozliczania wydatków, zaciąganiu zobowiązań finansowych bez zgody partnera.
Przemoc społeczna i izolacja. Polega na ograniczaniu kontaktów i autonomii społecznej ofiary: odcinaniu od rodziny i przyjaciół, krytykowaniu bliskich osoby doświadczającej przemocy, kontrolowaniu kontaktów telefonicznych i internetowych, wzbudzaniu poczucia winy za relacje z innymi. Izolacja zwiększa kontrolę sprawcy i utrudnia szukanie pomocy.
Przemoc „w białych rękawiczkach” to najtrudniejsza forma do rozpoznania. Pozornie subtelna, często ukryta pod troską, humorem lub „dobrymi intencjami”. Po obraźliwych komentarzach słyszymy: „ja tylko żartowałem”, ciągłe poprawianie, pouczanie-„robię to dla twojego dobra”, umniejszanie problemów i emocji, manipulacja poczuciem winy. To przemoc, która nie zostawia siniaków, ale głęboko narusza psychikę.
Jeżeli w relacji czujesz się regularnie poniżana/y, winna/y, „niewystarczająca/y”, boisz się reakcji partnera, zaczynasz wątpić w swoje emocje i ocenę sytuacji, stale się tłumaczysz, usprawiedliwiasz czyjeś zachowania — to nie jest „trudny charakter” ani „zwykłe konflikty”. To sygnały przemocy psychicznej. Nazwanie jej przemocą nie jest oskarżeniem, lecz aktem odzyskiwania wolności.
„Dom dobry” Smarzowskiego nie daje ulgi ani prostych odpowiedzi. Zostawia widza z niepokojem, który trudno z siebie strząsnąć – bo ten dom mógłby być każdym domem. Moim i Twoim. Przemoc domowa nie jest prywatną sprawą zamkniętą za drzwiami mieszkania. Jest zjawiskiem społecznym, które rozwija się tam, gdzie bagatelizuje się słowa, emocje i granice. Dopóki będziemy mówić „to tylko żarty” i „każdy tak ma”, dopóty przemoc będzie miała się dobrze.
Przestańmy mylić przemoc z „normalnością”, a cierpienie z przesadą. Dom naprawdę dobry to nie ten, w którym nie widać ran, lecz ten, w którym nie trzeba się bać, tłumaczyć ani wstydzić własnych emocji i potrzeb. I od tej świadomości zaczyna się każda realna zmiana.
Autorka: Małgorzata Sylwesiuk - psychoterapeutka, coach, trener umiejętności społecznych, właścicielka Centrum Psychoterapii Alive w Garwolinie. Prowadzi konsultacje, psychoterapię indywidualną dorosłych i młodzieży, psychoterapię par i małżeństw. W obszarze coachingu zajmuje się rozwojem osobistym i wypaleniem zawodowym.
Film "Dom dobry" w Kinie Wilga Garwolin obejrzymy jeszcze w piątek, sobotę i niedzielę (19-21 grudnia 2025r.). Seanse są o godz. 20.20.
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.
Komentarze opinie