Reklama

Pies konał na poboczu. Czytelniczka: Dlaczego policja nie udzieliła pomocy?

Potrącony pies, uznany przez policję za martwego, przez kilka godzin leżał na poboczu drogi. Mimo interwencji mieszkańców i przewiezienia do kliniki, zwierzęcia nie udało się uratować.

Wszystko zaczęło się w poniedziałek, 28 lipca, tuż przed godziną 5:00 rano. Na drodze między Miętnem a Michałówką, w pobliżu kładki dla pieszych, jak relacjonuje nasza Czytelniczka (pragnąca zachować anonimowość), znaleziono potrąconego, ale wciąż żywego psa. Na miejsce wezwano patrol policji.

– Obiecali, że podzwonią i zajmą się nim. Faktycznie gdzieś dzwonili, wsiedli do radiowozu, za jakiś czas wysiedli. Policjant założył rękawiczki i zsunął psa bardziej na pobocze – relacjonuje kobieta i dodaje, że te czynności były obserwowane z pewnej odległości, ponieważ funkcjonariusze polecili osobom zgłaszającym wrócić do domu.

Wniosek świadków był prosty – skoro policja odjechała, zostawiając zwierzę, musiało ono nie żyć. – No bo jak można by było zostawić żywego psa w takich okolicznościach bez pomocy. Prawda? – pyta retorycznie nasza informatorka.

Około godziny 10:30, czyli ponad pięć godzin po interwencji, inna przejeżdżająca tamtędy kobieta zatrzymała się przy psie. Okazało się, że on wciąż żyje. – Oddychał, miał otwarte oczy, ruszał delikatnie różnymi częściami ciała – czytamy w relacji.

Kobieta bez wahania zabrała cierpiące zwierzę do samochodu. Szczęśliwym zbiegiem okoliczności, w miejscu, do którego jechała, spotkała osobę, która rano zgłaszała sprawę na policję. – Pojawił się szok! Ale jak to pies żyje? Dlaczego w takim razie policja nie udzieliła pomocy? Dlaczego zostawiła psa na leżenie kilka długich godzin w męczarniach? – opisuje emocje uczestników zdarzenia.

Wyścig z czasem i smutny finał

Rozpoczęła się gorączkowa akcja ratunkowa. Po wykonaniu kilku telefonów udało się znaleźć weterynarza, który mógł przyjąć psa. Na miejscu wykonano badanie USG i podano kroplówkę. Wstępna diagnoza wykluczyła krwotoki wewnętrzne, jednak istniało podejrzenie uszkodzenia kręgosłupa lub miednicy, co wymagało prześwietlenia.

Dzięki zaangażowaniu kilku osób udało się znaleźć miejsce w specjalistycznej klinice w Warszawie i zorganizować transport. Tamtejsi lekarze stwierdzili u psa wstrząs, ale na szczęście nie potwierdzili złamań. Niestety, około godziny 19:00 stan zwierzęcia gwałtownie się pogorszył. Pies dostał ataku padaczki, po którym doszło do zatrzymania krążenia. Pierwsza reanimacja się powiodła, ale po kolejnym ataku psa nie udało się już uratować.

– Czy gdyby policja na miejsce wezwała od razu weterynarza i pies od rana dostał odpowiednią pomoc czy by przeżył? Być może – zadaje sobie pytanie kobieta.

Sprawę dodatkowo komplikuje fakt, że według relacji naszej Czytelniczki, policjanci na komendzie zgłosili, że pies nie żyje. Wieczorem, podczas próby złożenia oficjalnej skargi, poinformowano ją, że należy to zrobić w godzinach urzędowania (8:00-16:00) lub mailowo. Nie udało się również uzyskać informacji o tym, którzy funkcjonariusze podejmowali poranną interwencję.

Stanowisko Komendy Powiatowej Policji w Garwolinie

O komentarz w tej sprawie poprosiliśmy Komendę Powiatową Policji w Garwolinie. Jak podkreśla rzecznik prasowa, podkom. Małgorzata Pychner, policja nie pozostaje obojętna na cierpienie zwierząt i działa w ramach swoich kompetencji.

Policja potwierdza, że zgłoszenie o potrąconym psie wpłynęło 28 lipca około godziny 5:00 rano. Skierowany na miejsce patrol podjął czynności zgodnie z procedurami. – Funkcjonariusze przeprowadzili oględziny miejsca zdarzenia oraz samego zwierzęcia. Z ich relacji wynika, że pies nie wykazywał oznak życia – wyjaśnia podkom. Pychner.

W związku z taką oceną sytuacji, zwierzę zostało przesunięte na pobocze, aby nie stwarzało zagrożenia w ruchu drogowym. Jak zaznacza rzeczniczka: – Funkcjonariusze działali w dobrej wierze – ocenili, że zwierzę jest martwe.

Zgodnie z procedurą, policjanci poinformowali służby gminne, które są odpowiedzialne za usuwanie martwych zwierząt z drogi. Otrzymali potwierdzenie, że zadanie zostanie zrealizowane po godzinie 8:00.

Podkomisarz Pychner podkreśla, że procedura postępowania w takich przypadkach jest jasno określona. – W przypadku stwierdzenia funkcji życiowych rannego zwierzęcia policjanci każdorazowo kontaktują się z lekarzem weterynarii lub organizacjami zajmującymi się pomocą zwierzętom – jednak w tym przypadku, na podstawie obserwacji, nie stwierdzili przesłanek do wezwania weterynarza – mówi policjantka. – Zgodnie z ustawą o ochronie zwierząt oraz wewnętrznymi wytycznymi, funkcjonariusze mają obowiązek reagowania na sytuacje z udziałem rannych zwierząt. Procedura obejmuje zabezpieczenie miejsca zdarzenia, ocenę stanu zwierzęcia oraz kontakt z odpowiednimi służbami – kończy podkom. Pychner.

Policja zapewnia, że ze zdarzenia została sporządzona dokumentacja, która posłuży do przeprowadzenia dalszych czynności wyjaśniających w sprawie samego potrącenia zwierzęcia.

Aplikacja egarwolin.pl

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Aktualizacja: 31/07/2025 08:10
Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.

Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.

Zaloguj się

Reklama

Wideo eGarwolin.pl




Reklama
Wróć do