
97-letnia kobieta trafiła nieprzytomna na oddział wewnętrzny szpitala w Garwolinie z rozpoznaniem udaru mózgu. Opiekowała się nią siostrzenica. Kiedy pacjentka zmarła, szpital nie poinformował o tym rodziny. Dlaczego?
Zgodnie z prawem informacje dotyczące stanu zdrowia objęte są tajemnicą lekarską. Lekarz może udzielić informacji, m.in. najbliższej rodzinie, tylko za zgodą pacjenta – kwestie te regulują przepisy Ustawy o prawach pacjenta i Rzeczniku Praw Pacjenta.
Ustawa o zawodzie lekarza i lekarza dentysty (art. 31 ust. 6) reguluje sytuację pacjenta nieprzytomnego, który nikogo nie upoważnił w zakresie przekazywania informacji o jego stanie zdrowia. Wówczas informacje dotyczące pacjenta mogą zostać udzielone osobie bliskiej, czyli małżonkowi, krewnemu lub powinowatemu do drugiego stopnia w linii prostej, przedstawicielowi ustawowemu, osobie pozostającej we wspólnym pożyciu lub osobie wskazanej przez pacjenta (art. 3 ust. 1 pkt 2 ustawy o prawach pacjenta).
Co jednak dzieje się w sytuacji, gdy ktoś z dalszej rodziny trafia do szpitala? Jakie prawa mają opiekunowie pacjenta?
Śmierć na oddziale i skarga na personel
Napisała do nas dziewczyna, której 97-letnia ciocia trafiła na oddział wewnętrzny szpitala powiatowego w Garwolinie. Była to samotna osoba, od ponad 20 lat mieszkająca ze swoją siostrzenicą.
10 września br. starsza pani zostaje zabrana karetką do szpitala, gdzie z rozpoznaniem udaru mózgu, nieprzytomna, zostaje przyjęta na oddział wewnętrzny przez lekarza znającego rodzinę. Nikt nie pyta kobiety towarzyszącej chorej o kontaktowy numer telefonu; ona sama nie ma do tego głowy, podawała przecież adres i telefon, wzywając pogotowie.
Codziennie ktoś z rodziny odwiedza pacjentkę, pyta o stan zdrowia lekarza dyżurnego. W planach jest przeniesienie nierokującej dobrze chorej do zakładu opieki całodobowej. Dzień później opiekunka kobiety przyjeżdża w odwiedziny i zastaje w sali puste łóżko. Okazuje się, że jej ciocia zmarła dzień wcześniej w godzinach popołudniowych. Zdziwiona, że nikt jej nie poinformował o zgonie cioci, odbiera kartę zgonu wraz z dowodem zmarłej i składa skargę na personel szpitala.
- Nie mamy żadnych zastrzeżeń odnośnie leczenia. Chodzi jedynie o sam fakt niepoinformowania nas...- pisze do nas córka siostrzenicy zmarłej.
Co na to dyrektor?
W pierwszej odpowiedzi na skargę dyrektor szpitala Krzysztof Żochowski informuje, że jest to pierwszy tego typu incydent w placówce. Chce jednocześnie, za pośrednictwem naszego portalu, przekazać rodzinie zmarłej wyrazy szczerego współczucia i żalu z powodu straty bliskiej osoby.
Po zapoznaniu się ze sprawą dyrektor Żochowski ustala, że chora była nieprzytomna i nie upoważniła nikogo do otrzymywania informacji o jej stanie zdrowia, a osoba udzielająca wywiadu o chorej w chwili przyjęcia do szpitala nie uznała się za opiekuna chorej i nie zostawiła swoich danych kontaktowych. – To z powodu ich braku w dokumentacji medycznej nie było możliwe poinformowanie ewentualnych opiekunów o zgonie – wyjaśnia dyrektor. Niezasadność skargi potwierdza wyczerpująco artykułami ustaw wspomnianych wyżej.
Procedury zostały zachowane, ale w rodzinie zmarłej rodzi się bunt. – Nikt się nie pofatygował, żeby zadzwonić do informacji TP i zapytać o telefon dla danego adresu – pisze zbulwersowany członek rodziny.
Dura lex…
Śmierć bliskiej osoby zawsze wywołuje silne emocje, ból, żal i smutek. W takich sytuacjach, jak opisana wyżej, warto pamiętać, że procedury są istotne. Bywa kwestią sporną, czy troska o ich dopełnienie powinna leżeć w gestii personelu szpitalnego, który wypełnia dokumentację medyczną, czy po stronie osób, które opiekują się chorymi. Jedno jest pewne – gdy my sami albo ktoś z naszych bliskich trafia do szpitala, dobrze jest być świadomym tego, jakie przepisy regulują naszą sytuację prawną. Dura lex, sed lex (Twarde prawo, ale prawo). Warto wiedzieć, kiedy jest po naszej stronie.
(ur) 2010-09-24 10:23:20
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.
W maju trafiłem do tego szpitala ze skręconą nogą o drugiej w nocy i powiedzieli mi jedynie że nic mi nie jest,zawinęli w szynę i powiedzieli żebym nie marnował więcej ich pieniędzy. Następnego dnia z rana chirurg w tym szpitalu powiedział mi dokładnie to samo że noga jest tylko stłuczona i żebym nie marnował ich czasu i pieniędzy. Dodam jedynie że następnego dnia pojechałem prywatnie do innego chirurga i okazało się że noga jest skręcona w kostce. Powiem krótko-to nie są lekarze to są rzeźnicy z zawodówki i po praktykach u Wiśnickiego (bez obrazy Pana Wiśnickiego)
co do szpitala w garwolinie to tez sadze ze jest rzeznia bo pare razy tam bywalem i zeby sie o cos doprosic to jest trudno a co do doktora KROPA to naprawde jest rzeznik Mam nadzieje ze moze lekarze i obsługa sie zmieni przynajmniej niekturzy
szpital garwolinski to rzeżnia, myslalem ze po przebudowie cos sie zmieniło , ale sie myliłem. O Kropie i Żochowskim nie wspominając
bez przesady. rodzina powinna zostawić do siebie kontakt powiedzieć z kim się kontaktować w razie zmian w stanie pacjentki
kilka lat temu spotkała moją rodzinę podobna sytuacja w tym samym szpitalu, szpital nie powiadomił nas o śmierci dziadka, pomimo tego, że były zostawione 3 numery telefonów kontaktowych do rodziny