Reklama

Więckowski: Boję się o żonę i synka

Zawodnik Zrywu Sobolew jest ratownikiem medycznym. Jak sobie radzi w tym szczególnym czasie? Poznajcie Konrada Więckowskiego.

Rozmowa z Konradem Więckowskim - zawodnikiem Zrywu Sobolew:

Boję się o żonę i synka

Skąd wziął się pomysł na zostanie ratownikiem medycznym?

- Pomysł na zawód ratownika pojawił się dość późno. Już jako młody chłopak chciałem pomagać, dlatego już w wieku 10 lat zostałem członkiem OSP w Chotyni. Natomiast w szkole średniej zacząłem na poważnie interesować się kierunkami medycznymi. Ostatecznie mój wybór padł na ratownictwo.

 

Kiedy wiedziałeś, że będziesz właśnie taką osobą?

- Moją karierę zawodową zacząłem planować już w szkole średniej. Wtedy to wybrałem studia o kierunku ratownictwo medyczne.

 

Czy jako dziecko bawiłeś się w lekarza?

- Oczywiście tak. Jako dziecko chciałem zostać strażakiem, dlatego w wieku 10 lat zostałem członkiem OSP w Chotyni.

 

Co trzeba zrobić, żeby zostać ratownikiem medycznym?

- Aby otrzymać dyplom ratownika medycznego należy ukończyć studia licencjackie na kierunku ratownictwo medyczne. W moim przypadku studia trwały trzy i pół roku. Obecnie to tylko trzy lata. Po ukończeniu studiów i zdaniu egzaminu rozpocząłem pracę w zawodzie.

 

Nie miałeś żadnych "ale"?

- Wybór zawodu zawsze związany jest z niepewnością, jednak w moim przypadku wiedziałem, że chcę pomagać innym i właśnie w zawodzie ratownika medycznego będę mógł się spełniać.

 

Powiem ci, że ja też złożyłem dokumenty na ratownika, ale nie poszedłem na egzaminy. Uświadomiłem sobie, że to nie dla mnie...

- Od samego początku wiedziałem, że jest to zajęcie i zawód dla mnie. Owszem, bywały trudności, jednak nigdy nie myślałem o zmianie podjętej decyzji.

 

Nie boisz się igieł i krwi?

- Jest to nieodłączny element mojej codziennej pracy. Już podczas studiów szybko się przyzwyczaiłem do takich rzeczy.

 

Jak długo pracujesz i gdzie dokładnie?

- Pracę rozpocząłem w 2016 roku w Wojewódzkiej Stacji Pogotowia Ratunkowego i Transportu Sanitarnego Meditrans w Warszawie.

 

Wyjazd karetką. Jakie masz wówczas myśli?

- Najtrudniejsze wyjazdy są do nagłych zdarzeń gdy wiesz, że każda sekunda jest cenna. Wtedy nie myślisz o niczym innym, tylko o ratowaniu czyjegoś życia. Już podczas wyjścia ze stacji wyczekiwania staram się jak najlepiej przygotować do tego, co może mnie spotkać na miejscu zdarzenia. W trakcie takiego wyjazdu jestem skupiony na swojej roli. Należy pamiętać, że po drugiej stronie jest ktoś potrzebujący pomocy. Ktoś mający nadzieję na ratunek. A my ratownicy musimy zrobić wszystko, aby udzielić profesjonalnej pomocy, najszybciej jak to jest możliwe.

 

Masz za sobą szczególne akcje?

- Jest kilka wyjazdów, o których na pewno nie zapomnę. Ale wolę nie opisywać ich na łamach gazety.

 

Co jest najtrudniejsze w zawodzie?

- Ratownik medyczny to wspaniały i szlachetny zawód. Ze względu na wysoką odpowiedzialność naszych decyzji jest on również związany ze stresem. Każdy wyjazd do wypadku, każda akcja to szansa na sukces i radość, ale też ryzyko porażki, za którą stoi rozpacz rodziny i zawiedzione nadzieje.

 

Czy w zawodzie pojawia się rutyna?

- Każdy wyjazd i przypadek jest zupełnie inny. Spotykamy różnych ludzi, którzy w podobnych sytuacjach zachowują się w zupełnie inny sposób. W tym zawodzie nie można się nudzić.

 

Obecne czasy. Boisz się koronawirusa?

- Jak większość ludzi obawiam się koronawirusa ponieważ również posiadam rodzinę i w głównej mierze najbardziej martwię się o własną żonę oraz mojego syna. Ze swojej strony mogę powiedzieć, że podstawą jest przestrzeganie zasad higieny. A jeżeli już dojdzie do zakażenia i wzywamy karetkę to musimy poinformować ratowników o prawdopodobieństwie zarażenia. Ratownik, który jest o tym poinformowany, wie jak się przygotować do takiej sytuacji.

 

Ile miałeś przypadków związanych z tym faktem?

- Byłem kilkukrotnie zadysponowany do osób z podejrzeniem COVID- 19, lecz niestety nie posiadam możliwości sprawdzenia, czy u moich pacjentów wynik testu wyszedł pozytywnie.

 

Jak wygląda przygotowanie do wyjazdu do potencjalnie zarażonego?

- Dostajemy informacje z dyspozytorni medycznej, że pacjent jest potencjalnie zarażony koronawirusem. Wtedy musimy ubrać specjalne kombinezony chroniące nas przed zarażeniem. Następnie po zakończeniu wyjazdu musimy udać się ambulansem do specjalnie wyznaczonego miejsca, aby zdezynfekować karetkę.

 

Do innych interwencji też ubieracie kombinezony?

- Kombinezony zakładamy w momentach, gdy istnieje prawdopodobieństwo, że pacjent może być zarażony koronawirusem. Do pozostałych pacjentów zakładamy inne środki ochrony.

 

Jak sądzisz, kiedy to wszystko ustanie?

- Trudno jest jednoznacznie odpowiedzieć, kiedy to wszystko ustąpi. Wszystko zależy od dyscypliny nas wszystkich. Jeżeli będziemy przestrzegać zaleceń, pozostaniemy w domach i ograniczymy kontakt z innymi ludźmi, możemy sami spowolnić rozprzestrzenianie się wirusa. Tak więc bardzo dużo zależy od postawy obywateli.

 

 

(map)

Aplikacja egarwolin.pl

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.

Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.

Zaloguj się

Reklama

Wideo eGarwolin.pl




Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Wróć do