
Mają kilka, kilkanaście i kilkadziesiąt lat. Uczą się, pracują lub są na emeryturze. To, co jest pewne to, że mają misję! I Wy też możecie! Kupując w niedzielę ich rękodzieło, wspieracie misje w Tanzanii i siostry pracujące z dziećmi albinosami! Julka, Hanna, Barbara, Dominika, Zosia i Halina opowiadają nam dlaczego to robią, co im to daje i zapraszają na niedzielny kiermasz! Ps. Może skomponujecie upominek na Dzień Mamy? Oprócz rękodzieła będą też żywe kwiaty i coś słodkiego do kawy i herbaty!
Grupa misyjna działa przy parafii Matki Boskiej Częstochowskiej w Garwolinie. Opiekuje się nią siostra Chryzostoma - Loretanka, która posługuje w parafii. To na jej zaproszenie udaliśmy się na spotkanie grupy, która już w niedzielę, 25 maja 2025r., zaprasza na wyjątkowy kiermasz rękodzieła. Zgodnie z nazwą grupy, środki uzyskane z kiermaszu wspierają misje - głównie dom misyjny w Tanzanii w Afryce, w którym siostry Loretanki pracują z dziećmi albinosami.
Rękodzieło, ciasta i kwiaty - już w niedzielę!
– Idea jest taka, że to, co rozprowadzamy, to jest wszystko zrobione własnoręcznie. Nie są to rzeczy kupione gotowe. Robimy praktycznie wszystko - decopuage, świeczki, różańce, bransoletki, zakładki do książek, breloczki, a przed świętami dekoracje bożonarodzeniowe, wielkanocne, w tym stroiki – opowiada siostra Chryzostoma.
Zaznacza, że w niedzielę, podczas kiermaszu w parafii Matki Boskiej Częstochowskiej będą także żywe kwiaty oraz ciasta, więc będzie to idealna okazja, by skomponować upominek na zbliżający się Dzień Matki oraz zakupić coś słodkiego do niedzielnej kawy lub herbaty. Możliwość zakupienia wyjątkowego rękodzieła i wsparcia misji będzie po każdej mszy świętej. Nasza rozmówczyni dodaje, że ceny nie są wysokie.
Nie ma ograniczeń wiekowych - Dołączyć może każdy!
Czy każdy może własnoręczne wykonać bransoletkę, świeczkę lub różaniec? – To tylko się wydaje, że to jest trudne, ale to są proste rzeczy! Krok po kroku można się wszystkiego nauczyć – zapewnia siostra Chryzostoma, która pomaga wszystkim w trakcie prac i zdradza cenne wskazówki, które ułatwiają nawlekanie koralików. To między innymi stapianie w ogniu świecy końcówki sznurka jubilerskiego, który nie rozdwaja się i staje się sztywny.
W grupie panuje przyjazna, wręcz rodzinna atmosfera. Przy pracach toczą się rozmowy na różne tematy, jest herbata i są ciastka. Czasem uczestników jest więcej, czasem mniej. Dołączyć może każdy!
– Nie ma żadnych ograniczeń wiekowych! Są małe dzieci, są panie starsze, są dziewczęta - kto tylko ma ochotę - zapraszamy! – zachęca Loretanka. Spotykania grupy misyjnej odbywają się cyklicznie - zawsze we wtorki o godzinie 16.00 w kaplicy Bł. Carlo Acutisa, pod kaplicą Miłosierdzia Bożego. Bywa, że niektórzy rozpoczynają tworzenie rękodzieła trochę wcześniej - jak komu pasuje - po szkole czy po pracy.
Siostra zakonna podkreśla, że jedna z uczestniczek bardzo chwali sobie te zajęcia przy problemach z rękami i traktuje je jako rehabilitację. Otwarcie mówi, że zamiast siedzieć przy grze, w domu - woli spędzać czas z innymi ludźmi.
– Wszyscy przychodzą chętnie. Pytałam dzieci, czy mama im każe, ale powiedziały, że nie. Że one same wiedzą, pamiętają, kiedy jest spotkanie i chcą – przyznaje.
Babcia i wnuczka
We wtorek 20 maja, pierwszy raz na spotkaniu grupy była 66-letnia pani Hanna z Garwolina, zachęcona do dołączenia do grupy przez wnuczkę Julię. 13-letnia uczennica garwolińskiej Piątki była już na spotkaniach kilkukrotnie. – Na misjach ostatnich bardzo spodobały mi się wszystkie różańce i podeszła do mnie siostra i zapytała, czy chciałabym dołączyć do spotkań. Zgodziłam się i bardzo się cieszę – wyznaje nastolatka.
– Bardzo mi się to podoba i bardzo lubię tutaj przychodzić. Można się uspokoić podczas pracy, można się czegoś nauczyć. Wcześniej nie dałabym rady zrobić takiego różańca, a teraz się nauczyłam dzięki siostrze. Na początku wydawało się to bardzo trudne. Najpierw trochę się pogubiłam, ale siostra wszystko wytłumaczyła i wszystko jest jasne – opowiada.
Jej relacje ze spotkań zaciekawiły babcię. – Zachęciła mnie wnusia i z wnusią przyszłam. Jestem bardzo zadowolona, że tutaj jestem. W domu człowiek nie siedzi, krzyżówek się nie rozwiązuje, coś jest pożyteczniejszego! Człowiek coś zrobi, że pomaga i jest między ludźmi – podkreśla mieszkanka Garwolina.
Pani Hanna podczas wtorkowego spotkania własnoręcznie wykonała różaniec. Przyznała, że czasami ciężko było trafić w dziurki w koralikach, ale się udało. – Trzeba trochę poćwiczyć i wszystko da się zrobić – podkreśliła z radością prezentując swoje dzieło.
Radość, pomoc i świetna zabawa
Pani Barbara z Garwolina przyznaje, że mieszka sama. Wyjście na spotkanie grupy zawsze jest okazją do spotkania się z innymi. Cel charytatywny jest jednak najważniejszy. – Zawsze, gdzie można było komuś pomóc, to szłam – zaznaczyła kobieta.
Czy wykonywanie rękodzieła sprawia przyjemność? – Oczywiście, że tak – odparła bez chwili wahania. – Jeśli moja praca daje komuś radość, to już chyba dobrze, a jeszcze można komuś pomóc – dodała z uśmiechem.
W gronie rękodzielniczek są także 10-latki - Dominika i Zosia. O spotkaniach dowiedziały się od siostry Chryzostomy i od koleżanki. Dziewczynki przyznały, że w domu też mają zestawy do robienia bransoletek i uznają to za ciekawą formę zabawy, połączonej z pomaganiem. Zgodnie odpowiedziały, że gdyby nie przyszły na spotkanie, to w domu wciągnąłby je telefon i gry. Dominika i Zosia przyznały, że dobrze czasem oderwać się od smartfona.
Zosia podczas wtorkowego spotkania wykonała cztery różańce - bransoletki. – Czas wykonania różańca zależy od wielkości koralików – zaznacza.
Na emeryturze doba jest za krótka
We wtorkowym spotkaniu po raz kolejny uczestniczyła również pani Halina z Woli Rębkowskiej. – Pierwszy miesiąc na emeryturze jestem. Już wcześniej z siostrą rozmawiałam, że jak już przejdę, to chcę trochę komuś pomóc. Pracować w dobrym celu, żeby to przyniosło coś dobrego – wyznaje.
Gdy mieszkanka gminy Garwolin zapytała Loretankę, jak mogłaby pomóc, siostra zachęciła ją właśnie do rękodzieła, które wspiera misje. To był strzał w dziesiątkę! Pani Halina zaznacza, że nie miała problemu z przejściem na emeryturę i nie narzeka na nadmiar wolnego czasu. Wręcz przeciwnie! Zawodowo zajmowała się szyciem. Teraz też potrafi znaleźć sobie zajęcie.
– Braknie mi czasu. Doba jest za krótka – śmieje się. – Jak ktoś lubi pracę, to zawsze sobie coś znajdzie, a ja należę do takich. Nie tak, że emerytura, to leżeć, siedzieć. Ja wstaję 5.20 codziennie – opowiada z uśmiechem.
– Zawsze jak się modliłam, zastanawiałam się jak się te różańce robi, a teraz jest okazja i frajda taka! Jak komuś się pomaga, to jest takie szczęście, że można komuś radość zrobić! – wyznaje pani Halina.
Co warte podkreślenia, każdy uczestnik pierwszą wykonaną przez siebie pracę zabiera do domu. – To piękne uczucie modlić się na różańcu, który się własnoręcznie zrobiło – stwierdza mieszkanka Woli Rębkowskiej.
Dołączycie do grupy misyjnej? Wybierzecie się na niedzielny kiermasz rękodzieła, by wesprzeć misjonarki w Tanzanii?
Zapraszamy!
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.
Komentarze opinie