
Poznawali swoje zwyczaje i historię. Wspólnie się bawiąc obalali stereotypy i uprzedzenia dzielące Polaków i Rosjan. Młodzież z hufca ZHP „Orłów” wzięła udział w projekcie „Rosyjskie ślady”.
Już w zeszłym roku garwoliński Hufiec ZHP ”Orłów” nawiązał współpracę z „Orjurem” – skautową organizacją z Rosji. Grupa harcerzy z druhną przewodniczką Alicją Sapryk na czele spędziła jeden tydzień w skautowej bazie w Łosiewie, a drugi w samym Sankt Petersburgu. Tym razem rosyjscy razwiedczikowie (skauci) przybyli z wizytą do Polski. Ich pobyt był możliwy dzięki uczestnictwu w projekcie „Rosyjskie ślady” opracowanego w ramach programu „Młodzież w działaniu”.
Zaprzyjaźnić się mimo różnic
– Przede wszystkim chcieliśmy poznać się i zrozumieć, przyjrzeć się różnicom i podobieństwom między naszymi organizacjami, ale też między uczestnikami, między Rosjanami i Polakami, zastanowić się razem, jakie uprzedzenia i bariery nas dzielą i jak je obalić. Naszymi celami była też wspólna praca, badanie wspólnej historii, której ślady rozsiane są po całym regionie, wzajemne poznanie obrzędowości harcerzy i razwiedczików. Chcieliśmy rozwinąć postawę pełną otwartości, zbudować dobre relacje, międzykulturowy dialog między uczestnikami, a także między liderami i organizacjami. Nasze cele wyglądają bardzo górnolotnie, dlatego mówiąc wprost: chcieliśmy się zaprzyjaźnić, mimo wszelkich różnic i akceptując te różnice – mówią organizatorzy z hufca „Orłów”.
Sypali pomysłami jak z rękawa
Na początku uwagę skautów zajmowała ogromna ilość integrujących zajęć, zabaw i gier, których mistrzami okazali się Rosjanie. – Wzajemnie uczyliśmy się swoich języków, piosenek. Polskie harcerskie pieśni zachwyciły Rosjan, świetnie opanowali „Krajkę” i „Hej, Leonardo”. Oni z kolei uczyli nas bycia w ciągłym ruchu. Jeśli na coś czekali, zaraz zaczynali jakąś grę ruchową, do której niepotrzebne były żadne gadżety. Sypali pomysłami jak z rękawa, a nasi chętnie się przyłączali. Niepobitą płaszczyzną porozumienia okazała się gra w chorągiewki oraz tańce integracyjne – wspominają harcerze.
W ferworze zwiedzania
Kolejnym sposobem na przełamanie uprzedzeń była wspólna historia, którą odkrywali podczas wyjazdów. – Rosjanie czasem podchodzili do niej z rezerwą . Większość zabytków łączy się przecież z radzieckimi żołnierzami bądź rosyjskim zaborem. Mimo to, z ciekawością zwiedzili ślady swoich rodaków w Garwolinie (cmentarz żołnierzy polskich i radzieckich, koszary, stajnie carskie), w Maciejowicach (historia walk Kościuszki z wojskami rosyjskimi), na Podzamczu, w Oronnem, w Skurczy (Przyczółek Warecko- Magnuszewski), czy wreszcie w Kazimierzu Dolnym nad Wisłą, gdzie również znajduje się cmentarz żołnierzy Armii Czerwonej. Chętnie zwiedzili też Muzeum Powstania Warszawskiego, Majdanek w Lublinie, Muzeum Wsi Lubelskiej czy wreszcie miasto rodzinne naszych harcerzy Łaskarzew. Bardzo zaciekawiła ich nasza przyroda. Spędzili mnóstwo czasu w Izbie Przyrodniczej na Podzamczu oraz w Cyganówce, podziwiając i dokarmiając leśne zwierzęta. Zauroczyły ich kazimierskie wąwozy, piękny widok z góry Trzech Krzyży. Trzeba przy tym wspomnieć o wielkim wrażeniu, jakie zrobił na nich Kazimierz. Uznali wręcz za fenomen to maleńkie miasteczko tak bogate w zabytki. Nasi harcerze zaś byli zaskoczeni tym, jak inaczej odbiera się znane miejsca z punktu widzenia turysty – opowiadają uczestnicy niezwykłego projektu.
Obozy z leśnych skarbów
Polsko-rosyjska wymiana zazębiła się z międzynarodowym obozem Drop into Poland 2012, gdzie obie grupy poznały skautów z innych krajów i mogły porównać swoje wyniki na przykład z projektem angielsko-serbskim, czy współpracą irlandzkich, walijskich, angielskich i szkockich drużyn z polskimi harcerzami. Dla polskich harcerzy niezwykły okazał się dzień rosyjski: zaprawa, apel, gry i zabawy na powietrzu, wspólne wykonywanie baneru, wreszcie świecowisko. Niby tak samo, a jednak różnie. – Ćwiczenia rozpoczynające dzień są dość trudne, niektórzy nabawili się po nich zakwasów. Apel, troszkę inny, niż nasz, niby bardziej jeszcze sformalizowany, ale niewymagane było pełne umundurowanie. Podczas gier staraliśmy się jak najwięcej zapamiętać, gdyż były po prostu świetne i różnorodne. Niezwykłym pomysłem było budowanie makiet obozów z materiałów znalezionych w polewiczowskim lesie. Nasi uczestnicy stworzyli po prostu dzieła: maleńkie obozy posiadały nie tylko namioty, toalety, ogniska, czy szyszkowych uczestników, ale i sznur z praniem, czy boisko do siatkówki. Wieczorne ognisko uniemożliwił deszcz, ale zastąpiliśmy je świecowiskiem po rosyjsku. Znowu nowe gry i zabawy, okrzyki, śpiewanki, znowu pieśni, tym razem rosyjskie, na przykład „Wychadziła na bierieg Katiusza”. Zostały też przedstawione scenki, w których Rosjanie pokazali nam, jakie stereotypy na ich temat panują wśród innych narodów, a my pokazaliśmy naszą wędrówkę śladami Rosjan – wspominają harcerze z Łaskarzewa.
Papierek lakmusowy i kontakt na lata
Ostatni dzień obozu to spotkanie z młodzieżowymi organizacjami w Łaskarzewie. W sali Stowarzyszenia CIA odbyły się spotkania między innymi z redaktorkami Gazety Młodych, łaskarzewskimi skatowcami i szefem stowarzyszenia historyczno-turystycznego. Marek Kusak, gospodarz spotkania opowiadał o innych projektach skierowanych do młodzieży. Po zjedzeniu regionalnego posiłku w Stodole, siedzibie Koła Gospodyń „Serbianki” harcerze powrócili do rosyjskich gier, w które wciągali tubylczą młodzież.
– Niedzielny wieczór pokazał, że mimo wszelkich barier, mimo trudności, jakie jednak się pojawiały (Rosjanie nie potrafili być tak bardzo otwarci i czasem się nieco izolowali od reszty grupy), zżyliśmy się ze sobą. Zrobiliśmy ankietę, podczas której wszyscy uczestnicy wymiany mieli wypisać na zielonych kartkach to, co im się najbardziej podobało, a na czerwonych mankamenty spotkania. Trzeba powiedzieć, że czerwone kartki było o wiele trudniej zapełnić, niż zielone. Następnie padły trzy pytania (Czy pobyt ci się podobał? Czy zaprzyjaźniłeś się z kimś? Czy chciałbyś tutaj dłużej zostać?) zamiast odpowiedzi tak/nie wrzucaliśmy do miseczek papierowe kulki odpowiedniego koloru. Czerwonych (czyli negatywnych odpowiedzi) było bardzo mało! – zapewniają harcerze i dodają, że po wyjeździe Rosjan na Facebooku wrze. – Można powiedzieć, że to taki nowoczesny papierek lakmusowy wymiany młodzieży. Zapoznaliśmy się, polubiliśmy i nawiązaliśmy kontakt na lata – wyznają skauci.
Projekt jest realizowany przy wsparciu finansowym Komisji Europejskiej, w ramach programu "Młodzież w działaniu". Więcej zdjęć znajdziecie w galerii zdjęć 100 DH Arbaro i hufca "Orłów".
(Hufiec ZHP „Orłów”, oprac. ur) 2012-08-18 14:59:57
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.
Fajnie. Ale zdjęcie 43 można było jednak odpuścić :D