Reklama

Kopyść: Spełnione marzenie

Mecz w Sosnowcu na długo pozostanie w pamięci Jana Kopyścia. Wychowanek Wilgi Garwolin zadebiutował w barwach Vervy Warszawa Orlen Paliwa w PlusLidze. Co robi na co dzień? Jakie ma marzenia? Czy był stres w Sosnowcu, gdzie pojawił się na parkiecie przeciwko MKS-owi Będzin?

Rozmowa z Janem Kopyściem - wychowankiem Wilgi Garwolin, grającym w Verva Warszawa Orlen Paliwa:

Spełnione marzenie

Mówi się: wreszcie?

– Dokładnie. Mecz w Sosnowcu zapamiętam na długo. Zadebiutował na parkietach PlusLigi, co było moim marzeniem od dziecka. Od kiedy pamiętam, zawsze śledziłem naszą rodzimą ligę i chciałem w niej kiedyś zagrać. Udało się.

 

Trochę musiałeś poczekać...

– Znajdowałem się w kadrze, jednak nie było mi dane wejść na boisko. Każdy młody gracz musi swoje odczekać, by dostać szansę. Trener mi zaufał i udało się zaliczyć pierwsze chwile w PlusLidze.

 

Był stres?

– Stresu jako takiego nie było. Wcześniej zadebiutowałem w zespole w meczu pucharowym, a poza tym, zawsze stres zamieniam w motywację, co bardzo mi pomaga.

 

Pierwsza piłka...

– Czułem się niesamowicie. Próbowałem zachować zimną krew i przyjąć zagrywkę jak tylko najlepiej umiem i mogę. Myślę, że zrobiłem to dobrze, co sami kibice mogli to zauważyć.

 

Pamiętasz ile czasu spędziłeś na boisku?

– Kilka akcji. Nie pamiętam dokładnie, ale myślę, że około cztery punkty. Obroniłem piłkę, dobrze asekurowałem. Wyszło pozytywnie, a jak zespół wygraliśmy seta, jak również całe spotkanie.

 

Jesteś przyjmującym, ale wystąpiłeś jako...

– Libero. Takie miałem zadanie i tak moją rolę na ten mecz widział szkoleniowiec. Pierwszy libero Dominik Jaglarski wszedł na zagrywkę za środkowego i miał obronić atak przeciwnika. Mi to osobiście nie przeszkadzało, a wręcz podobało. Wcześniej miałem epizody na tej pozycji, chociaż na treningach ćwiczę jako przyjmujący.

 

Pojawiły się pierwsze gratulacje?

– Oczywiście. Gratulowała mi moja rodzina, która oglądała mecz, jak również przyjaciele i znajomi, chociaż głównie zapamiętam słowa otuchy i wsparcia od kolegów z zespołu.

 

Jak zmieniło się twoje życie po przenosinach do klubu PlusLigi?

– Bardzo mocno, gdyż musiałem tak naprawdę zrezygnować z życia prywatnego na rzecz siatkówki. Trenujemy dwa razy dziennie, co również kolidowało z moimi zajęciami na studiach, więc uznałem za oczywiste przeniesienie się na tok indywidualny na kierunku prawo, co jest również dla mnie nie lada wyzwaniem.

 

Czyli duży przeskok?

– Oczywiście. Wcześniej grałem w Metrze, a teraz w Vervie. Muszę powiedzieć, że szybko zaaklimatyzowałem się i dostosowałem swój poziom sportowy na tyle, by trener był ze mnie zadowolony.

 

Jak to jest grać w jednym zespole ze znanymi postaciami siatkówki?

– Spełniło się moje kolejne małe marzenie, gdyż dzielę szatnię i gram z takimi siatkarzami jak: Kevin Tillie, Piotr Nowakowski, Andrzej Wrona czy Damian Wojtaszek.

 

Kto zrobił na tobie największe wrażenie?

– Kevin, gdyż osobiście jestem jego wielkim fanem.

 

Andrea Anastasi. Jakim jest trenerem?

– To postać, którą powinien znać każdy kibic siatkówki. Jest świetnym fachowcem ze znakomitym warsztatem siatkarskim. Nie trzeba do tego nic dodawać, może poza tym, że świetnie rozumie się z zawodnikami. Wie jak indywidualnie do każdego podejść.

 

Kto z bliskich pojawia się na meczach w Warszawie?

– Regularnie przyjeżdżają rodzice i dziadek Edmund. Ponadto jest mój przyjaciel z Garwolina, który zawsze uważał, że będzie pojawiał się kiedyś na moim meczach w PlusLidze. Jak widać, przewidział przyszłość.

 

Jakie cele stawiasz przed sobą w tym sezonie?

– Jeśli chodzi o moje indywidualne cele na te rozgrywki to myślę, że chciałbym po prostu podnosić swój poziom sportowy. Chcę oddawać się temu, co robię i kocham. Myślę, że sumienną i codzienną pracą na treningach może mi to się odpłacić w przyszłości.

 

Nie mówisz o minutach na boisku...

– Wiadomym jest, że w takim zespole jak Verva Warszawa nie jest łatwo o grę w pierwszym składzie, szczególnie gdy ma się 20 lat i nieduże doświadczenie. Podchodzę do tego, że każdy od czegoś musi zacząć i swoje "odsiedzieć", czekając na szansę. Wychodzę z założenia, że warto poczekać, skoro trener Anastasi zaproponował mi grę w zespole to musiał coś zauważyć we mnie coś interesującego.

 

O co powalczycie w tym sezonie?

– Chcemy zdobyć złoto. Po srebrze w minionych rozgrywkach ta grupa zawodników chce cieszyć się z najwyższego miejsca na podium.

 

Gdybyś złapał złotą rybkę, a ona mogłaby spełnić twoje marzenie sportowe. W jakim klubie chciałbyś zagrać?

– Powiem szczerze, że nie mam ulubionego klubu. Z pewnością chciałbym zwiedzić trochę świata, więc udałoby się połączyć przyjemne z pożytecznym.

 

A taka bliższa przyszłość?

– Myślę, że nie ma co zapeszać. Tak samo mówiłem w momencie, kiedy przechodziłem do klubu ze stolicy, tak teraz nie będę zdradzał swoich najbliższych celów. Mogę zdradzić, że chciałbym być w klubie, w którym będę mógł grać pełne wymiary meczowe.

 

Jak dziewczyna patrzy na to, że ma chłopaka - siatkarze?

– Nie mam dziewczyny i myślę, że w najbliższym czasie to się nie zmieni. Nie skupiam się na sprawach sercowych. W głowie mam siatkówkę.

 

Jak często bywasz w domu rodzinnym?

– Chociaż mój rodzinny dom znajduje się ledwie godzinę od Warszawy to rzadko w nim bywam. Gramy tak naprawdę co trzy dni, więc nie znajduję czasu na rodzinę, jednakże po sezonie tego czasu może być aż nadto (śmiech - przyp. red.).

 

Janek, fajne jest życie siatkarza?

– Życie siatkarza jest pełne wyrzeczeń. W tym momencie jestem młody, więc mi to nie przeszkadza, a codzienność może przytłaczać więc trzeba mieć odpowiedni charakter. Tak naprawdę nie spodziewałem się, że przyjdzie mi grać w PlusLidze, która jest jedną z najsilniejszych lig na świecie. Staram się z tego korzystać i dawać z siebie.

 

Co robisz w wolnym czasie?

– Głównie odpoczywam i się uczę. Akurat mam za sobą egzaminy na studiach, więc ostatnie tygodnie były wyczerpujące. Jestem na pierwszym roku prawa na uczelni Łazarskiego. Wyboru dokonałem jeszcze w momencie, gdy grałem w Metrze. Poza tym staram się poświęcać czas znajomym, których mam na miejscu w stolicy.

 

(map), fot. archiwum zawodnika

Aplikacja egarwolin.pl

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.

Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.

Zaloguj się

Reklama

Wideo eGarwolin.pl




Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Wróć do