
Żaden przedmiot w szkole nie wzbudza tyle emocji, co edukacja zdrowotna. Rodzice mają czas do 25 września, by zdecydować, czy ich dziecko będzie uczęszczało na te zajęcia. Księża ostrzegają przed zagrożeniem i zachęcają do składania rezygnacji. Prezes ZNP nie kryje zdumienia zarzutami Episkopatu. Co na to sami rodzice i dzieci?
Już w sierpniu, w ogłoszeniach parafialnych, zaczęły pojawiać się ostrzeżenia przed edukacją zdrowotną - nowym przedmiotem, który został wprowadzony w roku szkolnym 2025/2026. Nauka edukacji zdrowotnej zaczyna się w klasie IV szkoły podstawowej i trwa do III klasy szkoły ponadpodstawowej. Zajęcia nie są obowiązkowe. W przypadku jednak, gdy rodzic do 25 września nie zadeklaruje braku zgody, dziecko będzie zapisane na zajęcia automatycznie z obowiązkiem uczestnictwa.
W ogłoszeniach, publikowanych także w mediach społecznościowych, przed nowym przedmiotem rodziców ostrzega m.in. parafia Matki Boskiej Częstochowskiej w Garwolinie.
- Tzw. edukacja zdrowotna to m.in.: instruktaż seksualny kierowany do dzieci już w szkole podstawowej, normalizacja zboczeń, sugerowanie dzieciom, że mogą zmienić płeć, normalizacja aborcji, nauka, że rodzice są źródłem manipulacji i dziecko nie powinno im ufać - wyliczają w ogłoszeniach kapłani.
Zaznaczają, że rodzice powinni jak najwcześniej wyrazić swój brak zgody, aby dziecko nie musiało być na ani jednej lekcji edukacji zdrowotnej. Duchowni informują także, że formularz rezygnacji z tych zajęć można pobrać m.in. ze strony www.ratujzycie.pl lub www.diecezja.siedlce.pl. Druk do wypełnienia znajduje się również w kościele - na stoliku za ławkami.
Zdj. Między innymi taką grafikę w mediach społecznościowych udostępniła Parafia Matki Boskiej Częstochowskiej w Garwolinie, ostrzegając rodziców i zachęcając ich do rezygnacji z zajęć edukacji zdrowotnej.
W temacie edukacji zdrowotnej pojawił się także apel Komisji Wychowania Katolickiego Konferencji Episkopatu Polski.
- Dobrze wiecie, że jako rodzice jesteście odpowiedzialni za wychowanie własnych dzieci. Macie prawo wychowywać je zgodnie z własnymi przekonaniami. Jeśli widzicie, że w szkole są przekazywane jakieś wartości i zasady życia, z którymi się nie zgadzacie, możecie wyrazić swój sprzeciw - podkreśla biskup Wojciech Osial, przewodniczący komisji.
Duchowny przyznaje, że w programie zajęć z edukacji zdrowotnej są treści wartościowe, takie jak troska o zdrowie fizyczne, higienę psychiczną czy rozpoznawanie zagrożeń. Zaznacza jednak, że są też treści, które nie są zgodne z wiarą katolicką i narażają dzieci i młodzież na ryzyko poważnych niebezpieczeństw, mogących wpływać na całe ich życie, a także życie rodziny. Podkreśla, że program przedmiotu - w ocenie Episkopatu - stanowi zagrożenie dla katolickiej wizji rodziny, małżeństwa oraz dojrzałości ludzkiej dzieci i młodzieży.
- Problematyka małżeństwa i rodziny, rozumianych jako wspólnota ojca, matki i dzieci, została potraktowana w nim w sposób marginalny. Tymczasem Konstytucja Rzeczypospolitej Polskiej wyraźnie podkreśla, że małżeństwo, rodzina, macierzyństwo i ojcostwo znajdują się pod szczególną ochroną państwa - argumentuje.
Biskup Osial dodaje, że w programie znalazły się treści dotyczące tożsamości płciowej oraz kwestii prawnych i społecznych związanych ze środowiskiem LGBTQ+.
- Wszystkie osoby zasługują na szacunek, ale ich wizja seksualności nie jest zgodna z nauką Kościoła. Proponowane treści mogą prowadzić do zniekształcenia obrazu kobiecości i męskości, a nawet powodować, że dziewczęta będą identyfikowały się jako chłopcy, a chłopcy - jako dziewczęta, w ich najbardziej wrażliwym okresie życia, w którym młody człowiek poszukuje własnej tożsamości i potrzebuje szczególnego wsparcia, opieki i towarzyszenia mu przez najbliższych. Niezwykle zaś łatwo jest wtedy skrzywdzić młodych ludzi i doprowadzić w konsekwencji do wielu zaburzeń - podkreśla kapłan.
Zaznacza, że zajęcia, które poruszają tak istotne i wrażliwe kwestie, powinny powstać w oparciu o szeroką debatę społeczną, bo - jak zauważa - w Polsce dużą część obywateli stanowią ludzie, którzy przyjmują chrześcijańską wizję małżeństwa i rodziny.
O temat edukacji zdrowotnej, która wzbudza tyle emocji zapytaliśmy nauczyciela i wieloletnią prezes garwolińskiego oddziału Związku Nauczycielstwa Polskiego. Prezes Halina Poszytek zaznacza, że odpowiadając na nasze pytanie, raz jeszcze dokładnie przeczytała podstawę programową edukacji zdrowotnej dla szkoły podstawowej i dla ponadpodstawowej.
- Jestem zdumiona takimi zarzutami Episkopatu - przyznaje. Zauważa, że w niedzielę (31 sierpnia) chyba we wszystkich kościołach został odczytany list w sprawie nowego przedmiotu. - Zresztą od jakiegoś czasu politycy Prawa i Sprawiedliwości w mediach społecznościowych prześcigają się w wymyślaniu tematów tejże edukacji zdrowotnej. Myślę, że wielu z nich w ogóle nie przeczytało ze zrozumieniem tej podstawy programowej. Nawet z niektórymi polemizowałam na forach internetowych - przyznaje.
Zdjęcie: Halina Poszytek jest nauczycielką z ponad 40-letnim stażem pracy, a od 12 lat uczy wychowania do życia w rodzinie.
(fot. arch. pryw.)
Halina Poszytek jest nauczycielką z ponad 40-letnim stażem pracy, a od 12 lat uczy wychowania do życia w rodzinie w niewielkiej wiejskiej szkole. - Uczniowie chętnie biorą w nich udział, ponieważ mogą mi zadać każde pytanie (robią to anonimowo). Jestem pewna, że tych pytań nigdy nie zadadzą rodzicom. To są zajęcia nieobowiązkowe, nie ma ocen, można na nich rozmawiać na każdy temat nurtujący w tym czasie ucznia. Więc... ja nie rozumiem o co chodzi?! Dlaczego dorosły człowiek - rodzic zabrania swojemu dziecku korzystać z prawdziwej wiedzy, przekazywanej przez nauczycieli? Przecież generalnie rodzice nie mają czasu na rozmowy, na pobycie ze swoim dzieckiem, na wysłuchanie... - stwierdza.
Prezes ZNP zauważa, że młodego człowieka nie da się oszukać. Zamiatanie pod dywan trudnych spraw czy tematów też nie jest rozwiązaniem.
- Młody człowiek znajdzie tę wiedzę, jeśli nie w szkole to w Internecie, bo tutaj niestety, ale rodzice nie mają żadnej kontroli. Uważam, że poruszone kwestie i tematy zdrowia fizycznego, a szczególnie psychicznego w obecnym zwariowanym świecie są bardzo potrzebne i powinniśmy mówić głośno o depresji, jak ją rozpoznać i jak ją leczyć, o innych chorobach nowej generacji i oczywiście o otyłości, o zbilansowanej diecie, o tym jak ważny jest ruch na świeżym powietrzu. Dzięki nowemu przedmiotowi nauczymy się również, jak działa służba zdrowia, czy NFZ, w jaki sposób zapisać się do specjalisty i tak dalej - wylicza.
Zdj. Pełną podstawę programową przedmiotu edukacja zdrowotna można znaleźć i przeczytać na stronie Ministerstwa Edukacji Narodowej - kliknij TUTAJ
Nauczycielka podkreśla, że na 10 działów, dwa mówią o dojrzewaniu i zdrowiu seksualnym. - A tak naprawdę to już w kl. IV szkoły podstawowej mamy budowę człowieka i narządów rozrodczych. Więc skąd taka awantura!? Czy naprawdę rodzice uważają, że my nauczyciele nie potrafimy przygotować ich dzieci do dorosłego życia, czy to po prostu taka "stadna" reakcja!? - zastanawia się wyraźnie wzburzona.
H. Poszytek wyznaje, że chce głęboko wierzyć w to, że rodzic, który wypisał swoje dziecko z edukacji zdrowotnej, naprawdę znajdzie wreszcie czas na rozmowę i na pobycie razem. Nie pozostawi swojego dziecka samego z jego rozterkami, z jego problemami i z jego niemocą.
Zdj. Takie i inne formularze są wypełniane i składane przez rodziców w wielu szkołach. Halina Poszytek chce głęboko wierzyć w to, że rodzic, który wypisał swoje dziecko z edukacji zdrowotnej, znajdzie czas na rozmowę i pobycie razem oraz nie zostawi dziecka samego z jego problemami.
Mama nastolatki, która we wrześniu rozpoczęła szkołę ponadpodstawową przyznaje, że cały czas zastanawia się, czy wypisać swoje dziecko z edukacji zdrowotnej. Nie podjęła jeszcze decyzji. Zaznacza, że jej prawie 15-letnia córka nie chce uczęszczać na zajęcia i większość rówieśników z jej klasy jest podobnego zdania.
- Uważam, ze część założeń programowych, takich jak profilaktyka chorób oraz zasady zdrowego stylu życia, czy nawet zagrożeń wynikających ze współczesnych uzależnień, jest słuszna. Moje obawy dotyczą jedynie aspektów zdrowia psychicznego oraz seksualnego - nie tyle o tematykę, bo oczywiście należy o tym rozmawiać z młodzieżą, ale o sposób przekazu i dotarcia do młodych ludzi w tej delikatnej materii - zaznacza mama nastolatki.
Zdj. Jedni rodzice jeszcze się zastanawiają, inni już podjęli decyzję. Ci, którzy złożyli rezygnację z edukacji zdrowotnej, zaznaczają, że w domu rozmawiają z dziećmi także o dojrzewaniu i seksualności. (Fot. AdobeStock)
Rozmawiają z dziećmi, z zajęć wypisują
Rodzice ucznia, który uczęszcza do jednej z garwolińskich podstawówek zdecydowali, że wypisują swojego13-letniego syna z zajęć. Podkreślają, że sami rozmawiają z dziećmi na nurtujące je tematy, także w kwestii dojrzewania i seksualności, a one pytają swobodnie, bo wiedzą, że zostaną wysłuchane i uzyskają odpowiedź.
- To jest bardzo osobista rzecz, bo z jednej strony rodzice mają przecież konstytucyjną wolność i prawo wychowywania według swoich poglądów i przekonań, z drugiej strony wchodzi coś takiego, co jest funkcją - można powiedzieć - pomocniczą wobec rodziców. Na pewno szkoła ma ważną funkcję, ale trzeba pamiętać - i to jest nauczanie Kościoła - że funkcja szkoły jest funkcją wspomagającą, nie zastępczą. Myślę, że tutaj jest dylemat związany z pomieszaniem porządków w tym temacie. Wydaje mi się, że zrozumiały jest lęk, kiedy nie ma konsultacji, albo gdy ten temat nie jest wprowadzany w sposób delikatny, gdy tak niedelikatnie wyprowadzono religię ze szkoły w takim wymiarze, w jakim była - zaznacza ks. Jakub Kozak, diecezjalny duszpasterz rodzin.
Zdj. Diecezjalny duszpasterz rodzin ks. Jakub Kozak podkreśla, że funkcja szkoły jest funkcją wspomagającą, nie zastępczą.
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.
Komentarze opinie