
Już w sobotę odbędzie się gala Thunderstrike Fight League 26. Do Garwolina zjadą najlepsi zawodnicy. W ich gronie jest m.in. Jakub Piesiewicz - trener i zawodnik Margi BJJ Garwolin, który wraca po zawale.
Garwolaków najbardziej będzie interesowała postawa miejscowych: Jakuba Piesiewicza, Łukasza Mikulskiego oraz Łukasza Osiaka
Jednym z bohaterów gali będzie Jakub Piesiewicz. Szkoleniowiec Margi BJJ Garwolin zmierzy się w extra fighcie z Jakubem Witkowskim. Nasz mistrz zmierzy się z profesorem BJJ, członkiem kadry narodowej w grapplingu oraz posiadaczem czarnego pasa BJJ.
Rozmowa z Jakubem Piesiewiczem - trenerem i zawodnikiem Margi BJJ Garwolin.
Jesteś gotowy?
-Oczywiście. Do walki przygotowywałem się przez ostatnie dwa miesiące, ale tak naprawdę trenuję cały rok. Nie przestaję, prowadząc klub. Codziennie ćwiczę z chłopakami. Do tego pojawiają się obozy, seminaria.
Właśnie mija pięć lat od momentu, kiedy walczyłeś po raz ostatni...
-Dokładnie. W lutym 2018 roku podczas mistrzostw Polski w Poznaniu dostałem zawału.
Wracasz czasami do tych chwil?
-Już nie. Doznałem uszkodzenia mechanicznego. Nie wiem czym było to spowodowane. Może to jakaś wada genetyczna. Zostałem przebadany od głowy po stopy. Załatano dziurę w moim organizmie i żyję dalej. Przez pierwsze trzy lata nigdzie nie startowałem, byłem ostrożny w treningach. Nie odczuwałem żadnego dyskomfortu, ale wolałem dmuchać na zimne. Od dwóch lat pojawiam się podczas zawodów grapplerskich. To skłoniło mnie do powrotu do "klatki".
Jak wspominasz ten feralny moment?
-Tak naprawdę problemy odczuwałem wcześniej. Nie wiedziałem, że to serce i zawał. Żyłem w nieświadomości. Byłem przekonany, że boli mnie od kręgosłupa. Później okazało się, że to było coś innego. Za pierwszym razem bóle poczułem w grudniu w 2017 roku. Podczas seminarium daliśmy z kolegą mocne walki. W lutym pojechałem na zawody. Po trzech walkach ponownie się odezwało. Pojawił się ból w plecach, klatce piersiowej. Trudno było zlokalizować ognisko. Poprosiłem trenera, by odwiózł mnie do szpitala. Jeszcze przed wizytą w placówce sanitariusze zrobili mi badanie EKG, ale nic nie wykazało.
Co było dalej?
-Przeszedłem kolejne badanie, pobrano mi krew. Po dwóch godzinach przyszły wyniki.
Znów nic?
-Jest marker, który jest odpowiedzialny za dokrwienie mięśnia sercowego. Wyniki były fatalne. Rósł wskaźnik. Zostałem przewieziony na stół operacyjny.
Co działo się dalej?
-Podano mi kontrast i przeprowadzono badanie. Podano kontrast, który pokazał, że jedna z tętnic jest uszkodzona. Po chwili została naprawiona. Po tygodniu wyszedłem ze szpitala.
Ale długo nie trenowałeś...
-Miałem spotkanie z kardiologiem sportowym. Powiedział mi, że mogę zapomnieć o sporcie. Wspomniał, że moja aktywność sportowa będzie ograniczać się do spacerów z dziećmi czy z pieskiem. Uświadomił mnie, że koniec z karierą. Ta wiadomość ścięła mnie z nóg bardziej niż sytuacja z całym zawałem. Płakałem w poduszkę. Zacząłem się przyzwyczajać, ale...
Jestem bardzo ciekawy...
-To nie dawało mi spokoju. Pojechałem do Anina na wizytę u profesora. Powiedział mi, że należę do grupy specjalnych pacjentów. Skierował mnie na szereg badań. Okazało się, że nie ma problemów, dolegliwości. Stwierdził, że jestem zdrowy. Zalecenie było takie, bym uważał na okolice klatki piersiowej. Dostałem zielone światło na powrót do sportu.
Wróciłeś...
-Cieszę się. Mam nadzieję na dobrą walkę. Nie myślę o wyniku. Chcę pokazać dobre jiu-jitsu. Sądzę, że damy dobry fight.
Przed Tobą walka w formule submission fighting. To co oznacza?
-To walka w jiu-jitsu. Będziemy rywalizować do momentu poddania. Do tego potrzebne będzie stosowanie dźwigni lub duszenia.
A rywalem będzie nie byle kto, bo sam pan "Watson"...
-Z Kubą znamy się od dłuższego czasu. Kiedyś mieliśmy przyjemność walczyć ze sobą. "Watson" wygrał ze mną na punkty. Miało to miejsce kilka lat temu, więc od dawna nie "kulaliśmy" się ze sobą. Witkowski to utytułowany zawodnik. Dla mnie to duża przyjemność, iż będę mógł się z nim spotkać w klatce. Cieszę się, że zmierzę się z uznanym fighterem, a nie jakimś "ogórkiem". Mogłem mieć dużo łatwiejszego przeciwnika, ale to nie w moim stylu.
Umówmy się. Nie będziesz faworytem...
-Oczywiście. Ludzie ze środowiska sportów walki będą stawiali na "Watsona". Nie przejmuję się tym, a wręcz motywuje i daje "kopa". Mam nadzieję, że uda się udowodnić, iż underdog potrafi triumfować.
Będziesz miał za sobą wielu kibiców...
-Dokładnie. Gala odbędzie się w moim mieście. Cieszę się, bo z organizatorem i ludźmi tworzącym TFL znam się od dawna. Tworzymy jedną wielką rodzinę. W przeszłości miałem przyjemność komentować wydarzenia, pełnić rolę sędziego, a przede wszystkim zawodnika.
Przejdźmy do Twoich podopiecznych...
-Łukasz Osiak jest z Borowia, zaś Łukasz Mikulski z Unina. Obaj są gotowi do starcia. Z Łukaszami mam okazję współpracować od kilku lat. To ambitni zawodnicy, którzy lubią startować. Wierzę w ich sukces. Osiakowi ostatnio nie poszło, ale to nie był problem z umiejętnościami, a ze stresem. Mam nadzieję, że w sobotę wyjdą z klatki w roli triumfatorów.
Kto z Twoich najbliższych pojawi się na gali?
-Całą moja rodzina, znajomi, przyjaciele, trener z Radomia, który stanie w moim narożniku, moi zawodnicy.
A żona?
-Będzie razem ze mną. Natalia zabierze nasze pociechy: Franciszka i Zofię. Pojawi się mama Anna, brat Filip. Drugi - Tomek będzie oglądał galę w telewizji, gdyż pracuje w Norwegii.
Zobaczą Twoje zwycięstwo?
-Wierzą w to! Ja również. Taki jest plan. I moja w tym głowa, by go zrealizować...
.
Weź ze sobą kasę!
Podczas gali będą zbierane fundusze na leczenie Lenki Szaniawskiej. Odbędzie się szereg licytacji. Dwulatka walczy z guzem mózgu.
-Przygotowałem koszulkę oraz voucher na treningi w naszym klubie. Wiem, że będzie sporo fajnych rzeczy do wylicytowania. Warto wziąć ze sobą pieniądze, by nie tylko wygrać wartościowe przedmioty, ale przede wszystkim pomóc Lence -mówi nam Jakub Piesiewicz.
Mateusz Połynka
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.
Komentarze opinie