– Stało tam ludzi jakby było lądowisko, jakby był zamach terrorystyczny. Jakby lądował samolot i podwozie mu się nie otworzyło. Tak to wyglądało. Błysk w ciemnym lesie, a nikogo rozsądnego nie ma, żeby pokierował ruchem zdezorientowanych kierowców – mówi Czytelnik zbulwersowany tym, jak w jego odczuciu wyglądało zabezpieczenie wypadku na DW nr 801 w Mariańskim Porzeczu. Z ust mężczyzny padają mocne słowa: „to była komedia”, „zero pomyślunku”, „to było żenujące”. Czy oburzenie kierowcy, który błądził szukając objazdu jest słuszne? Jak do sprawy odnoszą się oficerowie prasowi policji i straży pożarnej?
Po wypadku, do którego doszło w miejscowości Mariańskie Porzecze na drodze wojewódzkiej 801 w niedzielę 5 stycznia do redakcji eGarwolin uwagi dotyczące zabezpieczenia miejsca zdarzenia zgłosił kierowca, który dojechał do miejsca zdarzenia około pół godziny po wypadku. Na DW 801 zderzyły się wówczas trzy samochody (Więcej informacji oraz zdjęcia – kliknij tutaj)
"Każdy na oślep zawraca, wraca, czyli jeden bajzel"
– Były cztery straże, była policja, były karetki. Wszystko ok, ale żeby nie było żadnej służby porządkowej, która by pokierowała ruchem? To była komedia. Jak się jedzie od Warszawy, 300 metrów przed skrętem na Mariańskie Porzecze jest wypadek. Stoją samochody strażackie. Strażacy stoją sobie na zewnątrz w czwórkach pół godziny po wypadku. Stoimy wszyscy i nie wiemy, co mamy robić. Każdy na oślep zawraca, wraca, czyli jeden bajzel. Szczególnie jeśli chodzi o kobiety, które kierowały samochodami same. Były zdezorientowane, bo nie wiedziały co mają zrobić. Wyszedłem do strażaków, spytałem. Powiedzieli mi tak: cofnie pan się 300 metrów, w lewo pan skręci, później koło kościoła w lewo i później będzie pan jechał i na rozdrożu skręci pan w drogę szutrową. No to jedziemy. Jadę koło kościoła, jadę dalej i jest rozwidlenie. Na tym rozwidleniu wjeżdżam w tą drogę szutrową. Zajechałem w jakieś szczere bagnisko. Za mną też wjechało kilka samochodów. Wszyscy wyjeżdżamy. Jedziemy dalej i jakieś 200 metrów dalej jest ten rozjazd na szutrową drogę i jakieś dosłownie 200 metrów za tym wypadkiem jest wjazd na drogę 801, czyli robi się taki objazd. Wystarczyłoby, żeby policja, żeby ktokolwiek wyszedł i pokierował tak jak za dawnych czasów. Po drodze ustawić trzech ludzi i wszystko jest pięknie zlokalizowane – sugeruje mężczyzna.
– Stało tam ludzi jakby było lądowisko, jakby był zamach terrorystyczny. Jakby lądował samolot i podwozie mu się nie otworzyło. Tak to wyglądało. Błysk w ciemnym lesie, a nikogo rozsądnego nie ma, żeby pokierował ruchem zdezorientowanych kierowców. Nieprawdopodobne! Oprócz karetki, policja, cztery straże. Zero pomyślunku. Nie mówię o samej akcji, bo pokaz siły, sprzętu to był wielki, ale zero jeśli chodzi o zabezpieczenie miejsca tego wypadku i kierowanie ruchem. To było żenujące. Trochę rozumu, bo to nie na tym polega, żeby robić sensację, że samochody trzy się rozwaliły, tylko chodzi o to, żeby zabezpieczyć miejsce wypadku tak, żeby następni się nie rozwalili, a tu nikogo. To mnie zbulwersowało – podkreśla mężczyzna, który dodaje, że w jego odczuciu takie sytuacje stają się normą i kierowcy dojeżdżający do wypadku muszą sobie radzić sami. Jego zdaniem, w sytuacji, gdy zdezorientowani kierowcy tarasują drogę, utrudniony jest dojazd służb do miejsca wypadku..Czy oburzenie mężczyzny jest słuszne?
Priorytetem jest ratowanie zdrowia i życia, później objazdy
Jak do sprawy odnoszą się oficerowie prasowi policji i straży pożarnej? – Policja otrzymała zgłoszenie o zdarzeniu o godzinie 16:46. Na czas udzielenia pomocy i wykonania czynności na miejscu zdarzenia droga była całkowicie zablokowana. Zostały wyznaczone objazdy, gdzie obecne służby na miejscu zdarzenia kierowały podróżnych. Na miejscu wypadku podczas obecności służb i wprowadzenia objazdu, ruch odbywał się płynnie. Pierwszym i najważniejszym, a zarazem priorytetowym zadaniem służb, jest ochrona i ratowanie ludzkiego zdrowia i życia, a następnie wprowadzanie np. objazdów – podkreśla asp. szt. Marek Kapusta, oficer prasowy Komendy Powiatowej Policji w Garwolinie
Oficer prasowy komendanta powiatowego Państwowej Straży Pożarnej w Garwolinie st. kpt. Tomasz Biernacki również zaznacza, że pół godziny po wypadku są wykonywane inne ważne czynności. Na objazdy może być wówczas zdecydowanie za wcześnie. – Ruch na drodze był wstrzymany. Wynikało to z prowadzenia działań. Do czasu przybycia policji albo odpowiednich sił policji my zajmujemy się kierowaniem ruchem wahadłowo, a jeśli droga jest całkowicie zablokowana, to zabezpieczamy, Objazdy wyznacza policja. My możemy ich tylko wspomagać w kierowaniu ruchem – dodaje st. kpt. Biernacki.
Kierowcy, jak wy zachowujecie się dojeżdżając do miejsca wypadku? Pamiętacie o zwiększeniu ostrożności i uzbrojeniu się w cierpliwość? Spotkaliście się z podobnymi sytuacjami do tej opisanej?
ur
Zdj. poglądowe: arch. eG
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.
Komentarze opinie