
Bramkarz Wilgi Garwolin opowiada o wznowieniu wspólnych treningów, wolnym czasie oraz o decyzji o zmianie koloru włosów. Zapraszamy do lektury.
Rozmowa z Dawidem Wasążnikiem – bramkarzem Wilgi Garwolin:
Wypalona skóra na dłoniach
Dawid, jakie to uczucie, wrócić do zajęć?
– Powiem szczerze, że przez pryzmat pandemii stało się to spełnieniem marzeń. Bardzo się cieszę, że udało nam się wznowić treningi. Myślę, że każdy na to czekał. Szkoda tylko, że jak się okazało, że już można trenować w dużej ilości osób, liga została odwołana i nie można dokończyć rozgrywek. Niestety, ale taką decyzję trzeba uszanować.
Była tęsknota za treningami?
– Tak. Jak już wspomniałem wcześniej, bardzo chciałem wrócić do treningów. Brakowało mi tego rzucania się po trawie i wyciągania piłki z siatki (śmiech - przyp. red.). Minęły już dwa tygodnie treningów i czuje się dobrze. Nie mogę się doczekać startu nowego sezonu.
Jak chłopcy zareagowali na możliwość trenowania?
– Nie ukrywamy, że raczej każdy był już znudzony siedzeniem w domu i brakiem możliwości pokopania z drużyną, więc każdy jest zadowolony z możliwości trenowania.
Jak wyglądają zajęcia w nowej rzeczywistości?
– Przez pierwszy tydzień trenowaliśmy podzieleni na trzy grupy po sześć osób, tak jak określały to zalecenia. Od poniedziałku mogliśmy trenować wszyscy razem i zajęcia wyglądają podobnie jak przed pandemią. Oczywiście mamy lżejsze zajęcia, żeby przyzwyczajać się do piłki i żeby siebie nie uszkodzić.
Jak radziłeś sobie w czasach koronawirusa?
– Powiem szczerze, że w sumie to się nie nudziłem. Oprócz zajęć na uczelni prawie codziennie wykonywałem trening indywidualny i nawet udało mi się zrzucić parę kilo. Dokładnie trzy (śmiech - przyp. red.). Brakowało mi bardzo obecności ludzi, bo jestem osobą towarzyską i samemu ciężko było wytrzymać.
Maseczka, rękawiczki, płyn dezynfekujący?
– Starałem się przestrzegać reguł. Na początku bardzo ściśle. Zawsze jak gdzieś wychodziłem jak to było niezbędne maseczka i rękawiczki były założone, płyn po powrocie ze sklepu także lądował na rękach. Aż do tego stopnia, że zaczął wypalać mi skórę na dłoniach (śmiech - przyp. red.).
Czy może w wolnym czasie odkryłeś nowe talenty?
– Próbowałem swoich sił w żonglerce papierem toaletowym, ale okazało się, że piłką idzie mi lepiej (śmiech - przyp. red.). A tak poza tym to myślę, że u mnie wszystko jest tak samo jak wcześniej.
Gdzie studiujesz?
– Jestem na wychowaniu fizycznym na warszawskim AWF-ie. Zajęcia prowadzone są zdalnie na aplikacji Teams. Ciężko sobie wyobrazić pływanie i gimnastykę on-line, ale takie są realia i trzeba się do nich zastosować.
Marzysz, by zagrać sparing?
– Bardzo chciałbym zagrać w końcu mecz. Na razie skupiamy się na treningach drużynowych i na oswajaniu się z piłką, a ze sparingami zobaczymy jak będzie. Myślę, że niedługo uda się coś zagrać.
Przez epidemię Wilga będzie silniejsza?
– Myślę, że każdy fanatyk Wilgi chciałby żeby tak było, a jak będzie? Nie wiem. Widać po drużynie, że każdy jest zmotywowany do treningów, frekwencja jest wysoka, każdy daje z siebie wszystko i miejmy nadzieję, że ciężka praca przełoży się na wyniki w lidze.
Wróciłeś do treningów, ale taki trochę odmieniony...
– Kiedyś chciałem spróbować, jak będę wyglądał w innym kolorze włosów. Nigdy nie miałem dość odwagi, by to zrobić. W wolnym czasie wpadłem na pomysł, żeby spróbować i nie wyszło najgorzej.
Kto pomagał?
– Kolor wybrałem sam. W procesie farbowania pomagała mama i siostra.
(map), fot. Marcin Tomaszewski
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.
Komentarze opinie