
W ostatnią niedzielę września odbyła się 47. edycja Maratonu w Berlinie. Z doskonałej strony pokazał się Marcin Soszka, który z wynikiem 2:26:41 zajął fantastyczne miejsce w doborowej stawce biegaczy z całego świata, przy okazji poprawiając swój własny rekord powiatu na dystansie 42 kilometrów i 195 metrów!
Do stolicy Niemiec po rocznej przerwie spowodowanej pandemią zjechała elita biegaczy na czele z Etiopczykiem Kenenisą Bekele. W sumie 30 tysięcy maratończyków ze 139 państw. W tej obsadzie znalazła się także ponad półtysięczna grupa Polaków - w tym kilkoro z bardzo mocnymi nazwiskami w gronie elity. Między innymi medaliści imprez mistrzowskich oraz uczestnicy Igrzysk Olimpijskich: Mariusz Giżyński, Błażej Brzeziński, Kamil Karbowiak i Tomasz Grycko, a wśród kobiet Izabela Trzaskalska oraz Iwona Bernardelli.
Zwycięzcą Maratonu okazał się Etiopczyk Guye Adola oraz jego rodaczka Gotytom Gebreslase, którzy najlepiej poradzili sobie na bardzo szybkiej trasie najbardziej prestiżowego maratonu świata. Dopiero trzecie miejsce w stawce zajął Kenenisa Bekele – multimedalista olimpijski i wielokrotny rekordzista świata, który wprost przed biegiem zapowiadał walkę o nowy rekord globu. Być może gdyby nie trudne warunki pogodowe tego dnia, które towarzyszyły maratończykom na ulicach Berlina ta sztuka by mu się udała. Niestety termometry już na starcie pokazywały 18stopni Celcjusza, a w dalszej części biegu było grubo ponad dwadzieścia stopni w cieniu, co na takim długim dystansie jest zabójcze dla wielu biegaczy.
Takie warunki okazały się bardzo szczęśliwe dla najlepszego maratończyka z naszego regionu. Marcin Soszka z wynikiem 2:26:41 o ponad dwie i pół minuty poprawił należący także do niego poprzedni rekord powiatu Garwolin! Marcin okazał się drugim najszybszym Polakiem na trasie Maratonu ustępując nieznacznie tylko Błażejowi Brzezińskiemu!
Bariery w głowie pękły
– Jestem oczywiście mega zadowolony! I szczęśliwy! Wykręciłem w Berlinie wynik, o którym tak naprawdę jeszcze na początku tego roku w ogóle bym nie marzył. No bo jak można wyobrażać sobie rezultat, który nawet przez chwilę nie zaistniał do niedawna w mojej świadomości. Wszystko trochę się zmieniło po kwietniowych Mistrzostwach Polski w Dębnie, gdzie pierwszy raz złamałem granicę 2 godzin 30 minut na królewskim dystansie. Myślę, że pękły wtedy jakieś bariery w mojej głowie i teraz bieganie stało się bardziej przyjemne, łatwiejsze, ale z drugiej strony szybsze i przez to stojące na jeszcze wyższym poziomie! I już zupełnie na luzie i bez presji – mówi sportowiec.
– Zrobiłem bardzo fajne przygotowania pod ten start. Bez obozów i wsparcia z zewnątrz. Sam byłem dla siebie trenerem. I wszystko ułożyłem według swoich autorskich pomysłów i to dało kosmiczny efekt w Niemczech. Czułem się bardzo mocny. I wiedziałem, że zbudowałem formę dokładnie na ten dzień. I nawet warunki, które tego dnia mieliśmy na ulicach Berlina nie przeszkodziły mi w tym i nie wytrąciły mnie z równowagi! A dodatkowo przez prawie cały dystans biegłem sam i było naprawdę za ciepło i momentami jeszcze wietrznie... W drugiej części zacząłem wyprzedzać tych, którzy nie do końca potrafili poradzić sobie z tym m.in. Polaków Kamila Karbowiaka oraz Szymona Kulkę i innych. Oglądając po wszystkim wyniki i uświadamiając sobie w jak nieidealnych warunkach rywalizowaliśmy pokazują międzyczasy Kenenisy Bekele, który zajął ostatecznie trzecie miejsce, a który ostatnie kilometry biegł z prędkością bardzo zbliżoną do mojej… – to dodaje smaczku i jest powodem do mojej dodatkowej małej satysfakcji. Mi chyba odpowiadają takie ciepłe Maratony, bo jak sobie przypominam, to parę razy w takich warunkach wykręcałem już fajne wyniki m.in. w Barcelonie, Skopje, Wiedniu czy Bostonie – i wcale nie cierpiałem wtedy tak bardzo! A poza tym chyba mam mocną głowę na takie warunki i umiem przezwyciężać takie sytuacje. No i najważniejsze – byłem po prostu bardzo dobrze wytrenowany i nastawiony na ten bieg. Wszystko zagrało i przyjechałem powalczyć o jak najlepszy wynik oraz o obronę tytułu Najszybszego Polaka na Maratonie w Berlinie, który należał do mnie przez ostatnie dwa lata… Ostatecznie w tej silnie obsadzonej stawce okazałem się drugi. Minimalnie za Błażejem Brzezińskim, ale fajnie znaleźć się na podium przed Mariuszem Giżyńskim, a w pokonanym polu zostawić jeszcze kilkoro bardzo szybkich biegaczy, którzy są zawodowcami i masę innych, która do tego grona aspiruje i ma wsparcie chociażby ze strony wojska, Polskiego Związku Lekkiej Atletyki i prywatnych sponsorów. Dla mnie to tylko czysta pasja. Nie mam żadnego wsparcia, sponsora czy stypendium z jakiejkolwiek strony,co oczywiście byłoby bardzo przyjemne i ułatwiało przygotowania, które są zawsze bardzo długie, uciążliwe i kosztują wiele wyrzeczeń. No ale nie ma co marudzić – jak się nie ma co się lubi, to się lubi co się ma – zaznacza maratończyk.
MARCIN SOSZKA NA 47. BMW BERLIN MARATHON – 26 września 2021.
Klub: Wilga Garwolin
Czas: 2:26:41
Miejsce open: 41
Liczba uczestników open: 24 796
Miejsce w kategorii wiekowej: 6
Liczba uczestników w kategorii wiekowej: 2 415
Miejsce w klasyfikacji na najszybszego Polaka: 2
Liczba startujących Polaków: 509
"Lubię chyba ten Berlin"
Marcin Soszka podkreśla, że 6. miejsce w kategorii wiekowej i ostatecznie 41. miejsce w klasyfikacji generalnej w stawce na blisko 25 tysięcy biegaczy, którzy ostatecznie tego dnia dobiegli do mety, to dla niego ogromne osiągnięcie. – Odliczając maratończyków z elity, czyli 45 osób, które były specjalnie zaproszone na ten start i miały wszystko opłacone i zapewnione przez organizatora (począwszy od biletów lotniczych, odbioru z lotniska, po przez hotel, pakiet na maraton, wyżywienie, a nawet sprzęt na bieg jeśli ktoś potrzebował), to byłem w czubie największego maratonu świata! Lubię chyba ten Berlin. Trzy starty tutaj i trzy rekordy życiowe. Do tego super miasto do zwiedzania i spędzenia wolnego czasu. No i dobre piwo i kuchnia. Ale szampan też! Czego chcieć więcej… – puentuje z uśmiechem Marcin Soszka.
BERLIN MARATON to obecnie największy i najbardziej prestiżowy maraton świata należący do cyklu Abbott World Marathon Majors. To właśnie w Berlinie padło ostatnich siedem rekordów świata na dystansie 42 kilometrów! Abbott WMM to swoista Liga Mistrzów skupiająca sześć superprestiżowych maratonów na trzech kontynentach (Berlin, Londyn, Boston, Chicago, Tokio i Nowy Jork).
Materiały prasowe, oprac. red.
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.
Komentarze opinie