Ponad cztery lata utrzymywał drużynę w IV lidze, często operując skromnym budżetem i mierząc się z narastającą presją. Po przegranym meczu z Talentem Warszawa Karol Zawadka, jedna z najbardziej rozpoznawalnych postaci związanych z GKS Wilga Garwolin, podał się do dymisji. W rozmowie z nami, były już trener opowiada o kulisach swojej przemyślanej decyzji, o meczach, które do dziś pamięta, presji utrzymania oraz o tym, co czuł, budząc się pierwszego dnia już bez trenerskich obowiązków.
Od kiedy dojrzewała decyzja o rezygnacji?
Od jakiegoś roku miałem myśli, czy to nie jest ten czas, żeby odpuścić. Ta decyzja dojrzewała. Więc to nie była decyzja w emocjach, tylko z rozsądku. Mój ostatni mecz przegrany 2:6 z Talentem i te wcześniejsze niestety nie dawały wiary, że będzie lepiej. Dlatego podjąłem decyzję, która była przemyślana, racjonalna i rozsądna dla obu stron.
Byłeś trenerem ponad cztery lata. Zdaniem wielu dokonywałeś cudów, utrzymując Wilgę na poziomie IV ligi zawodnikami nie zawsze na miarę tych rozgrywek. Który rok był dla Ciebie najłatwiejszy, a który najtrudniejszy?
Na pewno każdy sezon był inny, miał swoje mocne momenty, ale też i problemy. Z roku na rok liga stawała się silniejsza, bardziej wymagająca. Każdy sezon był nie lada wyzwaniem. Nigdy jako klub nie byliśmy krezusami. Raczej należymy do tych biedniejszych. Dlatego do nas przychodzili zawodnicy, mający mniejsze wymagania finansowe i chcący zdobywać doświadczenie na tym poziomie rozgrywek. Nie byliśmy w stanie nadążyć za innymi klubami, które dysponują naprawdę dużym budżetem i jakością zawodników. Efekt był taki, że co roku walczyliśmy o ligowy byt.
Czy utkwił Ci w pamięci mecz, który pamiętasz do dziś?
Każdy mecz zostaje w pamięci. Najbardziej te, w których zdobywało się trzy punkty. Wtedy ma się satysfakcję, że praca wykonana w tygodniu dała pozytywny efekt. Takich meczy było na pewno kilka i do dziś są w mojej pamięć. Były to starcia z Weszło, Mazovią, Ząbkovią, Sulejówkiem. W sezonie 2022/23 zremisowaliśmy z Mazovią, co dało nam utrzymanie, a im zabrało awans do III ligi. Sezon później pokonaliśmy pod koniec sezonu Weszło 3:1. Te 3 punkty w ostatecznym rozrachunku okazały się bezcenne, a my zajęliśmy 12 miejsce w lidze. Przez ten okres było też coś pięknego w procesie treningowym. Doświadczyłem otwarcia boiska sztucznego i możliwości trenowania na nim, jak również powrotu na odnowione trybuny i boisko główne. Wszystko to uważam za super doświadczenie.
Mecz, który jest dla Ciebie koszmarem?
Koszmar to mecze, gdzie nic się nie układało i nie mieliśmy żadnych argumentów, żeby wygrać. To są takie mecze, gdzie rozgoryczenie jest duże. Te ostatnie w tym sezonie na pewno do nich zaliczę ze względu na to, jak traciliśmy w nich punkty i w jakich okolicznościach: z Weszło, Talentem i Łomiankami. Nie mniej takie porażki miały też jakiś swój pozytywny aspekt, bo takie mecze dają mobilizację, żeby stawać się lepszym i szukać rozwiązań na kolejne spotkania.
Ostatnie sezony to walka praktycznie do końca sezonu o utrzymanie. Co czuje trener, który wie, że każdy z ostatnich meczów sezonu jest dla niego i zespołu „być albo nie być”?
Niestety, presja związana z utrzymaniem klubu na poziomie IV ligi była w każdym sezonie od pierwszego do ostatniego meczu. Każde starcie to walka o punkty, które dawały nam utrzymanie. Była to duża presja i odpowiedzialność. Ona była w moim wypadku kilkakrotnie wyższa ze względu na sentyment i związek emocjonalny z Wilgą. Jestem związany z klubem od zawsze. Ten klub jest w moim sercu. Znam wielu ludzi, wielu mnie zna. Spotykam ich w pracy, na ulicy, rozmawiam z nimi prywatnie. Oni mi ufali i nie chciałem zawieść ich zaufania. Wiele razy po porażkach mogłem liczyć na słowa wsparcia z każdej strony piłkarskiego świata powiatu. Bywały i słowa krytyki, czasem słuszne, a czasem bezpodstawne, bo nie były poparte znajomością realiów, jakie co roku mieliśmy w IV lidze. Był też stres, złość, gdy się coś nie udawało. Wielka radość i szczęście, gdy odnosiliśmy sukcesy.
Jak odreagowujesz stres w trudnych chwilach?
Dla mnie dobrym sposobem na odreagowanie to bieganie oraz gra w oldbojach. Wtedy pozbywam się niepotrzebnych emocji. Również ważne jest dla mnie spędzanie czasu z najbliższymi. Bardzo dużo dawały mi rozmowy, jakie prowadziłem z wieloma osobami. Było ich setki, jak nie tysiące. Wszystkim moim rozmówcom jestem za te dialogi niezmiernie wdzięczny. Nie chcę wymieniać personalnie tych osób tylko dlatego, by kogoś nie pominąć. Jestem pewien, że oni wiedzą, kogo mam na myśli. Każda rozmowa na temat meczu, drużyny, klubu to było coś wspaniałego. Po każdej rozmowie mogłem uzyskać inne spojrzenie na daną sytuację. Wyciągnąć wnioski i spojrzeć na fakty z innej perspektywy, oczami moich rozmówców.
Jaki jest Twój wzór trenerski?
Nie mam konkretnie jednego wzoru trenerskiego. Od każdego trenera z „grupy top”, jak również tych, z którymi rywalizowałem, brałem coś, co mi pomagało pracować. Czasem był to ich sposób widzenia gry, czasem jej analizowania. Z kilkoma szkoleniowcami, także z naszego terenu, prowadziłem rozmowy przed meczem, po meczu wymieniałem spostrzeżenia. Za co jestem wdzięczny.
Po decyzji o rezygnacji otrzymałeś wiele słów wsparcia i podziękowań. Czy spodziewałeś się ich aż tak wiele?
Tak wiele pozytywnych słów, które dostałem w ostatnim czasie pokazuje, że to, co robiłem, było zauważone i docenione. Dla mnie jest to ocena mojej pracy. Jestem z tego mega dumy, bo wiem, utwierdziłem się w przekonaniu, że zawsze wszystko wykonywałem jak najlepiej potrafiłem i w stu procentach.
Kiedy obudziłeś się następnego dnia po rezygnacji, co pomyślałeś? Ulga, żal, dobrze, że to się skończyło...
Były różne emocje. Od ulgi po żal. Było też wkurzenie. Radość i smutek. Gdy wykonujesz swoją pracę, która jest twoją pasją i wiesz, że to już koniec, to masz wiele rozterek. Zadajesz sobie wiele pytań. Targają tobą skrajne emocje, które pomalutku opadają, a ty zaczynasz widzieć grę z innej perspektywy. Tak jest teraz ze mną. Muszę odpocząć.
Jakie masz plany na przyszłość? Odpoczynek od trenerki, czy czegoś poszukasz? Może już jakiś klub Ci coś proponował?
Jak wcześniej wspomniałem, teraz muszę odpocząć. Na pewno, jak się pojawią jakieś propozycje pracy, każdą rozważę, podejmę rozmowy. Dalej chcę być przy piłce. Czas pokaże, jak się wszystko potoczy. Muszę spojrzeć na to wszystko trochę z boku, wyciągnąć wnioski, żeby wrócić mocniejszym. Dziękuję wszystkim zawodnikom, z którymi miałem możliwości pracować. Zarządowi, osobom związanym z klubem, wszystkim kibicom oraz rodzinie za te wspaniałe lata w pracy trenera GKS Wilga Garwolin.

Karol Zawadka był zawodnikiem Wilgi do 2020 roku. Później jako szkoleniowiec, związał się z pierwszym zespołem - przez 1,5 roku jako asystent, a od kwietnia 2021 roku jako pierwszy trener. Przez cztery i pół roku utrzymywał drużynę w IV lidze. Pod jego kierownictwem zespół rozegrał 162 oficjalne mecze: 61 zwycięstw, 27 remisów, 70 porażek.
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.
Komentarze opinie