
Maria Szczęśniak znalazła czas na emeryturze na realizację swojej cukierniczej pasji. Piecze i lukruje ciasteczka, które stają się słodkimi dziełami sztuki z duszą.
Maria Szczęśniak z Górzna była wieloletnią dyrektorką tutejszej szkoły. Od kilku lat jest już na emeryturze. Ten czas dla siebie pozwolił jej na rozwinięcie pasji do pieczenia i ozdabiania słodkości. Spod jej ręki wychodzą pierniczki, ciasteczka maślane, ciasteczka czekoladowe czy bezglutenowe. Na różne okazje i okoliczności: chrzciny, wesela, komunie, urodziny czy święta.
Pasja na emeryturze
Jak podkreśla w rozmowie z nami, cukierniczo-plastyczną pasję pielęgnowała w sobie od dawna, choć kiedyś miała na to dużo mniej czasu. – To kiełkowało już dużo wcześniej, kiedy moje dzieci były małe. Wtedy zawsze było pieczenie pierniczków czy ciasteczek na święta. W szkole, na świetlicy też zdarzało mi się lukrować wypieki. Wtedy były to jeszcze proste wzory. Nie znałam wtedy jeszcze dobrego sposobu. Nie wiedziałam, jak się robi lukier królewski. Wtedy używało się wody z cukrem pudrem i to było wszystko – opowiada nam Maria Szczęśniak.
Czas na emeryturze pozwolił pani Marii na rozwinięcie się w tym kierunku. Wzięła udział w profesjonalnym kursie, który prowadziła Iga Sarzyńska, właścicielka słynnej cukierni w Toruniu. Na szkoleniu, które odbyło się Katowicach, pani Maria poznała podstawy lukru królewskiego, będącego absolutnym must have dla każdego amatora cukiernictwa.
- Pierwsze ciasteczka, które zrobiłam – pierniczki, były coraz lepsze, ale też jeszcze nie byłam do końca nimi zachwycona, chociaż rodzinie się podobały. Dlatego do tej pory korzystam z różnych kursów on-line, zarówno ogólnodostępnych, jak i płatnych Są dziewczyny, które świetnie lukrują i dzielą się swoją wiedzą. Ja z tej wiedzy dużo czerpię dla siebie. Poznaję nowe techniki i sposoby lukrowania – mówi nam Maria Szczęśniak.
W rozwoju cukierniczej pasji panią Marię bardzo wspierały również córki. – Pomogły założyć mi stronę na Facebooku. Chciały, bym komuś pokazała to, co robię. Stwierdziły, że jeśli to lubię, to powinnam się tym pochwalić – wspomina nasza rozmówczyni.
Inspiracją są wnuki
Kopalnią inspiracji dla autorki słodkich ciasteczek, są wnuczęta, których ma sześcioro. Jaś, Basia, Krzyś, Pola, Anielka oraz Tosia dbają o to, by podsuwać babci nowe pomysły na kolorowe wypieki. – Ciasteczka robię na każde urodziny wnuków. Co roku moje wnuczęta wymyślają inne postaci bajkowe. Zaczynaliśmy od Misia Uszatka, potem była Świnka Peppa i Psi Patrol. Kiedyś mój najstarszy wnuk zażyczył sobie Harrego Pottera. Robiłam także ciasteczka z motywem Batmana oraz piłkarskim dla chłopców oraz Elsę czy Kopciuszka dla dziewczynek. Robię wszystko, o co dzieci poproszą. Za każdym razem coś innego – mówi dumna babcia, dodając, że często inspiracje na ciasteczka czerpie również z książeczek dla dzieci.
Pani Maria jakiś czas temu miała okazję poprowadzić również „ciasteczkowe” warsztaty w przedszkolu swoich wnuków w Warszawie. – To była frajda dla dzieci, ale i dla mnie też. Przygotowałam im ciasteczka i pudełeczka. Zrobiłam kolorowe lukry w małych woreczkach. Wyszło bardzo fajnie, dzieci były zachwycone – opowiada nam.
Czas relaksu i sztuka cierpliwości
Mieszkanka Górzna podkreśla, że pieczenie i lukrowanie ciasteczek przynosi jej wiele radości, a cukiernicza pasja nie tylko pozwala jej się realizować, ale i odprężyć. - Lubię ten czas tylko dla siebie, który mogę poświęcić na lukrowanie. To mnie bardzo wycisza. Mogę sobie wtedy porozmyślać, odprężyć się i zrelaksować. Pod warunkiem, że nie ma, tego za dużo – mówi z uśmiechem pani Maria. – Kiedy próbuję nowych wzorów i wychodzą, to jest dla mnie fajna satysfakcja. A jeszcze lepsza, kiedy komuś się to spodoba – dodaje.
Nasz rozmówczyni zaznacza, że wykonanie ciasteczek, które zachwycą bogactwem wzoru i koloru, jest pracochłonne i czasochłonne. – Najpierw należy upiec ciastka. To może nie zajmuje dużo czasu, jednak dużo czasu zajmuje samo przygotowanie lukru. Trzeba naszykować różne gęstości, różne kolory lukru – mówi Maria Szczęśniak, podkreślając, że samo ozdabianie również jest czasochłonne. Lukrowe malunki trzeba wykonywać etapami. Nałożyć warstwę, poczekać aż wyschnie, po czym wylać następną. To wymaga dużo cierpliwości.
Idealny lukier
Maria Szczęśniak wie, że lukier na ciasteczka musi być przygotowany w odpowiedni sposób, by zachował właściwą konsystencję. Gęstość lukru królewskiego może być różna, tak jak różne są sposoby jego nakładania. Wszystko zależy od tego, jaki efekt chcemy uzyskać. – Przygotowując lukier korzystam z albuminy, czyli białka w proszku. Według mnie, jest po prostu bezpieczniejsza. Najpierw robi się tzw. lukier bazowy. Należy pamiętać tu o odpowiednich proporcjach białka, wody i cukru pudru. Dopiero potem, gdy potrzebuję lukru już do wylania, dodaję odpowiednie ilości wody. Potem na taki gładki, wylany lukier nanoszę grafikę lub maluję za pomocą barwników spożywczych – zdradza nam nasza rozmówczyni.
Przepiękne, kolorowe wypieki pani Marii można podejrzeć na Facebooku na stronie „Ciasteczka Lukrem Malowane”. – Jeśli te ciasteczka komuś się podobają, mogą sprawić radość nie tylko moim wnukom, ale i innym osobom, to ja się bardzo cieszę. To mi daje powera i zachęca do dalszej pracy – puentuje autorka lukrowanych słodkości.
red.
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.
Komentarze opinie