
Janusz R. znajdował się pod stałą opieką GOPS-u. To pracownicy opieki społecznej otrzymali telefon od sąsiadów mężczyzny o jego niepokojącym zachowaniu, a później zniknięciu.
Policjanci z posterunku w Sobolewie wraz z pracownikami ośrodka pomocy społecznej kontrolowali jedną z posesji w Chotyni. Jak informuje podkom. Małgorzata Pychner, asystent ds. prasowo-informacyjnych komendanta powiatowego policji w Garwolinie, wynikało to z tego, że pracownicy GOPS uzyskali informację o mężczyźnie, którego sąsiedzi nie widzieli od kilku dni i zwrócili się do policjantów o udzielenie asysty podczas sprawdzania jego miejsca zamieszkania. – Niestety, funkcjonariusze w studni na posesji ujawnili zwłoki 64-latka – dodaje M. Pychner.
Zawiadomieni strażacy wydobyli mężczyznę bez oznak życia. – Działania straży pożarnej polegały na zabezpieczeniu miejsca zdarzenia oraz ewakuacji ciała mężczyzny ze studni przy użyciu sprzętu wysokościowego -relacjonuje mł. bryg. Tomasz Biernacki, oficer prasowy komendanta powiatowego Państwowej Straży Pożarnej w Garwolinie.
Wezwany na miejsce lekarz stwierdził zgon. – W trakcie czynności procesowych ustalono, że 64-latek mieszkał samotnie. Wstępnie wykluczono, aby do jego śmierci przyczyniły się inne osoby – uzupełnia podkom. M. Pychner.
Pod stałą opieką GOPS-u
Jolanta Komar, kierownik GOPS w Sobolewie potwierdza, że to urzędnicy GOPS zadzwonili we wtorek na policję z prośbą o asystę podczas sprawdzania miejsca zamieszkania Janusza R. Mężczyzna był pod stałą opieką Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej w Sobolewie. Korzystał z pomocy specjalistów, na okres zimowy był umieszczany w schronisku, z którego jednak uciekał, ponieważ chciał mieszkać u siebie.
– Jako instytucja pilotowaliśmy go, pomagaliśmy mu jak mogliśmy, trzymaliśmy rękę na pulsie. Pomagaliśmy mu załatwiać różne sprawy dotyczące jego funkcjonowania. Została złożona dokumentacja medyczna celem umieszczenia w Domu Pomocy Społecznej – podkreśla pani kierownik.
Niepokojące zachowanie
W piątek GOPS otrzymał telefon od sąsiadów o niepokojącym zachowaniu mężczyzny, – Jeszcze w piątek dwa razy kontaktowałam się z jego sąsiadką. Byłyśmy w stałym kontakcie z pracownikiem socjalnym, aby -gdyby coś się działo - reagować jak najszybciej – wyjaśnia pani kierownik.
Ostatni raz w piątek kierownik GOPS dzwoniła do sąsiadki około godziny 15:00. Usłyszała, że mężczyzna się uspokoił. – Podałam sąsiadom numer telefonu do pracownika socjalnego, aby się z nim kontaktowali, gdyby znów działo się coś niepokojącego z panem – nadmienia. Jak mówi, mężczyzna był widziany przez sąsiadów w sobotę wieczorem. W niedzielę pracownik GOPS usłyszał, że sytuacja jest stabilna. W poniedziałek nie mieli żadnego sygnału.
We wtorek przed południem otrzymali telefon od sąsiadki która poinformowała, że nie widziała pana Janusza od dwóch dni. Wtedy też postanowili osobiście udać się na miejsce. Janusz R. został znaleziony w studni. Wezwano służby: straż oraz pogotowie.
– Szkoda człowieka. Lekkiego życia nie miał, ale mógł jeszcze żyć. 64 lata to za wcześnie na śmierć -mówią nam sąsiedzi znanego w okolicy Januszka. – Co się stało? Ciężko powiedzieć. Podobno żadnego listu w domu nie zostawił. Ale już kilka dni przed śmiercią chodził po okolicy i mówił, że się żegna z ludźmi - to wiemy na pewno, bo i do nas przychodził – dodają mieszkańcy Chotyni. – Niech mu ziemia lekką będzie – kwitują.
Pogrzeb Janusza R. odbył się we wtorek (20 czerwca) w Gończycach. Postępowanie w sprawie jego śmierci prowadzi Komenda Powiatowa Policji w Garwolinie.
JS/ur
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.
Komentarze opinie