
Z Grzegorzem Woźniakiem, który po raz czwarty zdobył mandat posła na Sejm RP, rozmawiamy o minionej kampanii parlamentarnej, jej kosztach, wynikach wyborów, rozliczeniach powyborczych oraz planach na przyszłość
Jarosław Staszczuk: Gdzie spędził Pan wieczór wyborczy?
Grzegorz Woźniak: W terenie. Zdejmowałem swoje ogłoszenia wyborcze. Obejrzałem wyniki exit poll i po 30 minutach rozpocząłem zdejmowanie ogłoszeń. Do godzin porannych udało mi się zdjąć 70% z nich. Dokończyłem w ciągu dnia w poniedziałek. To jest mój zwyczaj, żeby jak najszybciej uprzątnąć banery i zająć się merytoryczną pracą.
Jaka była pierwsza Pańska reakcja na wyniki exit poll?
W skali kraju liczyłem, że będzie 200 - 210 mandatów do parlamentu. Myślałem, że sytuacja będzie nieco inna. Działałem już w opozycji jedną kadencję, a dwie w koalicji rządzącej, więc wiem, jak wygląda praca z jednej i drugiej strony. Zaskoczyła mnie także liczba mandatów w naszym okręgu wyborczym. Myślałem, że będziemy mieli 8, a mamy 7. W okręgu siedlecko-ostrołęckim straciliśmy dwa mandaty, a według zapowiedzi osób, które układały naszą listę, mieliśmy ich mieć 9, a nawet 10. Osobiście nie wiem, skąd były takie szacunki. Okręg ciechanowski stracił 1 mandat, radomski nie stracił żadnego, w naszym wygląda to najgorzej. Czas na wnioski. Uważam, że wychodzi na złe całemu ugrupowaniu „ręczne sterowanie partią w naszym okręgu”.
Czy wyniki exit poll spowodowały, że pojawiła się u Pana niepewność, czy uzyska Pan reelekcję?
Niepewność jest zawsze, gdy poddajemy się ocenie wyborców. Człowiek zawsze zastanawia się, jak mieszkańcy, wyborcy, ocenią pracę danej osoby. Przez trzy razy do tej pory dostawałem ocenę pozytywną i teraz zostałem oceniony po raz czwarty.
Czy regularnie odświeżał Pan stronę Państwowej Komisji Wyborczej, czy czekał spokojnie na wyniki?
To nie są moje pierwsze wybory i wiem, że większość wyników procentowo w poszczególnych okręgach pojawia się w poniedziałek wieczorem i wtorek rano. Wtedy można patrzeć i myśleć o pierwszych analizach. W niektórych gminach przedstawiciele sami dzwonili i mówili, jakie są wyniki.
9088. Tyle głosów otrzymał Pan podczas tegorocznych wyborów. Czuje Pan satysfakcję, czy jednak zawód? 4 lata temu poparło Pana ponad 19 tysięcy mieszkańców.
To były dwie całkowicie różne kampanie. Gdy zobaczyłem, jak wygląda nasza lista w okręgu nr 18, to zapisałem w telefonie potencjalny wynik, jaki mógłbym uzyskać. Było to między 8,5, a 11 tysięcy głosów. Dlaczego tak? W poprzednich wyborach na liście PiS znalazły się dwie osoby z powiatu garwolińskiego: ja i pani poseł Iwona Kurowska. Podczas tegorocznych wyborów można powiedzieć, że były aż cztery takie osoby - doszedł starosta garwoliński i pani Maria Koc, która jest w naszym powiecie osobą znaną, często przebywającą i działającą. Spodziewałem się, że 7-9 tysięcy głosów z naszego powiatu pójdzie na nią, jako na lidera listy. Mój wynik jest dla mnie satysfakcjonujący. Na listę PiS mieszkańcy powiatu oddali mniej więcej tyle samo głosów, jak cztery lata temu - około 34 tysięcy. Teraz czas na analizę i rozliczenie tej kampanii wyborczej.
Dlaczego według Pana wyborcy nie głosowali już tak chętnie na Grzegorza Woźniaka? Mogło to być związane z tak zwanym "zmęczeniem materiału"? Już dłuższy czas jest Pan posłem i może chcieli dać szansę komuś innemu?
Ja już podczas drugiej kadencji słyszałem, że druga kadencja wystarczy. Zawsze poddaję się ocenie. Co 4 lata mieszkańcy mnie oceniają. 9 tysięcy osób wskazało na mnie. Chciało mieć swojego reprezentanta, nie osobę z zewnątrz. Takich osób z zewnątrz nie widzi się w ciągu czterech lat. Są tylko podczas kampanii wyborczej. Te gwiazdy tylko przez moment błysną i przemijają, a ja mieszkam na miejscu, tu żyję, tu działam. Uważam że powiat garwoliński zasługuje nie tylko na jedynego reprezentanta w parlamencie, ale na dwóch. Przypominam, że kiedyś mieliśmy dwóch posłów i senatora.
To Pana czwarta kampania parlamentarna. Jak Pan ją ocenia?
Czwarta parlamentarna, a 14 czy 16 w ogóle. Uczestniczyłem w kampaniach do wyborów samorządowych, ale także prezydenckich i do europarlamentu jako pełnomocnik partii na tym terenie. Ta kampania była dosyć trudna. Nie powiem, że brutalna, ale bardzo agresywna. Jak spojrzałem na ilość pociętych, pomazanych, pozdejmowanych banerów, to powiem szczerze, nie spotkałem się z tym wcześniej. Zastanawiało mnie to. Ten przekaz medialny na opozycji anty-PiS, mówiąc łagodnie, przekładał też się na tego typu działania podczas kampanii. Zamiast argumentów, zamiast wymiany programów, była jakaś nienawiść, zawiść, agresja, nawet nie wiem, jak to nazwać.
Ile kosztowała kampania parlamentarna Grzegorza Woźniaka?
To są wszystko pieniądze oficjalne, które wpłaca się na komitet wyborczy. Było to w granicach 10 tys. zł. Udało mi się także wykorzystać wiele banerów z poprzedniej kampanii, ponieważ też miałem 6. miejsce na liście. Część materiałów przechowywałem i wykorzystałem podczas tej kampanii. Zauważyłem, że nie tylko ja tak robię.
Ile Pana banerów łącznie zawisło?
Dokładnie nie odpowiem na to pytanie. Miałem banery nowe i z poprzedniej kampanii. Nie liczyłem tego.
Nie jest tajemnicą że Prawo i Sprawiedliwość na naszym terenie nie stanowi monolitu. Miał Pan poczucie, że nie gracie wszyscy do jednej bramki?
Podczas kampanii wyborczej oczywiście jest komitet, jest lista, ale każdy pracuje, gra na siebie, na to, żeby osiągnąć jak najlepszy wynik. Pewne działania można prowadzić wspólnie, ale w tak dużym okręgu jest to trudne. To też jest kwestia listy - jak została ułożona, jacy kandydaci się na niej znaleźli, ale przyjdzie czas na podsumowanie. Zbliżają się wybory samorządowe i to podsumowanie musi przyjść jak najszybciej - jeśli już nie jest za późno, żeby wyciągnąć wnioski i zastanowić się, co można poprawić na przyszłość.
Zapytam wprost: czy uważa Pan, że starosta Mirosław Walicki został wystawiony, żeby zabrać głosy Panu i Iwonie Kurowskiej?
Ciężko powiedzieć. Ale chyba pierwszy raz w historii zdarzyło się, że z powiatu wystawiono praktycznie cztery osoby, bo - jak już wspomniałem - pani Maria Koc, liderka listy, jest powiązana z powiatem. Niech Czytelnicy sami sobie wyciągną wnioski. Dziwię się, że nasi mieszkańcy-wyborcy głosowali tak gromadnie na osoby z zewnątrz. Każdy region dąży do tego, aby mieć jak najwięcej swoich reprezentantów w parlamencie, aby sprawniej móc zabiegać o wsparcie dla naszej ziemi. Niestety nie garwoliński.
W okręgu siedleckim PiS zdobyło co prawda porównywalną liczbę głosów co 4 lata temu, ale procentowo nieco straciło. Zdobyło też dwa mandaty mniej. Jak Pan myśli, dlaczego?
Wpływ na to miało ręczne sterowanie pewnymi działaniami wewnątrz partii, które nie powinno mieć miejsca. W poprzednich kampaniach tego nie było. Za dużo było pewnych działań, pewnej prywaty, zachowania "tylko ja", "dla mnie". Wynik jednostkowy jest ważny, ale dla zwycięstwa liczy się wynik listy. Z tego jesteśmy rozliczani.
Czy ta tendencja się utrzyma, czy to tylko chwilowy spadek?
W skali ilości głosów nie ma spadku. Myślę, że trzeba zastanowić się nad kwestiami personalnymi i odpowiednim doborem kandydatów. To nie jest tak, że wszyscy, którzy kandydowali, muszą mieć z powrotem miejsca na na listach. Trzeba zobaczyć, jak funkcjonują, co osiągnęli. Inaczej to się mści. Nie może być wzajemnych koterii, ale realne i trzeźwe podejście. Jeśli będziemy się opierali na koteriach, wzajemnych zależnościach, to nic z tego będzie.
Czy będą rozliczenia, zmiany personalne w strukturach okręgowych oraz powiatowych PiS?
Najpierw trzeba przeprowadzić analizę u góry, od centrali. Później musi to zejść na okręgi. Ja swój wynik powieliłem i zrobiłem w powiecie garwolińskim to, co mogłem, żeby utrzymać liczbę głosów na Prawo i Sprawiedliwości. Każdy niech uderzy się w pierś i przeanalizuje sytuację.
Czy myśli Pan, że PSL i PO mają szansę rozbudować, a Polska 2050 zbudować w naszym w powiecie swoje struktury i ugrać coś podczas wyborów samorządowych kosztem PiS-u?
Myślę, że nie będzie to kosztem Prawa i Sprawiedliwości. Każdy ma swoich wyborców, co pokazały te wybory. Jeśli jest więcej parlamentarzystów danego ugrupowania, to łatwiej budować struktury. Uczestniczyłem w tym od komitetów obywatelskich, przez AWS, ZChN i wiem, na czym to polega. Jeżeli jest biuro poselskie i sprzyjający klimat lokalny, to łatwiej zbudować struktury. Każde ugrupowanie ma swoich zwolenników, tylko trzeba wyjść do nich. Jeżeli opozycja wykorzysta obecny moment, to ma szansę pokazać, że istnieje w poszczególnych powiatach i będzie rozwijać struktury. Jeżeli nie wyciągniemy wniosków z obecnej kampanii, to może być różnie.
Przejdźmy do polityki ogólnopolskiej. Możliwe, że władze przejmie szeroka koalicja KO, Trzecia Droga, Lewica. W jaki sposób Pan, jako poseł opozycji, może działać na rzecz naszego powiatu?
Mam doświadczenie z pierwszej kadencji 2011-1015, gdzie byłem posłem opozycji. W 2012 roku zapadały decyzje dotyczące budowy S17. Na początku wyglądało to ciężko, ale później mogliśmy wspólnie działać. Mogą to Czytelnicy ocenić po efektach. Na pewno będziemy mogli realizować różne kwestie związane z samorządami, z ich rozwojem i wsparciem dla nich.
Czy wyobraża Pan sobie współpracę na gruncie lokalnym choćby z panią poseł Kamilą Gasiuk-Pihowicz (KO) i posłem Markiem Sawickim (PSL)?
W latach 2012-13 toczyły się rozmowy dotyczące S17. Było porozumienie ponad podziałami. Udało się zebrać posłów z różnych opcji od Lublina po Warszawę, żeby zawiązać najpierw zespół do spraw budowy tej drogi, co później przeobraziło się w konkrety. Można było takie działania robić, ale jeszcze nie wiem, na ile teraz taka współpraca będzie możliwa. Uważam, że gdy kurz wyborczy opadnie, będzie można zacząć rozmawiać o kwestiach lokalnych.
Jakie ma Pan plany na najbliższy czas?
Przyda się chwila odpoczynku, bo były to bardzo intensywne miesiące. Około 10 listopada mamy mieć zwołane pierwsze posiedzenie parlamentu. Czas szybko płynie. Zobaczymy, jak się ułoży kwestia władzy w Polsce. Wtedy będzie można mówić o konkretnych planach. Ponadto czas już myśleć o wyborach samorządowych.
JS
zdj. mat. pras, arch. eG
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.
Komentarze opinie