
Gończyce w gminie Sobolew to jego wieś rodzinna. Tu się urodził, tu spędził swoją młodość i, jak sam powiada, swojej małej Ojczyzny nie opuści aż do końca swych dni
Sam siebie nazywa nie kolekcjonerem lecz zbieraczem, bowiem swoich zbiorów nie ma skatalogowanych, chociaż o ich znaczeniu i pochodzeniu wie bardzo dużo. - Jak sięgam pamięcią, od najmłodszych lat interesowały mnie stare rzeczy, które ludzie wyrzucali na śmietnik, uważając je za zużyte i niepotrzebne. Jako młody chłopak niejednokrotnie nie wiedziałem do czego one mogą służyć, ale znosiłem je do domu, czyściłem, konserwowałem i chowałem je w stodole, w szopie i innych pomieszczeniach gospodarczych. Z czasem ludzie dowiedzieli się, że mam niegroźne zainteresowania i zaczęli mi znosić stare sprzęty gospodarstwa domowego z dawnej wsi. Porobiłem w szopie półki na drobniejsze rzeczy, a większe poupychałem po kątach. Obecnie moje zbiory zajmują kilka pomieszczeń - rozpoczyna z nami rozmowę pan Kazimierz, oprowadzając po swoim "królestwie". Jego zbiory wprowadziłyby w zachwyt niejedno muzeum etnograficzne wsi polskiej.
Oglądając zbiory Kazimierza Paciorka mamy przed oczami dawniejsze życie na mazowieckiej wsi. Wielkogabarytowe narzędzia jak pługi, kosiarki konne, roztrząsacze, zgrabiarki do siana, wialnie, młocarnie, brony i inny metalowy sprzęt zajmuje swoje poczesne miejsce na podwórzu pod chmurką. Obok spoczywa ocynkowana długa wanna do mycia nieboszczyków. Na uwagę zasługuje masywny dwukonny opielacz - znacznik. Jest to XIX wieczna ręcznie kuta robota kowalska.
Stara drewniana stodoła to największy "budynek muzealny" ukazujący narzędzia i osprzęt używany do prac polowych oraz codziennych zajęć w gospodarstwie domowym. Szczególny i najcenniejszy historycznie okaz, to nadgryziona już zębem czasu, ale w dobrym stanie, socha drewniana z 1501 roku. Obok niej magiel liczący sobie około 140 lat, a także już bardzo leciwe sieczkarnie ręczne z kołem zamachowym, kołowrotki do przędzenia lnu i wełny, naczynia stołowe, a także sprzęt kuchenny.
Wspaniale zachowany XIX wieczny, dębowy sekretarzyk z wyciąganym blatem do pisania, był kiedyś cenionym meblem w szlacheckich dworach. Obok niego kontrastuje swą prostotą, ale emanuje pięknem stary kredens kuchenny do przechowywania naczyń stołowych. Spotykamy też kilka rodzai ław nakrytych kilimami służących do zasiadania przy stole. W jednym z "działów muzeum" widzimy wielką balię do całonocnego moczenia prania w mydle oraz mniejsze balie do prania bielizny. Obok spoczywają tary drewniane, blaszane, a także jako okaz ówczesnej "nowoczesności" - tara szklana. Podziwiać można też ręczne wyżymaczki do odsączania wody z prania i dwa ręczne urządzenia do robienia piany.
Na półce widnieją dawne proszki do prania marki Orion, Gamma, Pollena i kostka mydła Biały Jeleń z okresu PRL. Ciekawe są także kufry posażne, do których młode dziewczęta zbierały swoje wiano ślubne oraz kute kufry podróżne. Cennym okazem jest również 400-letnia duża dębowa beczka z klepek do przechowywania zboża.
Ponad 200-letnia drewniana młocarnia konna sprzężona z kieratem, to obecnie unikat dawnej myśli technicznej. Maszyna do szycia amerykańskiej firmy Singer z XIX wieku jest eksponatem nadal sprawnym do użycia. Na półkach widnieją stare radia i pierwsze telewizory z ekranami niewiele większymi od obecnych laptopów.
Do technicznych perełek należy zaliczyć radio skałkowe bezprzewodowe z okresu międzywojennego należące do jednych z pierwszych odbiorników na ziemiach polskich.
- Proszę zwrócić uwagę na maselniczkę ręczną na korbkę z przełomu XVIII i XIX wieku. Dawniej gospodynie ubijały śmietanę na masło w maselniczce ubijakiem. Była to męcząca robota dla kobiet. Natomiast do tego drewnianego urządzenia wlewało się śmietanę, zamykano wlew drzwiczkami i gospodyni kręcąc korbką wprawiała w ruch skrzydełka i w ten sposób szybciej ze śmietany i przy mniejszym nakładzie pracy uzyskiwano masło. Na owe czasy była to nowinka techniczna. Godna uwagi jest także XIV-wieczna maszynka do kręcenia lodów - informuje nas kolekcjoner.
W zbiorach są również żelazka na węgiel, z duszą i elektryczne, lampy naftowe, wagi sklepowe, dziesiętne i szalkowe z odważnikami. Znaczącym eksponatem są ponad stuletnie ręcznie robione skrzypce.
Na drewnianych stołach wyeksponowana jest gąsienica od tankietki z I wojny światowej, obok osłona od czołgu Maxim z dawnej Rosji (prawdopodobnie sprzed I wojny światowej), koło napędowe od czołgu z II wojny światowej, aluminiowe podkowy końskie służące do wojskowych parad (aby nie niszczyły placów defilad), menażki, manierki, karabiny, lance i piki, hełmy wojskowe i strażackie. - Te mocno skorodowane karabiny zostały wyorane przez rolnika na polu. Nie da się już ich zrekonstruować, bowiem są zbyt mocno zardzewiałe. Ten hełm, do połowy zżarty korozją, znalazłem u jednego z gospodarzy w gnoju, gdzie do niego kury znosiły jajka. Serce mnie zabolało, że taki okaz historii leży w brudnej słomie. Trudno ustalić jego pochodzenie, ale domniemywam, że może on nawet pochodzić z wojen napoleońskich. Ludzie nie zdają sobie sprawy, przechodząc obojętnie wobec niemych świadków naszej historii - z ubolewaniem opowiada pan Kazimierz.
Cennym eksponatem jest wojskowa kuźnia polowa oraz niemiecka mapa wojskowa Gończyc z 1939, gdzie zaznaczone są ulice i wszystkie przylegające do nich domy.
Pompa strażacka jednoręczna, wyposażenie konnego wozu strażackiego z XIX wieku, bosaki, hełmy i osprzęt dawnej straży ogniowej przyciągają wzrok zwiedzających.
- W swojej kolekcji posiadam ponad 200 sztuk obrazów różnych świętych, które kiedyś ozdabiały mieszkania w chałupach wiejskich. Widzimy tu także rzeźby świątków wykonywane przez artystów ludowych. Te miniaturowe obrazki na drewnie, to 24 świątynie będące sanktuariami Matki Bożej z całej Polski. Na konturze Polski jest ponad sto znaczków pielgrzymkowych, każdy inny - opowiada zbieracz. Lekko wypłowiały, ale mający unikatową wartość obrazek I Komunii Św. z roku 1942 jest sentymentalną pamiątką.
Dumą pana Kazimierza jest kolekcja ponad tysiąca kufli do piwa, 50 kufelków miniaturowych, ponad 300 otwieraczy do butelek, około stu miniaturowych figurek słoni, ponad 500 widokówek, a także oryginalne białoruskie pisanki wielkanocne robione metodą decoupage. Pod wiatą widnieje stół drewniany, którego blat składa się z 3600 kapsli z butelek po piwie. Kilka razy więcej kapsli znajduje się w pojemnikach. W domu posiada bogatą kolekcję książek i starodruków. Unikatowym eksponatem są dwa albumy z płytami winylowymi, na których nagrane są księgi z epopei narodowej "Pan Tadeusz".
Kazimierz Paciorek to również działacz społeczny. Był radnym kilku kadencji w Radzie Gminy Sobolew. Obecnie piastuje funkcję wiceprzewodniczącego Ludowego Towarzystwa Naukowo-Kulturalnego w Garwolinie. Za zasługi w dziedzinie działalności społecznej dzierży tytuł "Zasłużony dla powiatu garwolińskiego". Jest muzykiem ludowym grającym na gitarze i bębenku z dzwoneczkami. Występował w zespole "Kapela z Kacprówka" oraz "Bocianisko". Jeszcze niedawno organizował zabawy z kapelą ludową na klepisku w stodole, na które przejeżdżały autokary biesiadników.
Jego pasja i zamiłowanie do staroci to godna podziwu cecha. Jest znakomitym gawędziarzem.
Andrzej Ciosek
Zdjęcia: A. Ciosek, Facebook/Anna Mądra, Marek Ziędalski, Kazik Paciorek
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.
Komentarze opinie