Reklama

Kobieta oskarżona o znęcanie się nad zwierzętami

W Sądzie Rejonowym w Garwolinie rusza proces mieszkanki Godzisza w gminie Sobolew. Została oskarżona o znęcanie się nad zwierzętami. Podczas interwencji odebrano jej aż 37 psów.

– Sprawa wpłynęła do Sądu Rejonowego w Garwolinie w dniu 15 lutego 2023 r. – informuje nas wiceprezes Sądu Rejonowego w Garwolinie Anna Przeworska-Babik. Postępowanie dotyczy czynu z art. 35 ust.1 i 1a ustawy z dnia 21 sierpnia 1997 r. o ochronie zwierząt -czyli kobieta jest oskarżona o znęcanie się nad zwierzętami. Grozi za to do 3 lat pozbawienia wolności. Pierwszą rozprawę zaplanowano na 23 maja.

O tym, że mieszkająca samotnie w Godziszu kobieta posiada sporą liczbę psów, które mogą być w złym stanie i mogą stwarzać zagrożenie dla mieszkańców, pisaliśmy jako pierwsi w styczniu 2020 roku. Interweniowali w tej sprawie sąsiedzi i sołtys wsi, a także "Fundacja dla Harry'ego", która zaoferowała pomoc. Kobieta jednak z niej zrezygnowała. Nie wpuszczała nikogo do domu ani na posesję.

Kolejny raz o sprawie pisaliśmy w czerwcu 2020 roku. W rozmowie z nami (przez bramę, przy głośnym ujadaniu psów) mieszkanka zarzekała się, że psów ma tylko 14 i że są zaszczepione. Nie chciała ich oddawać. Katarzyna Maria Piekarska, posłanka Koalicji Obywatelskiej, przewodnicząca Parlamentarnego Zespołu Przyjaciół Zwierząt zaalarmowała w tej sprawie Pogotowie dla Zwierząt. 

Interwencję u kobiety stowarzyszenie wraz z policją przeprowadziły 2 sierpnia 2020 roku. Łącznie odebrano 37 psów. Od razu trafiły one do weterynarzy. – 15 psów z tych 37 jest w stanie krytycznym. Walczymy o ich przeżycie – nie ukrywał Grzegorz Bielawski, przedstawiciel "Pogotowia dla Zwierząt", dodając, że była to jedna z najcięższych interwencji, w jakich brał udział.

Znaleziono również martwe psy. W gospodarstwie ponadto były krowy, które przekazano rodzinie.Również policja potwierdziła, że zwierzęta były zaniedbane, wygłodzone, w bardzo złym stanie fizycznym.

 

Nie chcą komentować

W tej sprawie postanowiliśmy skontaktować się z oskarżoną. – Ani moja ciocia, ani ja, ani nikt z bliskich nie chce się na ten temat wypowiadać – ucina siostrzeniec. Więcej do powiedzenia ma Grzegorz Bielawski. Pytamy go, czy to naturalne, żeby w takiej sprawie postępowanie w prokuraturze ciągnęło się tak długo. Odpowiada, że nie. Jak mówi, sprawa była dwa razy umarzana. Za każdym razem organizacja zaskarżała tę decyzję.

– W przypadku umorzenia postępowania wszystkie psy, które odebraliśmy pani, musielibyśmy jej zwrócić – argumentuje. Po pierwszym zaskarżeniu prokuratora sama podjęła na nowo dochodzenie. – Powołała biegłego, który twierdził, że doszło do znęcania się nad zwierzętami, i po roku znów umorzyła – mówi G. Bielawski.

Organizacja ponownie zaskarżyła decyzję, sąd ją uchylił i nakazał prokuraturze dalsze prowadzenie śledztwa. W końcu akt oskarżenia został przesłany do sądu. Organizacja planuje zostać oskarżycielem posiłkowym.

 

"Walczymy, żeby ta kobieta nie miała do czynienia ze zwierzętami"

G. Bielawski wspomina, że dwa z 37 psów zmarły w ciągu kilku dni po interwencji. Reszta znajduje się pod opieką organizacji. – Rozumiem, że gdyby pani była niepoczytalna, wtedy idziemy do sądu o umorzenie postępowania w związku z niepoczytalnością i jest stwierdzany przepadek zwierząt. W tym wypadku pani jest poczytalna, ma świadomość czynu, nie jest osobą chorą, jest osobą w podeszłym wieku, ale logicznie myślącą i to co zrobiła to zwierzętom, zrobiła z rozmysłem – uważa przedstawiciel Pogotowia dla Zwierząt.

Podkreśla, że im zależy przede wszystkim na tym, aby zwierzęta nie wróciły do właścicielki oraz aby sąd orzekł wobec niej zakaz posiadania zwierząt. – O to walczymy, żeby ta kobieta nie miała do czynienia ze zwierzętami. Wtedy śpimy spokojnie – zaznacza.

Sołtys Godzisza Zygmunt Banaszek zauważa, że obecnie nie ma już problemów z psami.  – Pani tutaj nie ma. Jest u rodziny – mówi. – Widuję ją np. na targowisku. Całkiem inna kobieta, zadbana, można z nią porozmawiać. Wydaje się, że nie ma pretensji do mieszkańców. Zachowuje się sympatycznie – ocenia.

Pytany, jak mieszkańcy wsi zareagowali na wydarzenia sprzed 2,5 roku, odpowiada, że uważają, iż dobrze, że ktoś się tym zajął i rozwiązano problem.

 

Posesja widmo

Jak mówi nam sąsiad kobiety, Paweł Chwiszczuk (który jako pierwszy zauważył problem z psami) najważniejsze, że zwierzęta zostały zabrane, mają dobrą opiekę i nie stwarzają zagrożenia dla ludzi. – Tylko teraz ta posesja jest zarośnięta, nikt się nią nie opiekuje. Wygląda jak posesja widmo, trupiarnia. Do tej pory leżą gdzieniegdzie kości psów – podsumowuje.

 

Jarosław Staszczuk
Zdj. Pogotowie dla Zwierząt/www.ratujemyzwierzaki.pl

Aplikacja egarwolin.pl

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.

Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.

Zaloguj się

Reklama

Wideo eGarwolin.pl




Reklama
Wróć do