
Jeśli nie śpiewają na scenie, nucą sobie w domowym zaciszu i zachęcają młodych do pójścia w swoje ślady. W jednym z sołectw gminy Trojanów panie podjęły się utworzenia ludowego zespołu śpiewaczego
Moda na powrót do korzeni naszej kultury, zwłaszcza wiejskiej, zatacza coraz szersze kręgi. Ostatnio do chlubnej spuścizny przodków nawiązały mieszkanki Ochodnego. Co prawda pomógł im program "Etno Polska" i 17 tys. zł dofinansowania z Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Jednak bez animuszu gospodyń nic by się nie udało.
Łącząc własne siły i korzystając z pomocy instruktora, kobiety zorganizowały warsztaty dla dorosłych i dzieci, wystawę oraz biesiadę pełną muzyki i wspólnego śpiewu. - A wszystko po to, by zjednoczyć wieś i pokazać, że koła gospodyń są potrzebne - wyjaśnia Aneta Wojtaś z "Ochodzianek".
Stworzenie zespołu śpiewaczego było głównym zadaniem realizowanego przez KGW projektu "Etno Polska". - Chciałyśmy się czymś wyróżnić na tle innych organizacji - przyznaje pani Aneta. Jednak, żeby móc zespół powołać, potrzebni byli ludzie i repertuar. Pod względem personalnym sprawa w zasadzie trudna nie była. W zespole miały śpiewać co prawda mieszkanki Ochodnego, ale wystarczająco licznie stawiły się panie z koła. - Mają predyspozycje do śpiewu i chętnie przychodziły na spotkania. Z czasem rozkręcały się coraz bardziej, co było słychać, gdy nuciły sobie po cichu piosenki - zauważa A. Wojtaś.
W realizacji przedsięwzięcia pomógł instruktor Paweł Warowny. Z myślą o zespole zostało przeprowadzonych kilka warsztatów. Panie uczyły się śpiewu naturalnego z wykorzystaniem gwary. Wśród wyuczonych utworów znalazły się m.in.: "Dajże mi, Boże", "Pytam was, ludzie", "Luby mój, luby", "W ogródecku u my matki", czy "Walczyk kokoszka".
W kolejnych warsztatach uczestniczyło trzydzieścioro dzieci. - Najpierw było ognisko i kiełbaski, a później zabawa: słuchały piosenek, poznawały ludowe instrumenty, a nawet mogły na nich zagrać -relacjonuje członkini "Ochodzianek".
Ciekawym elementem projektu była wystawa zabytkowego, wiejskiego sprzętu. Zamysł polegał na tym, by w organizację ekspozycji włączyli się wszyscy mieszkańcy. - Każda z członkiń koła rozpytywała najstarszych domowników, co posiadają z takich przedmiotów - opowiada pani Aneta. Efekt poszukiwań zadowolił wszystkich. Świetlica zamieniła się w mini skansen. Wśród artefaktów znalazły się stare żelazko, lampa naftowa, grabie, lniane worki, cepy, sierp, gliniane dzbany, a nawet nożyce do strzyżenia owiec. - Był też kołowrotek, który udało się uruchomić. Poza tym na wystawę trafiło rękodzieło - rzeźby w drewnie Kazimierza Bieleckiego, które udostępniła jego rodzina - dodaje A. Wojtaś.
Wystawa była dostępna do obejrzenia w świetlicy przez kilka tygodni. Skorzystały z możliwości jej obejrzenia zwłaszcza młodzież i dzieci. - Przez te zabytkowe przedmioty, miały możliwość obcowanie z kulturą ludową. Odgadywały do czego dany przedmiot mógł być przydatny - tłumaczy nasza rozmówczyni.
Kluczowy moment projektu nastąpił w sobotę, 24 września. Spotkanie dla mieszkańców było poprzedzone długimi przygotowaniami. - Zrobiłyśmy i wypisałyśmy specjalne zaproszenia i chodziłyśmy z nimi od domu do domu zachęcając ludzi, by przyszli na biesiadę - zaznacza pani Aneta. Nasza rozmówczyni przyznaje, że choć reakcje w większości były pozytywne, niektórzy się wahali. Ale ostatecznie na sobotni wieczór w świetlicy stawiło się około pół setki mieszkańców. Wszyscy zostali odpowiednio usadzeni - jak na weselu.
Nikt z przybyłych nie narzekał na nudę. Panie zaprezentowały wyuczone, ludowe piosenki, a przygrywał im zaproszony na tę okazję akordeonista z Zagród w powiecie puławskim, Eugeniusz Maj oraz na bębenku z brzękadełkami, Paweł Warowny. Dodatkowym atutem występu był komentarz dotyczący poszczególnych utworów, czym zajął się również pan Paweł.
Część artystyczna rozkręciła na dobre całą imprezę. Mieszkańcy siedząc za udekorowanymi stołami integrowali się śpiewając wspólnie piosenki.
Zdaniem naszej rozmówczyni projekt zdecydowanie się udał, ale będzie zaledwie początkiem do dalszej, aktywnej działalności. - Zdobyte umiejętności wykorzystamy w lokalnych wydarzeniach takich, jak dożynki, festyny i przeglądy zespołów ludowych - zdradza "Ochodzianka".
Tomasz Kępka
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.
Komentarze opinie