
Mieszkająca w Godziszu samotna starsza kobieta trzyma stado psów. Według jej najbliższego sąsiada psy nie są szczepione i stwarzają zagrożenie dla mieszkańców. Uważa, że władze gminy nic z tym nie robią. Dwa tygodnie temu został pobity.
Paweł Chwiszczuk mieszka w Godziszu od 16 lat. Jak nam opowiada, starsza, mieszkająca samotnie sąsiadka trzyma psy odkąd on pamięta. Przez te lata stado się powiększało – psy się rozmnażały, były też podrzucane. Nikt się tym nie interesował. – W tym roku w ciągu miesiąca urodziło się około 16 psów. Nie wiadomo co się z nimi tam dzieje – uważa. Jak mówi, kobieta ma teraz około 40 psów. – Trzyma je w stodole, w oborze i w mieszkaniu – wymienia. Wspomina, że sąsiadce, po jego interwencji, zaczęła pomagać fundacja, ale kobieta zrezygnowała z tej pomocy.
Czterdzieści psów
Mężczyzna podkreśla, że psy są niebezpieczne i w końcu mogą komuś zrobić poważną krzywdę. Jak mówi, nie są szczepione. Nadmienia, że sąsiadka porobiła dodatkowe ogrodzenie, ale psy wchodzą na jego posesję. Pokazuje nam miejsce z tyłu podwórza z wydeptaną ścieżką, którą psy mają przechodzić do niego. – Mój 10-letni syn boi się wychodzić z domu i jeździć rowerem po okolicy – zaznacza nasz rozmówca. – Boję się wychodzić – potwierdza młodszy syn pana Pawła. Według jego słów kobieta karmi psy suchym chlebem, z którego robi jakąś papkę, więc psy są niedożywione. Ponadto, jak mówi, hałasują całą dobę. Wspomina, że kobieta posiada także dwie krowy, które są zaniedbane, nie są wyprowadzane z obory i stoją w oborniku.
P. Chwiszczuk opowiada, że wraz z synami pomagał kobiecie, między innymi rąbiąc drewno, kosząc trawę czy nawet robiąc zakupy. – Dopiero po zorganizowanej przeze mnie interwencji fundacji tą panią zainteresowała się jej rodzina. Wcześniej nikt się nią nie interesował – mówi.
Sołtys: – To nieudolność władzy
Sołtys Godzisza Zygmunt Banaszek przypomina, że sprawę zgłaszał już niejednokrotnie do wójta. Zaczął po artykule opublikowanym w gazecie Twój Głos o psach w Grabniaku (luty 2019 -przyp.red). – To jest nieudolność władzy. Tak nie może być. Dojdzie do takiej sytuacji, że stanie się jakaś krzywda, to dopiero wtedy wszyscy będą się pukać w czoło – grzmi. – Na to nie ma żadnego wytłumaczenia, że to przez koronawirus. To trwa ponad rok –stwierdza. Sołtys dodaje, że zgłoszenia były już wcześniej. Dzieci bały się wychodzić na przystanek autobusowy. – Wójt zasłania się tym, że nie ma pieniędzy. To lepiej, jak komuś coś się stanie, gdy go pies ugryzie? To niedbalstwo! – uważa.
P. Chwiszczuk wspomina, że nieraz osobiście zgłaszał sprawę wójtowi. Ostatni raz udał się do niego w poniedziałek, 18 maja, wraz z żoną i synem. – Zapytałem go, kiedy zrobi porządek z psami, kiedy je wykastruje i wysterylizuje. On jednak zasłaniał się koronawirusem. Według jego słów ta pani teraz się źle czuje, panuje koronawirus i ona nie może nikogo wpuścić na posesję – relacjonuje.
Dwóch na jednego
Tego samego dnia, między 18:00 a 19:00, doszło do incydentu, podczas którego pan Paweł został pobity. – Syn jest świadkiem, też walczył z moimi oprawcami – nadmienia. Przypuszcza, że to było zaplanowane. – Było dwóch osobników, którzy byli u sąsiadki. Jeden kucnął przy płocie, a drugi stał. Zawołali mnie do płotu, a gdy podszedłem, wciągnęli mnie i zaczęli mnie bić. Gdy syn podbiegł, żeby mnie ratować, jeden z nich wyjął łom z samochodu, a drugi tasak, który prawdopodobnie leżał przy stodole, więc oni na tę akcję byli prawdopodobnie przygotowani –opowiada. Mówi, że więcej nie pamięta, ponieważ był w szoku. Nie wie także, czy coś mówili do niego. Żona zadzwoniła na policję, on na pogotowie. – Zabrali mnie do Garwolina i zrobili prześwietlenie głowy – wspomina. Okazało się, że ma złamany nos.
Kamieniem w głowę?
Udajemy się do sąsiadki. Gdy podchodzimy do bramy, podbiega do nas kilka psów, głośno przy tym ujadając. Rozmawiamy z kobietą przez bramę, próbując przekrzyczeć szczekanie czworonogów. Starsza pani uważa, że psy nie stanowią zagrożenia dla innych. Twierdzi, że nie opuszczają posesji. – Krzywdy nie zrobią. One szczekają, ale nie są groźne, są bojące. Nie było sytuacji, że kogoś pogryzły – podkreśla. Pytana o ich liczbę odpowiada: 14. – Są zaszczepione, ale nie są sterylizowane – mówi. Pytana przez nas, czy nie zastanawiała się nad tym, żeby je oddać, odpowiada, że nie myślała o tym, a w schronisku na pewno nie będzie im lepiej. Gdy pytamy, czy nie obawia się, że w końcu kogoś ugryzą, stwierdza, że nie, że nie wyjdą przez bramę. Potwierdza, że gmina ofiarowała jej pomoc, ale nie chciała skorzystać. – Mam emeryturę i sama sobie radzę – mówi. Pytana przez nas o pobicie sąsiada odpowiada, że nic o tym nie wie. – Ja w niedzielę od sąsiada kamieniem w głowę dostałam. Jeszcze mnie boli (rozmowa odbyła się w środę, 20 maja -przyp. red) – pokazuje miejsce na głowie.
Według jej słów sąsiad miał też powiedzieć, że pozabija wszystkie jej psy. Pan Paweł, odnosząc się do zarzutów o rzucenie kamieniem w kobietę, podkreśla: – Jaki jest sens robienia kobiecie krzywdy, skoro przez tyle lat pomagałem jej i jej zwierzętom?
Sterylizacja prawdopodobnie w czerwcu
Wójt Maciej Błachnio wyjaśnia w rozmowie z nami, że kobieta trzyma psy na swoim podwórku. – Do momentu, w którym te psy biegają po jej podwórku, to są jej psy. Ja nie mogę z tym nic zrobić – rozkłada ręce. Informuje, że gmina wozi regularnie kobiecie siano i trawę dla krów. Jak mówi, zaproponował też kobiecie, że wysterylizuje suki. – Pani B. (...) zgodziła się na sterylizację. Przez koronawirus trzeba to było jednak odłożyć w czasie. Obiecała nam, że po okresie koronawirusa będziemy mogli suki wysterylizować. Myślę, że uda nam się to zrobić w czerwcu – tłumaczy. Odnosząc się do poniedziałkowej (18 maja) rozmowy z P. Chwiszczukiem mówi: – W poniedziałek ten pan wpadł do mnie z krzykiem, że ja nie chcę mu pomóc. Powiedziałem, że nie mogę wejść na podwórko tej pani bez jej zgody – przedstawia swoją wersję przebiegu spotkania. Jak mówi, według jego wiedzy nikt inny z sąsiadów na tę posesję nie narzeka. – Psy nie biegają po ulicy, choć mogą zrobić hałas. Pan sołtys i pan Chwiszczuk wymagają od nas więcej, niż możemy zrobić, bo to jest prywatna posesja. Ponadto w urzędzie gminy pracują cztery osoby z miejscowości Godzisz, więc na bieżąco podpytuję, czy pojawiają się jakieś nowe problemy – tłumaczy. Dodaje, że według ustaleń pracowników urzędu gminy w ostatnim czasie urodziły się cztery psy.
Pytania dotyczące pobicia, a także uderzenia kamieniem kierujemy do policji. Marek Kapusta, rzecznik prasowy KPP w Garwolinie informuje nas, że policja prowadzi dwa odrębne postępowania. Jedno dotyczy pobicia, a drugie gróźb. Oba jeszcze się nie zakończyły.
Jarosław Staszczuk
materiał opublikowany w poprzednim wydaniu gazety Twój Głos.
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.
Komentarze opinie