Wezwali pomoc. Nie było wolnej karetki. Nieprzytomną kobietę zabrał śmigłowiec

Gdy do nieprzytomnej kobiety, u której podejrzewano krwawienie śródczaszkowe, wezwano karetkę okazało się, że wszystkie ambulanse są zajęte. W tej sytuacji dyspozytornia w Siedlcach zdecydowała o wysłaniu śmigłowca LPR. Gdzie znajdowały się trzy karetki, obsługujące teren powiatu? Czy jest ich zbyt mało? Na te pytania odpowiada Leszek Szpakowski, dyrektor SP ZOZ „RM-Meditrans” Stacja Pogotowia Ratunkowego i Transportu Sanitarnego w Siedlcach.

Do zdarzenia doszło we wtorek 26 kwietnia. – Po godzinie 12.00 jeden zastęp PSP oraz zastęp OSP Pilawa uczestniczyły w działaniach w miejscowości Pilawa, które polegały na udzieleniu kwalifikowanej pierwszej pomocy, czyli podaniu tlenu osobie nieprzytomnej oraz wyznaczeniu i zabezpieczeniu miejsca lądowania i startu śmigłowca Lotniczego Pogotowia Ratunkowego. Następnie osobę poszkodowaną przekazano lekarzowi LPR. Działania trwały blisko dwie godziny – informuje kpt. Tomasz Biernacki, oficer prasowy komendanta powiatowego Państwowej Straży Pożarnej w Garwolinie.

Pomogła „lotnicza karetka pogotowia”

Na terenie powiatu garwolińskiego usługi w zakresie ratownictwa medycznego świadczy SP ZOZ „RM-Meditrans” Stacja Pogotowia Ratunkowego i Transportu Sanitarnego w Siedlcach, którego podwykonawcą jest SP ZOZ Garwolin. Dyrektor placówki w Siedlcach Leszek Szpakowski potwierdza, że rzeczywiście, gdy przyszło wezwanie z informacją o nieprzytomnej pacjentce z podejrzeniem krwawienia śródczaszkowego wszystkie trzy karetki, obsługujące teren powiatu garwolińskiego były w tym czasie zajęte. – Musieliśmy znaleźć rozwiązanie. W związku z tym, że wezwanie było tego typu, dyspozytor zdecydował poprosić o pomoc Lotnicze Pogotowie Ratunkowe, które zostało zadysponowane – mówi Leszek Szpakowski i dodaje, że Lotnicze Pogotowie Ratunkowe to też jest karetka pogotowia, tyle że lotnicza. Na pokładzie śmigłowca także znajduje się lekarz.

Gdzie były trzy ambulanse?

Co działo się wówczas z trzema karetkami, obsługującymi powiat garwoliński? – Jedna karetka pojechała z pacjentem do Anina, mając na pokładzie pacjenta z zawałem. Druga karetka pojechała do Pruszkowa, mając na pokładzie pacjenta z podejrzeniem choroby psychicznej. Trzecia karetka, podstawowa, pojechała do 14-letniego dziecka, gdzie było podejrzenie złamania ręki. Ta karetka w międzyczasie się zwolniła, ale już był w trakcie lotu śmigłowiec, więc dyspozytor go nie odwoływał, ponieważ miał do dyspozycji tylko karetkę podstawową bez lekarza, a schorzenie, które zostało zgłoszone kwalifikowało się do wysłania karetki z lekarzem i stąd Lotnicze Pogotowie. Pacjentka z podejrzeniem krwawienia śródczaszkowego poleciała do Szpitala Bródnowskiego. Wszystko odbyło się zgodnie z procedurami i bardzo dobrze, że to Pogotowie Lotnicze zostało wezwane, bo ta pacjentka prawdopodobnie zostanie uratowana – dodaje dyrektor „RM-Meditrans”.

Są możliwości techniczne, logistyczne i osobowe. Brakuje pieniędzy

– Wiem od dawna, że karetek jest za mało. Zabiegam już od paru lat o zwiększenie ilości ambulansów, zarówno w powiecie garwolińskim, jak i w powiecie mińskim, bo te dwa powiaty mamy bardzo obłożone pracą i tych ambulansów jest zdecydowanie za mało. Wojewoda o tym wie. Poprzedni wiedział i obecny też już wie. Zdania w tym temacie nie zmieniam od dawna, ale wiadomo, że jest to kwestia finansowania. My mamy możliwości techniczne, logistyczne i osobowe, żeby utworzyć ten dodatkowy zespół. Pozostaje tylko kwestia jego finansowania – zaznacza Leszek Szpakowski i dodaje, że takie sytuacje, jak ta w Pilawie, zdarzają się. – Jeżeli mamy za mało ambulansów i kilka zdarzeń w jednym czasie, to ratujemy się czy to Lotniczym Pogotowiem, czy to prosimy o pomoc straż pożarną, która też ma możliwości udzielania tak zwanej kwalifikowanej pomocy, więc to jest normalne zjawisko – tłumaczy Leszek Szpakowski.

Za zdjęcia dziękujemy Czytelnikom!

(ur) 2016-04-29 16:03:25