
– Przyszedłem do parafian, żeby tu pracować. Oddaliłem się od domu o 300 kilometrów, a na starcie dostałem od pracodawcy nie wynagrodzenie, a dług do spłaty – opowiada rozżalony organista.
Z początkiem lutego z parafii św. Bartłomieja odszedł dotychczasowy organista. Jest to już kolejny przypadek, gdy tutejszy muzyk (co sam przyznaje) z racji na proboszcza musiał rozstać się z pracą. Tylko w okresie ostatnich kliku lat w Korytnicy doszło do trzykrotnej zmiany na stanowisku organisty. Najdłużej, bo trzy lata swoją funkcję pełniła Magdalena Kożuch. Pozostali wytrzymywali zdecydowanie krócej. Teraz po zaledwie dwóch miesiącach próby, z dalszego grania zrezygnował pan Maciej. Ze względu na rodzaj pracy i delikatny charakter sprawy postanowił nie zdradzać swojego nazwiska.
Proboszcz umywa ręce
Młody wirtuoz organów przybył do Korytnicy w pierwszych dniach grudnia ubiegłego roku. Już na początku dał się poznać jako znakomity instrumentalista obdarzony solidnym głosem. Dla parafian nie wahał się wystąpić w styczniu na koncercie kolęd, zorganizowanym z inicjatywy kustosz Parafialnego Muzeum Ziemi Trojanowskiej w Korytnicy Beaty Różowicz, którego rozmach zaskoczył nawet władze powiatu.
Widziana z zewnątrz sytuacja jednak tylko z pozoru wyglądała dobrze. Jak się okazało, biorąc pod uwagę prawo i zasady przyzwoitości, pozycja organisty była daleka od ideału. Pan Maciej od początku nie był zatrudniony w oparciu o jakąkolwiek umowę (pojawiła się tylko propozycja wolontariatu). Mało tego, za wykonaną pracę w zasadzie nie dostał żadnej zapłaty, chociaż według zapowiedzi miała nastąpić. Wobec braku perspektyw zarobku i godnego życia, z końcem stycznia był zmuszony opuścić Korytnicę.
W sprawie odejścia organisty nie ma jednak sobie nic do zarzucenia proboszcz, choć unika kontaktu z mediami. W krótkiej rozmowie z „Twoim Głosem” ks. Zbigniew Grzymała przyznał, że pan Maciej nie miał umowy i dopiero się o nią starał. A co do jego nagłej rezygnacji uciął, że odejścia organistów, tak jak ich przyjścia, są czymś zwyczajnym i odłożył słuchawkę.
4 miesiące gry za darmo
Znacznie bardziej rozmowny w kwestii formy zatrudnienia i wynikających z niej konsekwencji był sam zainteresowany. Były korytnicki organista zaznaczył, że główną osią sporu od początku stały się pieniądze i faktury. Według wstępnych ustaleń, pan Maciej miał zarobić na graniu około 1800 zł miesięcznie. Taka kwota stanowiła 10% zebranych intencji. Więc na starcie wyglądało nieźle. Ale wraz z rozpoczęciem pracy pojawiły się faktury za gaz. Chodzi o zakup paliwa do ogrzewania organistówki. – Proboszcz potrącił mi z wynagrodzenia 1800 zł na zapłatę za gaz, który w tej kwocie zatankowała moja poprzedniczka. Pieniądze miały pójść na jej konto – mówi pan Maciej. – Zdziwiło mnie to, bo dowiedziałem się, że ksiądz sam jej oddał 800 zł, a ode mnie zażądał aż takich pieniędzy – tłumaczy były organista. Nie to było jednak najgorsze. Czarę goryczy przelała kolejna faktura za gaz. Tym razem opiewała na kwotę 3600 zł. – Wtedy proboszcz sam tankował paliwo i zwrócił się o zapłatę. Powiedział też, że aby spłacić tę fakturę, będę pracował przez 4 miesiące za darmo – mówi pan Maciej.
Bez pieniędzy i mieszkania
Tego było już dla muzyka za wiele. – Oddaliłem się od domu o 300 km, a na starcie dostałem od pracodawcy nie wynagrodzenie, lecz dług do spłaty – ocenia pokrzywdzony mężczyzna. Jego sytuacja rzeczywiście była nie do pozazdroszczenia. W Korytnicy pan Maciej nie dostał żadnej umowy cywilnoprawnej, choć taka jest normą w pracy organisty. Jedyne, co uzyskiwał, to ofiarowane przez parafian należności za pogrzeby. – A od proboszcza dostałem tylko 200 zł zwrotu za przejazdy. Z tych pieniędzy zostało mi zaledwie 100 zł. Ksiądz próbował mi jeszcze na siłę wcisnąć dziczyznę, choć mówiłem mu, że jestem wegetarianinem – wyznaje mężczyzna. Mimo takiego traktowania pan Maciej postanowił dalej grać dla parafii. – Poprosiłem proboszcza, aby podjął decyzję, czy chce mnie tu zostawić, bo nie wiedziałem, czy mam rezygnować ze swojego mieszkania w województwie łódzkim. Ostatecznie zrobiłem to, ale dziś zostałem bez pieniędzy i mieszkania – żali się organista.
Nikt mnie tak nie potraktował
Nasz rozmówca próbował jeszcze załatwić sprawę polubownie. Skontaktował się nawet z przedstawicielem Rady Parafialnej. – Ten człowiek starał się mi pomóc w miarę swoich możliwości, ale jest mi go żal. Nic nie wskórał, a z mojego powodu doznał od innych radnych, zwolenników księdza, dużo złych słów pod swoim adresem – przyznaje organista. Ostatkiem dobrej woli muzyk postanowił na własną rękę szukać rozmowy z proboszczem. Ten jednak nie wyraził woli na porozumienie. – Nie odbiera telefonów, ani nie odpisuje. Żaden ksiądz do tej pory nie potraktował mnie w ten sposób – zauważa pan Maciej. Nie widząc w sytuacji innego wyjścia postanowił odejść z pracy i zgłosić całą sprawę do Państwowej Inspekcji Pracy.
Decyzję byłego organisty poparli parafianie i wielu użytkowników portali społecznościowych. Pan Maciej wylał bowiem swoje żale właśnie za pośrednictwem Facebooka. – Jestem za tym że wyjechał bez słów. Może tak trzeba było zrobić, zamiast powiedzieć o jedno słowo za dużo. Życzę powodzenia i normalnej parafii, gdzie będzie pan szanowany – napisała jedna z facebookowiczek.
Sprostowanie: Do kościoła św. Bartłomieja na styczniowy koncert kolęd znakomity baryton nie został zaproszony z inicjatywy Pana Macieja. Międzynarodowy Koncert Kolęd został zorganizowany z inicjatywy kustosz Parafialnego Muzeum Ziemi Trojanowskiej w Korytnicy Beaty Różowicz. Więcej niebawem.
Autor:Tomasz Kępka (Artykuł został opublikowany w ostatnim wydaniu Gazety Powiatu Garwolińskiego Twój Głos)
Zdj. Pixabay, arch. eGarwolin
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.
Damie podobno nie przystoi używać wulgaryzmów, ale w tej sytuacji ciśnie się samo na usta :sk****yn. Mieszkam zagranicą, internet nie stanowi granic obecnie i poczynania obecnego proboszcza docierają wszędzie. Jest mi wstyd, bo pochodzę z tej parafii i nie interesuje mnie, że urażam być może czyjeś uczucia. Sama jestem wierząca osobą i krzywda innych rani.Moze proboszcz minął się z powołaniem, a może to on powinien zmienić miejsce. Nikt nie ma wpływu na poczynania tego gospodarza ?! A może ktoś sądzi, że wydaję krzywdząca opinię??
jestem parafianka tej parafii od 34 lat umiem ocenic sytuację ktora się dzieją w parafii uważam żeby ocenic sytuację proboszcza i organisty obydwaj powinni byc szczerzy organista mial szansę powiedziec prawdę nie uciekając z parafii aby zdobyc zaufanie a proboszcz stosownie do oklicznosci moze wyjaśnić ta sprawę proboszcz jest razem z prafianami juz 8 lat a p organista dwa miesiące komu można więc zaufac A co do kolęd to juz rok temu były planowane Życzę wszystkim logicznego myślenia iw tej delikatnej sprawie pozdrawiam
jestem parafianka tej parafii od 34 lat umiem ocenic sytuację ktora się dzieją w parafii uważam żeby ocenic sytuację proboszcza i organisty obydwaj powinni byc szczerzy organista mial szansę powiedziec prawdę nie uciekając z parafii aby zdobyc zaufanie a proboszcz stosownie do oklicznosci moze wyjaśnić ta sprawę proboszcz jest razem z prafianami juz 8 lat a p organista dwa miesiące komu można więc zaufac A co do kolęd to juz rok temu były planowane Życzę wszystkim logicznego myślenia iw tej delikatnej sprawie pozdrawiam mariola J