Ani Mru Mru czarno na białym

Jeden z najbardziej znanych i lubianych kabaretów w Polsce gościł we wtorek w Garwolinie ze swoim nowym programem zatytułowanym „Czerń czy biel”. Sala widowiskowa Centrum Sportu i Kultury dosłownie pękała w szwach, pękając jednocześnie ze śmiechu.

Wiocha na cały Garwolin

Kabaret poprzedził swój właściwy występ wprowadzeniem, które wystarczyło, aby doprowadzić niektórych do spazmatycznych napadów śmiechu. Marcin Wójcik poinformował zebranych, że pokaz jest interaktywny – widzowie mogli w nim uczestniczyć, robiąc zdjęcia i pokrzykując. Nagrywanie występu groziło natomiast odebraniem sprzętu przez współpracujących z kabaretem „tajemniczych widzów”, powaleniem na podłogę i wywleczeniem przed budynek. – Generalnie wiocha na cały Garwolin – mówił Marcin. Do fascynatów amatorskich filmów dołączyć mieli delikwenci posługujący się wyrażeniami „d..a” czy też „dawaj dawaj tam!”.

Czerń czy biel

Odpowiednio przeszkolona publiczność obejrzała nowy, trwający 2 godziny program „Czerń czy biel”. Motywem przewodnim skeczy była odwieczna walka dobra ze złem kojarzona z symboliką kolorów. Widownia śmiała się do łez, oglądając rozmowę pacjenta wypisywanego ze szpitala z lekarzem, który stopniowo informował go o kolejnych wyciętych narządach, męża składającego na policji zawiadomienie o zaginięciu żony, lekko „zawianych” Wójcików, grających samych siebie, którzy czytają dzieciom wiersz Lokomotywa oraz wizytę niezadowolonego klienta w salonie tatuażu. Ani Mru Mru pokazało także kunszt wokalny. Tradycyjnie w ostatnim występie uczestniczyła jedna osoba z publiczności.

Rewelacyjne gagi, powalająca mimika, doskonały humor – wszystko to i o wiele więcej mogli  zobaczyć w Garwolinie fani kabaretu. Widzowie wychodzący z pokazu trzymali się za brzuchy; szerokie uśmiechy na twarzach i łzy w oczach świadczyły o tym, że Michał, Marcin i Waldek dali z siebie wszystko, udowadniając jednocześnie, że śmiech jest najlepszym lekarstwem. Ale o tym ani mru mru... To tak między nami:)

(ur) 2011-03-17 07:26:01