Reklama

Do sukcesu nie ma dróg na skróty

21-letni Maciej Górski to zawodnik z Puznówki, który zaliczył już występ w polskiej Ekstraklasie.

 

Po dobrych występach w Młodej Legii – 4 gole w trzech meczach – został zgłoszony na stałe do pierwszej drużyny. W poprzednim sezonie występował na zapleczu Ekstraklasy w GKP Gorzów Wielkopolski. Specjalnie dla czytelników portalu eGarwolin Maciej Górski opowiedział o swojej przygodzie z piłką i o tym, jak smakuje gra na Łazienkowskiej 3.

 

eGarwolin: Jesteś chyba najbardziej znanym zawodnikiem z młodych ludzi uprawiających tę dyscyplinę w naszym powiecie. Zanotowałeś dwa występy w najwyższej klasie rozgrywkowej. Czym jest dla ciebie bycie częścią takiego zespołu jak Legia Warszawa?

Maciej Górski: Nie zapominajmy również o innych zawodnikach – w Dolcanie Ząbki, który robi teraz furorę w pierwszej lidze, gra Grzegorz Piesio, który jest znaczącą postacią klubu. Jest także Konrad Jałocha, który konsekwentnie pnie się w górę w hierarchii bramkarzy Legii.

Legia Warszawa to dla mnie sentymentalne miejsce. O grze w stołecznym klubie marzyłem od samego początku gry w piłkę. Pamiętam siebie jako młodego chłopca podekscytowanego możliwością podejrzenia zespołu Legii w czasie treningu, gdy przez kilka sekund mogłem spojrzeć przez okno samochodu na trenujących legionistów na bocznym boisku przy ulicy Łazienkowskiej w czasie mojej gry w Agrykoli Warszawa. Wtedy znalezienie się na miejscu zawodników Legii wydawało mi się czymś niewiarygodnie odległym, niemożliwym do osiągnięcia, aczkolwiek tych marzeń się nie wyzbyłem, tylko ciężko i konsekwentnie pracowałem, aby je zrealizować.

Debiut w pierwszym zespole Legii był ukoronowaniem moich kilkuletnich starań i motywacją do wytyczenia sobie nowych celów i ambitnych planów. Muszę przyznać, że gra na Łazienkowskiej 3 smakuje wybornie, a bycie częścią zespołu Legii Warszawa to coś wspaniałego. Nieważne, czy jest się zawodnikiem pierwszej drużyny czy zespołu rezerw, gra w Legii cieszy jednakowo i zobowiązuje.

 

eG: Na pewno dobrze znają cię młodzi ludzie grający w Football Manager, w jednej z gier byłeś nie lada talentem, biły się o ciebie największe klubu w Europie. Co dalej z twoją karierą? Gra w pierwszym zespole na pewno rozwija, a teraz niestety nie jesteś w pierwszej drużynie. Rozważasz wypożyczenie?

MG: Moje wypożyczenie z Legii do GKP Gorzów Wielkopolski uważam za największe nieporozumienie, jakie wydarzyło się w mojej dotychczasowej przygodzie z piłką. Żałuję tym bardziej, że w grudniu ubiegłego roku trener Jacek Magiera przyznał, że był moment, iż trenerzy pierwszego zespołu żałowali mojego wypożyczenia ze względu na to, że na jesieni oczekiwań nie spełnili Takesure Chinyama i Bruno Mezenga. Wtedy, według trenera, miałbym swój czas i może poszedłbym do przodu ramię w ramię z Michałem Kucharczykiem. Wypożyczenie do GKP uważam za fatalne ze względu na to, iż poszedłem tam na 5. kolejkę ligową w ostatnich dniach okienka transferowego, a skończyliśmy sezon 8 kolejek przed końcem ze względu na brak funduszy na rozegranie reszty meczów. Do tego doszła niesłuszna czerwona kartka w meczu z Flotą Świnoujście i dodatkowo pauzy z powodu dwóch drobnych kontuzji. Łatwo wyliczyć, że uciekło mi pół rundy przez to, że zespołem z Gorzowa zarządzały osoby mające odpowiedzialność na poziomie kilkuletniego dziecka. A przypuszczam, że przez pół rundy mój dorobek na poziomie 1. ligi byłby znacznie lepszy.

Sytuacja doskwierała na tyle, że przestałem w pewnym momencie myśleć o grze w piłkę, a zacząłem skupiać się na wszystkich sprawach wokół; nie było gdzie mieszkać ani za bardzo co zjeść. Doszło do sytuacji, że całe dnie musieliśmy spędzać w samochodach, bez lokum, a jedzenie przynosili nam kibice. Na meczach organizowali zrzutki na piłkarzy, abyśmy mieli na podstawowe potrzeby, trzeba ich za to docenić i podziękować, że pomagali w każdy sposób.

Ta tragiczna sytuacja klubu w znacznym stopniu zahamowała mój piłkarski rozwój. W przyszłości będę bardzo uważał na kluby, które, brzydko mówiąc, są takim bagnem. To są najłagodniejsze słowa, jakimi mogę opisać GKP. Na szczęście mam wspaniałą rodzinę, rodziców, którzy bardzo mi pomogli i sprawili, że przetrwałem ten okres. Zrobię wszystko, żeby odwdzięczyć im się za to, jak wiele dla mnie zrobili.

 

eG: Co decyduje o tym, że wyróżniasz się jako zawodnik? Jakie są twoje silne strony?

MG: Na pewno umiem znaleźć się w dogodnej sytuacji do strzelenia bramki. Niezależnie od tego, na jakim poziomie gram, te sytuacje ciągle są. Muszę poprawić skuteczność, wtedy mój dorobek strzelecki w każdym sezonie będzie bardzo dobry. Czuję się też dobrze w grze kombinacyjnej. Jestem typem „walczaka”, który na boisku nigdy nie odpuszcza. Na pewno moim mankamentem jest gra głową, nad tym elementem gry muszę popracować najbardziej, bo to istotne w coraz częściej preferowanym systemie gry z jednym wysuniętym napastnikiem.

 

eG: Poprzedniego sezonu nie możesz zaliczyć do udanych. Twoja drużyna, o czym sam wspomniałeś, nie dotrwała do końca sezonu. Z powodu braku pieniędzy wycofała się z rozgrywek. Podczas 20 meczy strzeliłeś 4 bramki. Czy to trochę nie za mało na snajpera?

MG: Oczywiście z liczby goli w poprzednim sezonie zadowolony być nie mogę, bo 4 bramki z Gorzowa i 2 po powrocie do Warszawy w Młodej Legii na przeszło 1500 minut gry to śmieszna liczba, której szanujący się napastnik powinien się wstydzić i rzeczywiście odczuwam ogromny niedosyt z tego powodu. W każdym meczu dochodziłem do dogodnych okazji, mimo to seryjnie je marnowałem i goli wyszło jak na lekarstwo.

 

eG: Jakie cele stawiasz przed sobą w nadchodzącym sezonie?

MG: Moim celem jest skupienie się tylko i wyłącznie na bardzo ciężkiej pracy i strzelaniu goli w każdym meczu, co w kontekście zespołu będzie dawało punkty i wysokie lokaty w lidze. Nie chcę popełnić błędów z Gorzowa, z których doskonale zdaję sobie sprawę. Chcę wyciągnąć z nich wnioski. Zła karta odwróci się dla mnie w tym sezonie i po kroku w tył przyjdzie czas na 3 kroki do przodu. Potrzeba tylko niewiarygodnego uporu, konsekwencji i pokory oraz wiele pracy. Do sukcesu nie ma dróg na skróty. Tym się kieruję. Do tego podporządkowuję się radom trenerów i mojego taty.

 

eG: Wielu młodych ludzi marzy o karierze sportowej. Jakie warunki muszą być spełnione, by w sporcie odnieść sukces? Jakie są twoje rady dla tych, którzy chcą iść w ślady Macieja Górskiego i grać w warszawskiej Legii?

MG: Żeby zaistnieć w klubie tak wspaniałym jak Legia, na pewno potrzeba wielu wyrzeczeń. Trzeba postawić na trening albo wcale się za grę nie zabierać. Każdy chłopiec musi mieć pomysł na swoją grę i konsekwentnie go realizować. Trzeba mieć silną wolę i charakter. Te właśnie cechy, a nie skala talentu danego zawodnika, pozwalają na dojście do czegoś. Oczywiście są od tego liczne wyjątki.

Proponuję każdemu młodemu zawodnikowi z naszego powiatu tok myślenia ukierunkowany na ciężką pracę nad sobą i zachowanie proporcji – 99% pracy i 1% zabawy. Widziałem wielu chłopaków, którzy posiadali wielkie umiejętności, dużo większe ode mnie i reszty zespołu, ale jednak nigdzie nie zaistnieli, mieli za słaby charakter na poważne granie. Najdalej zaszli ci, którzy, mówiąc po męsku, „mieli jaja”, jak Tomek Kupisz z Jagiellonii Białystok czy Maciek Jankowski z Ruchu Chorzów, z którymi graliśmy w juniorach Piaseczna, albo Mateusz Możdżeń z Lecha Poznań, z którym grałem w Amice Wronki.

 

eG: Jak większość młodych zawodników z naszego regionu, którzy pokazują się w Młodej Ekstraklasie, swoją przygodę zaczynałeś w Miętnem. Co dała ci możliwość trenowania w drużynie Mazowsza?

MG: Nie da się ukryć, że Mazowsze Miętne to jak na nasz region doskonałe miejsce do pokazania się dla młodych chłopców na szczeblu rozgrywek na Mazowszu. Jest to znakomity przystanek i dobra odskocznia, którą polecam każdemu młodemu chłopakowi. Z Miętnego naprawdę nie jest daleko do kolejnego szczebla, np. w postaci Młodych Wilków Legii Warszawa, gdzie chłopcy mają w pełni profesjonalne warunki do rozwoju.

W Mazowszu Miętne zacząłem swoją grę. Występowałem tam tylko pół roku, strzeliłem ponad 60 goli w bodajże 11 meczach. Później zwróciła się do mnie Agrykola Warszawa. To w Miętnem zobaczyłem, na czym wszystko polega, odebrałem pierwsze szlify piłkarskie dzięki profesjonalnemu podejściu trenera Pawła Kowalskiego. To był krótki czas w mojej przygodzie z piłką, a mimo to pamiętam go i wspominam bardzo pozytywnie.

 

eG: Jaką rolę w twojej karierze odegrali pierwsi trenerzy? Opowiedz, jak trafiłeś z Piaseczna do Legii.

MG: Jako młody chłopiec byłem zapatrzony w każdego swojego trenera. Szacunek dla trenera to podstawa dobrej pracy i rozwoju młodego zawodnika. Trzeba czuć respekt, a także zaufanie do wiedzy szkoleniowca. Każdego z trenerów Mazowsza, Agrykoli, Piaseczna, Amiki Wronki, Legii, GKP Gorzów wspominam pozytywnie. Po dwóch latach gry we Wronkach zaproponowano mi grę w Młodym Lechu Poznań, którego Amika była niejako filią. Nie chciałem jednak słyszeć o zakładaniu niebieskiej koszulki Kolejorza, dlatego od razu odmówiłem. Interesowała mnie gra dla Legii, o czym każdego dnia intensywnie marzyłem. Skontaktowałem się telefonicznie ze szkoleniowcami warszawskiego zespołu. Zaproszono mnie na testy ze względu na strzeleckie dokonania w juniorach Amiki. Przeszedłem wraz z Kubą Koseckim około 2-tygodniową weryfikację umiejętności. Sprawdzano nas także pod kątem szybkości i wytrzymałości. Zdobyłem bramki w obydwu sparingach Młodej Legii, pokazałem się z bardzo dobrej strony i Legia zdecydowała się na wykupienie mnie z Wronek.

 

eG: Choć z Puznówki wyjechałeś już kilka lat temu, z pewnością tutaj masz i zawsze mieć będziesz swoich najwierniejszych kibiców. Tu jest twój dom rodzinny, tu mieszkają twoi najbliżsi. Chyba jednak nie często znajdujesz czas, żeby ich odwiedzać?

MG: Grając w Legii, praktycznie kilka razy w tygodniu jestem w rodzinnej Puznówce, z czego bardzo się cieszę, gdyż mam możliwość spędzania czasu z moimi najbliższymi. Wiadomo natomiast, że przy grze daleko od domu, w Amice Wronki czy w GKP Gorzów, te wizyty były bardzo rzadkie. Muszę jednak przyznać, że brakowało mi naszych rejonów, bo tu czuję się najlepiej.

 

(Rozmawiał Łukasz Strachota) 2011-08-16 23:22:43

foto: legionisci.com


Aplikacja egarwolin.pl

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Komentarze opinie

  • Awatar użytkownika
    - niezalogowany 2011-08-18 12:17:51

    zróbcie wywiad z działaczami miętnego,myślę że fajny temat, na kim zarobili, kogo wyszkolili itp:)przecież jest ich trochę, Górski,Jałocha,Anusiewicz,Świder,Wielgosz,

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis
  • Awatar użytkownika
    - niezalogowany 2011-08-17 15:10:03

    [quote name="aaaaa"]BRAWO MAciek!!POwodzenia! :)"Nie chciałem jednak słyszeć o zakładaniu niebieskiej koszulki Kolejorza" - panie Jacek W. przeczytaj pan to i się zastanów gdzie mieszkasz... tylko LEGIA![/quote]dokładnie! zastanów się w czym chodzisz!

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis
  • Awatar użytkownika
    - niezalogowany 2011-08-17 07:39:04

    BRAWO MAciek!!POwodzenia! :)"Nie chciałem jednak słyszeć o zakładaniu niebieskiej koszulki Kolejorza" - panie Jacek W. przeczytaj pan to i się zastanów gdzie mieszkasz... tylko LEGIA!

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.

Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.

Zaloguj się

Reklama

Wideo eGarwolin.pl




Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Wróć do