Finanse Pana Olafa cz.2

Po raz kolejny przełączam kanał telewizyjny. Chciałem coś „lekkiego”, a tu ciągle o kryzysie, pieniądzach i bankach.

- Olaf, przełącz na coś innego. Przecież ty się nie znasz na finansach – moja urocza małżonka wyraziła swoją opinię na temat aktualnego programu.

Też coś. Ja się nie znam. Wiem, gdzie jest najbliższy bank, wiem, że jest Giełda Papierów Wartościowych, no i czasami oglądam TV Biznes. Wiem również rzecz najważniejszą – wiem, ile chcę mieć pieniędzy.

W szybki i zupełnie prosty sposób przeliczam zyski – akurat w telewizyjnej reklamie mówili dokładnie, ile można zarobić na lokacie, ile na akcjach. Przemnażam swój kapitał na kieszonkowym kalkulatorze i... jest. Jest wynik! Super wynik! Jakie to banalnie proste.

Ale żeby zbyt szybko nie dać się ponieść emocjom, jeszcze krótkie sprawdzonko. Najlepsza będzie gazeta. Żona wprawdzie codziennie kupuje gazetę, ale w tej jej kolorowej prasie nie ma żadnych solidnych biznesowych informacji. Co za brednie w tych gazetach. Kto to kupuje? No właśnie... spoglądam na żonkę... no właśnie.

Pozostaje więc obowiązkowy spacer do kiosku. Potem już z górki.

Druga strona gazety i od razu znajduję solidne informacje. Na całą stronę! Porządna prasa, nie to co tamte kolorowe „magle towarzyskie”.

A więc spokojnie. Przemnażam raz jeszcze.

Parametry się zgadzają – oprocentowanie takie, jak mówili w telewizji, tylko ta dziewczyna z reklamy w gazecie jakaś ładniejsza. Może dlatego, że w bikini. A może to te palmy. No i to morze w tle...

Ale spokojnie! Nie dam się zwieść na manowce. Pomalutku przeliczam jeszcze raz.

Tym razem dokładniej, zapisując wszystko na kartce - czy w tym domu nie ma porządnie piszącego długopisu? To nic, będzie nas stać na eleganckie pióro. I to już niedługo.

Wszystko się zgadza. Uczył się człowiek pilnie w szkole, to i wyliczenia idą gładko.

Jakby nie licząc - za rok my też wylądujemy na takiej plaży. Wprawdzie zawsze woleliśmy góry, ale ta dziewczyna w bikini...

Kolejny ważny krok - przeliczam raz jeszcze domowe finanse:

Ekstra premia (ciężko wypracowane nadgodziny, ale szef nazywa to premią – pewnie wydaje mu się, że lepiej brzmi), forsa zaoszczędzona na papierosach (Kumpel podpowiedział taki sposób na rzucanie nałogu – zamiast kupić paczki papierosów, wrzuć pieniądze do „skarbonki”. Trochę się nazbierało. Niegłupi ten kumpel!). No i pieniądze na nowe auto (Pewnie tylko na koło by starczyło. Ale znajomym mówimy, że mamy forsę na samochód odłożoną. Niech zazdroszczą!).

Kurcze, nie uzbierała się szokująca kwota, ale to dopiero początek.

Jest takie staropolskie przysłowie „ziarnko do ziarnka, a uzbiera się miarka”, a przysłowia to mądrość narodu. Szkoda tylko, że muszę zaczynać od ziarnka. Ale za jakiś czas...

Jeszcze tylko narada z żoną.

No tak, tylko po co? Zaraz zacznie te swoje lamenty: a co będzie, jak stracimy? Czarne wizje roztaczać to każdy potrafi, ale podjąć mądrej decyzji to już nie.

Ciekawe, czy będzie biadolić jak wyciągnę pieniądze z tej lokaty? Jedynym jej zmartwieniem będzie, czy kupić futro czarne, czy brązowe. A niech stracę. Niech sobie obydwa kupi. Niech zaspokoi tę babską próżność.

Ale dosyć rozmyślań. Czas działać.

Jakie działania podjął Olaf? O tym w kolejnym felietonie.

Cykl artykułów powstaje przy udziale specjalistów z zakresu finansów BiznesGrupa EMPTOR pod patronatem portalu eGarwolin.pl

O rozpoczęciu współpracy i cyklu artykułów przeczytasz równiez na naszym blogu

BiznesGrupa EMPTOR & eGarwolin.pl