
Po pożarze sadzy w zabytkowym budynku komunalnym w Podzamczu, na nowo rozgorzała dyskusja o jego stanie. Część mieszkańców uważa, że władze nie dbają o budynek ani o nich.
Wpisany do rejestru zabytków budynek dawnej administracji w Podzamczu należy do gminy Maciejowice i posiada kilkanaście lokali komunalnych. Pożar wybuchł w jednym z mieszkań w poniedziałek, 28 kwietnia.
- Rano przy poniedziałku pojechaliśmy na targ. Nie paliliśmy ognia. Wracamy, a tu pełno dymu. Myślimy: co się dzieje? Podłoga aż tłusta była, zaczęło palić się od spodu. Dym leciał spod podłogi - opowiada lokatorka mieszkania.
- Myśleliśmy, że to może u sąsiada na dole. Jednak absolutnie nie. Otworzył drzwi, a tam nic nie ma. Tylko u nas - relacjonuje małżeństwo. Wspominają, że w poniedziałek nie było palone w piecu, tylko w niedzielę wieczorem.
Małżonkowie wezwali straż. Według ich relacji strażacy poodrywali deski z podłogi i płyty ze ścian. Ugasili pożar. Mieli powiedzieć, że to sadza się zapaliła.
Do Stanowiska Kierowania KP PSP w Garwolinie informacja o pożarze sadzy w budynku wielorodzinnym wpłynęła 29 kwietnia około godz. 9. - Wszyscy mieszkańcy opuścili budynek przed przybyciem straży pożarnej, ze względu na duże zadymienie. Działania polegały na zabezpieczeniu miejsca zdarzenia, wykonaniu wyczystki, przez którą wybierano strącone sadze. Działania prowadzono przy użyciu kamery termowizyjnej oraz podnośnika hydraulicznego - relacjonuje st. kpt. Piotr Filipek, oficer prasowy KP PSP w Garwolinie. W akcji trwającej ponad cztery godziny udział brały dwa zastępy PSP oraz cztery zastępy OSP.
Tego samego dnia przyjechała kierowniczka opieki. Kolejnego dnia pojawił się burmistrz. Małżonkowie mają obiecaną zapomogę oraz remont, ale nie są pewni, kiedy on nastąpi. Małżeństwo wspomina, że jakiś miesiąc wcześniej, jeszcze przed wyborami, chodził kominiarz. Nic jednak nie czyścił, tylko sprawdzał. - Powiedział, że nie ma wentylacji - nadmieniają.
Pożar ponownie wywołał dyskusję o stanie całego budynku komunalnego, którego właścicielem jest gmina, a w którym znajduje się kilkanaście mieszkań. Część lokatorów uważa, że władze nie dbają o ten budynek, a wymaga on gruntownego remontu -począwszy od przewodów kominowych.
- Jesteśmy wszyscy w strachu, bo kominy od lat nie były robione - mówią. Wspominają, że według strażaków dobrze, że do pożaru doszło w dzień, a nie w nocy, bo wtedy straty mogłyby być większe. - Cały komin był zawalony cegłami. Przelot był, ale zawalone w środku, a sadza jak się osadza to rośnie - opowiadają.
Zauważają, że cały budynek potrzebuje inwestycji. - Jestem na emeryturze, na ganku siedzę i nieraz widzę, jak przyjeżdżają wycieczki, chociażby z Włoch, aż wstyd, jak ten budynek wygląda - nie ukrywa jeden z mieszkańców.
Nasi rozmówcy przyznają, że wodociąg, mimo obietnic, nadal nie jest podciągnięty. - Wodociąg idzie obok, ale budynek nie jest podłączony. Jak ktoś sam sobie nie zrobi, to musi chodzić po wodę ze studni - wspominają nasi rozmówcy dodając, że są lokatorzy, którzy nie mają wody w mieszkaniu.
- Jest XXI wiek, a nie ma wody. Nie wszyscy mają ubikacje w mieszkaniach - zauważają. Mówią, że kolejne lata mijają, a nic w tym temacie nie jest robione. Przypominają, że nie ma też podłączonej kanalizacji.
Jeszcze za poprzedniego wójta usłyszeli, że każdy ma dbać o swoje. W domu można sobie remontować, aby nie zewnątrz nie zmieniać. Wskazują też na dzikie wysypisko obok, przy komórkach. - Szczury się tam lęgną - mówi kobieta. - Pisaliśmy o przydomową oczyszczalnię ścieków. Konserwator nie pozwolił na indywidualną, nakazał zrobić jedną przydomową oczyszczalnię dla całego budynku - wskazuje.
Mieszkańcy nie chcą uwierzyć w to, że nie można pozyskać jakichś dotacji na zabytki. Wspominają także o środkach, które gmina pozyskała na tereny po pegeerowskie. Mówią o 5,5 mln zł. - Całe Podzamcze to był PGR, a my nic nie otrzymaliśmy z tych pieniędzy - skarżą się. - Nie mamy żadnej pomocy - uważają.
Burmistrz Tomasz Kwiatkowski podkreśla, że w dniu pożaru na miejscu był kierownik grupy gospodarczej z pracownikiem zajmującym się lokalami socjalnymi oraz dyrektor MGOPS. - Pani dyrektor rozmawiała z rodziną, zadeklarowaliśmy wsparcie, miedzy innymi zasiłek celowy, którego możemy udzielić w przypadku zdarzenia losowego. Ja również byłem na miejscu, deklarowałem pomoc, oferowaliśmy państwu nocleg w lokalu zastępczym, ale oni chcieli spać w świetlicy wiejskiej w Podzamczu - wspomina burmistrz. - Nasi pracownicy prowadzili prace porządkowe. Po weekendzie majowym, jeśli budynek będzie wywietrzony, to wkład kominowy będzie wykonany, jak również naprawione szkody, a pomieszczenia przywrócone do stanu używalności. Z naszej strony zrobiliśmy wszystko, co mogliśmy w przypadku takich zdarzeń - uważa burmistrz (rozmawiamy dzień po pożarze).
Wkład kominowy ma być wykonany we wszystkich mieszkaniach. - My nie mamy wpływu na to, co mieszkańcy spalają w pomieszczeniach. Z tego tytułu pojawia się sadza kleista, maź, która może ulec samozapłonowi - zauważa burmistrz.
Jednocześnie nie zgadza się z twierdzeniami mieszkańców, jakoby gmina nic w budynku nie robiła. - Jesteśmy w stałym kontakcie z konserwatorem zabytków. Szukamy rozwiązań, jak ten obiekt zmodernizować. Nie jest to rzeczą łatwą, bowiem koszt wykonania kompleksowej modernizacji tego zabytkowego obiektu jest przeogromny, począwszy od dachu, poprzez elewację, instalacje. Być może, jeśli będą środki na tego typu zadania, to podejmiemy się, ale być może będziemy starali w przyszłości zabezpieczyć lokale zastępcze dla tych mieszkańców - mówi.
Burmistrz odbija też piłeczkę stwierdzając, że lokatorzy, mimo bardzo niskiego czynszu, nie robią nic, aby poprawić miejsce, w którym mieszkają. - To też jest w ich gestii, żeby dać coś od siebie i poprawiać miejsce, w którym mieszkają. Płacą groszowe czynsze, a wszystkim obarczają samorząd. My dbamy o budynek w miarę posiadanych możliwości. Żaden mieszkaniec nie jest zostawiony samemu sobie -zapewnia.
T. Kwiatkowski przypomina, że wodociąg jest w ulicy i każdy z mieszkańców może go sobie podłączyć. - Trzeba doprojektować wodę w części. Podjęliśmy się tego, ale nie jesteśmy w stanie wykonać wszystkiego na raz.
Kanalizacji nie ma w całym Podzamczu. Jak wskazuje włodarz, jej podciągnięcie z Maciejowic "na pusto" to ogromny koszt.
- W ostatnim czasie, po latach stagnacji, w Podzamczu zostało wykonanych szereg inwestycji: droga na zabytkowym bruku, chodnik, świetlica wiejska za 200 tys. zł, boisko do piłki nożnej, wielofunkcyjny plac zabaw, boisko do piłki ręcznej, ogrodzenie placu, wymiana oświetlenia. Po wielu latach Podzamcze zostało w końcu zauważone. Jako władze wykonaliśmy szereg inwestycji w mijającej kadencji poprawiające warunki i jakość życia mieszkańców - podkreśla.
Co do samego obiektu, gmina nie jest w stanie na ten moment w pełni kompleksowo wykonać tej inwestycji. - Aczkolwiek szukamy wszelkich rozwiązań, żeby te warunki mieszkaniowe poprawiać - zastrzega burmistrz.
Odnosząc się do kwestii środków dla terenów popegeerowskich precyzuje, że było ich 2,5 mln zł. - Ten fundusz nie dotyczył tylko miejscowości Podzamcze, ale całej gminy, bo te środki mogą być przeznaczone na zadania nie tylko na tym terenie. Takie działanie zostało podjęte - modernizacja starej części przedszkola w Maciejowicach, z którego korzystają także dzieci z sołectwa - wyjaśnia.
Uzupełnia, że nie ma obecnie funduszy na tego typu zabytki, zwłaszcza w takich kwotach, gdzie sama wymiana dachu może iść w miliony. - Mieszkańcy to wszystko rozumieją, tylko część z nich nakręca sytuację. Jest to niepotrzebne podsycanie emocji -uważa.
Według relacji mieszkańców, tuż przed zamknięciem aktualnego wydania gazety (13 maja), kominy nadal nie były naprawiane.
Pytania dotyczące budynku przesłaliśmy do Mazowieckiego Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków. Bożena Krassowska, kierownik Delegatury w Siedlcach informuje, że w ostatnich latach nie było przeprowadzonej kontroli stanu zachowania obiektu przez pracowników organu ochrony zabytków, a właściciel obiektu nie występował o wydanie zaleceń konserwatorskich. Urząd nie otrzymał także żadnych informacji o pożarze sadzy.
W grudniu 2020 r. udzielono pozwolenia na budowę osadnika bezodpływowego obsługującego jeden z lokali mieszkalnych. Następnie, po analizie występującego problemu prawidłowego gospodarowania ściekami bytowymi na zabytkowym terenie, w marcu 2023 r. została wydana negatywna opinia w sprawie budowy przydomowej oczyszczalni ścieków dla innego lokalu mieszkalnego.
- Negatywna opina była podyktowana potrzebą rozwiązania problemu prawidłowego odprowadzenia ścieków dla wszystkich lokali, ze wskazaniem na konieczność podjęcia działań kompleksowych przez właściciela obiektu, a nie indywidualnych przez lokatorów, które w perspektywie mogą doprowadzić do budowy kilku lub kilkunastu indywidualnych rozwiązań gospodarowania ściekami bytowymi na tym terenie, co jest działaniem wielce niepożądanym - wyjaśnia B. Krassowska. Dodaje, że w ostatnich latach nie było wystąpienia do organu ochrony zabytków w sprawie podłączenia wodociągu do obiektu.
JS
Zdj. JS, OSP Sobolew/Facebook
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.
Komentarze opinie