Reklama

Nic nie jest w stanie pokonać naszej miłości

Małżeństwem są od ponad 5 lat. Dzień przed wypadkiem byli u geodety. Planowali budowę domu. W kilka godzin po zderzeniu dwóch samochodów, Ewa nie myślała już o tym, jak będzie wyglądała jej nowa kuchnia, ale czy kiedykolwiek będzie jej dane usiąść w niej z mężem i wypić herbatę. – Dopiero ostatnie miesiące pokazały mi, co to znaczy prawdziwa miłość. Wiesz, nigdy nie byłam tak szczęśliwa jak teraz, bo on żyje. A nie dawano mu wielkich szans. Jest ciężko, to fakt, czasami nawet bardzo, ale to chwilowe. Wyjdziemy z tego umocnieni i świadomi, że nic nie jest w stanie pokonać naszej miłości – mówi Ewa, żona Jarka, który blisko rok temu uległ poważnemu wypadkowi.

Blisko rok temu życie Jarka i Ewy Gałązków z Garwolina zmieniło się diametralnie. Jak podkreśla młoda kobieta, nie jest to zmiana na gorsze. Jest po prostu inaczej. – Rok temu, 26 marca, oddałam go Bogu i była to najlepsza decyzja w moim życiu. Mam chwile załamania, to prawda, ale nie boję się. Wiem, że z Bogiem damy radę. On wie co jest dla nas najlepsze – stwierdza Ewa.

Zobaczcie, jaką siłę tej parze daje wiara, nadzieja i miłość – te trzy, a z nich największa jest miłość.
 

Cud

W marcu 2017 roku, w wypadku, do którego doszło przy stacji Shell w Garwolinie, Jarek Gałązka doznał rozległych urazów głowy: stłuczenia mózgu, złamania kości twarzoczaszki – obydwu oczodołów, żuchwy, szczęki, kości jarzmowej i czołowej, ale żył! To już był cud. Dwie godziny po wypadku wykonano trepanację czaszki, która uratowała mu życie. Lekarze nie dawali mu jednak wielkich szans. Oni jednak się nie poddali.

 

Walka

Ostatnie miesiące w ich życiu to nieustanna, zacięta walka. Najpierw o życie, później o powrót do zdrowia i sprawności. I ta walka trwa cały czas. Każdego dnia doświadczają małych cudów, okupionych ogromnym wysiłkiem obojga. Po poważnych operacjach i wybudzeniu Jarka ze śpiączki, 31-letni mieszkaniec Garwolina rozpoczął ciężką i żmudną rehabilitację. Cały czas dzielnie wspiera go 28-letnia żona Ewa. Gdy pytamy ją o postępy Jarka, odpowiada zdaniem terapeuty męża z centrum rehabilitacji Neuron: „Jarek myślałem, że to co robisz teraz, zaczniemy za jakieś pół roku”.

– Na początku rokowania były bardzo złe. Nie wiadomo było, czy Jarek się obudzi, kiedy się obudzi, a jeśli się obudzi, w jakim będzie stanie. Mówiono, że może nie będzie widział, że może być duże uszkodzenie mózgu, że może być do końca życia tak naprawdę rośliną. Mimo, że nie miał uszkodzonego pnia mózgu ciągle pojawiały się nowe krwiaki, zamiast znikać – wspomina łamiącym się głosem Ewa. 28-letnia kobieta po chwili jednak już pewnym, silnym głosem opowiada o tym, że jeszcze, gdy Jarek był w śpiączce, to ona wierzyła, a wręcz była przekonana, że Jarek ją słyszy i czuje jej obecność. Wiedziała, że to mu daje siłę i spokój. Po pobycie w ośrodku leczniczo-rehabilitacyjnym w Wólce Ostrożeńskiej i operacji usunięcia wodniaka w Warszawie, Jarek wrócił do domu. Z końcem czerwca 2017 roku zaczęła się codzienna, kilkugodzinna rehabilitacja i wyjazdy na turnusy. Młody mężczyzna ćwiczy z neurologopedą, fizjoterapeutą i żoną, która uczestniczy w każdych jego zajęciach i uczy się, jak pomagać mężowi w powrocie do sprawności.

 

Miłość

Gdy odwiedziliśmy Jarka i Ewę w ich domu w Garwolinie, na pierwszy rzut oka było widać ogromną bliskość i oddanie. Buziaki, czułe gesty, poprawianie kołdry, uśmiechy obojga, przekomarzanie się kto kogo kocha bardziej, uzgadnianie wspólnych odpowiedzi i przyzwolenia na to, co Ewa może opowiadać z ich wspólnego życia. Tak wiele, a przy użyciu minimalnej ilości słów, ich skrawków lub gestów – kiwania i kręcenia głową, podnoszenia i opuszczania barków.

Po niemal roku od wypadku, mężczyzna, któremu lekarze nie dawali żadnych szans, robi bardzo duże postępy. Z ogromnym wysiłkiem cicho wypowiada pojedyncze słowa, między innymi „tak” i „nie”. „Kocham Cię”, „przytul mnie” – te Ewę cieszą i wzruszają najbardziej. Podobnie jak pierwsze gesty, podnoszenie ręki czy nogi, pogłaskanie dłonią policzka, nieporadne przytulenie czy zjedzenie jogurtu bez zakrztuszenia się. Coś, co dla większości jest czymś zwyczajnym, codziennym, dla nich jest wyczekiwanym owocem ciężkiej, systematycznej pracy. – Najważniejsze jest dla mnie, że już może powiedzieć, co go boli, bo mogę mu wtedy pomóc. Wcześniej się krzywił, zwijał z bólu, a ja nie wiedziałam czy boli brzuch, noga, ręka czy głowa. A dla mnie, jako żony, najważniejsze jest to, że mi powiedział, że mnie kocha – wyznaje kobieta.

Ewa przyznała, że chyba nigdy przed wypadkiem Jarek nie odżywiał się tak zdrowo jak teraz, mimo że mężczyzna dopiero uczy się jeść od nowa i jest głównie żywiony przez PEG. 28-latka w rozmowie z nami nie ukrywała, że Jarek lubił fast foody. Gdy zapytaliśmy mężczyznę o to, czy zje kebaba, gdy już będzie mógł normalnie jeść i czy lubi piwo. Jarek odpowiedział bez wahania kiwając głową na tak.

 

Rehabilitacja

Jarka czeka długa i bardzo kosztowna rehabilitacja. Mężczyzna na nowo uczy się jeść, chodzić i mówić. Ewa podkreśla, że to, że Jarek grał przed wypadkiem w piłkę nożną, którą uwielbiał, bardzo mu teraz pomaga. Dzięki wcześniejszej aktywności fizycznej wraca pamięć mięśniowa. – Teraz Jarek ciągle chce i chce ćwiczyć, a to nie są lekkie ćwiczenia. Gdy go pytam, przyznaje, że chce więcej ćwiczyć, żeby szybciej wyzdrowieć – mówi Ewa. Aby postępy Jarka nie zostały zaprzepaszczone i żeby mężczyzna mógł wrócić do sprawności, niezbędne są turnusy rehabilitacyjne w specjalistycznych ośrodkach. Podczas nich Jarek ćwiczy między innymi z lokomatem, dzięki któremu mężczyzna próbuje stawiać pierwsze kroki. 31-latek korzysta także z kosztownych, ale dających świetne efekty zabiegów w komorze hiperbarycznej. Dzięki nim Jarek ma więcej siły i chęci do ćwiczeń, a jego organizm regeneruje się dużo szybciej. Ewa przyznaje, że ćwiczenia często są okupione ogromnym wysiłkiem, a bywa, że i bólem. Postępy jednak są sowicie nagradzanie brawami, uśmiechami i buziakami.

 

Pomoc

W sierpniu ubiegłego roku, gdy Ewa wracała z pracy była niewyspana po czuwaniu w nocy przy mężu. Zasnęła i zjechała na przeciwległy pas jezdni. Cudem uniknęła wypadku. Kobieta zrezygnowała z pracy, aby całkowicie poświęcić się opiece nad mężem. Jarek nie otrzymał do tej pory odszkodowania. Dopiero niedawno uzyskał rentę zdrowotną. Jego leczenie i rehabilitacja są finansowane głównie ze środków z festynu, który w sierpniu 2017 roku odbył się w Garwolinie. Wówczas, dzięki zaangażowaniu wielu osób i wsparciu mnóstwa ludzi dobrej woli udało się zebrać ponad 67 tys. zł. Do tego dochodzą wpłaty na konto Fundacji "Kawałek Nieba". Przy tak kosztownej rehabilitacji, która musi być regularna, pieniądze jednak szybko się skończą.

Nie wyobrażam sobie dnia, kiedy musiałabym Jarkowi powiedzieć, że nie pojedziemy na turnus, bo nie mamy pieniędzy...

Ewa

Trzytygodniowy turnus kosztował ponad 12 tys. zł. Aby rehabilitacja przynosiła efekty, Ewa planuje jeździć na turnusy z Jarkiem co miesiąc. Do tego dochodzą ćwiczenia z fizjoterapeutami i neurologopedą w domu. Szacowany koszt rehabilitacji Jarka w 2018 to około 100-120 tys. zł. Kobieta bardzo dziękuje wszystkim za dotychczasową pomoc, zarówno finansową, jak i duchową, za każdą modlitwę i każdą złotówkę. Bez tego nie mogłaby rehabilitować ukochanego męża. – Myślę sobie tak, że Bóg chciał, żeby Jarek żył to i da pieniądze. Może to i głupie, ale czy tak nie jest? Postawił na naszej drodze tylu wspaniałych ludzi, dzięki którym możemy bywać w jednym z najlepszych ośrodków w Polsce. Staram się rozsądnie gospodarować Waszymi pieniędzmi. Nic dla siebie nie biorę – zapewnia kobieta.

Pomóż Jarkowi stanąć na nogi, żeby mógł wrócić do tego, co lubi i tych, których kocha.

Pomóc Jarkowi można dokonując wpłaty na konto:
Fundacja Pomocy Dzieciom i Osobom Chorym “Kawałek Nieba”
Bank BZ WBK
31 1090 2835 0000 0001 2173 1374

Tytułem: “947 pomoc dla Jarosława Gałązki

wpłaty zagraniczne – foreign payments to help Jaroslaw:

Fundacja Pomocy Dzieciom i Osobom Chorym “Kawałek Nieba”
PL31109028350000000121731374
swift code: WBKPPLPP
Bank Zachodni WBK

Title: „947 Help for Jaroslaw Galazka”

Aby przekazać 1% podatku dla Jarka:

należy w formularzu PIT wpisać KRS 0000382243
oraz w rubryce ’Informacje uzupełniające – cel szczegółowy 1%’ wpisać “947 pomoc dla Jarosława Gałązki”

 

Doceniać każdą chwilę

– Doceniliśmy siebie. To jak bardzo się kochamy. Mamy w końcu czas dla siebie. Doceniamy każdy dzień, każdą dobrą chwilę... Zobaczyłam, jak wiele wspaniałych ludzi o dobrych sercach mamy dookoła siebie. To jest nasze normalne życie, tyle że trzeba dużo ćwiczyć, ale w końcu mamy dla siebie czas – wyznaje Ewa Gałązka. 28-latka dodaje, że ubiegłoroczne Święta Bożego Narodzenia były normalne – pełne miłości i radości z narodzenia Jezusa. Jarek był ubrany w elegancką koszulę i przyjmował gości oraz odwiedził rodzinę żony.

30 grudnia obchodził 31. urodziny. – Był zaskoczony niespodzianką z tortem i zaproszonymi gośćmi. Niespodzianka i prezenty udały się. Jarek dostał od gości słuchawki, które uszkodziły się podczas wypadku i ulubione perfumy. Ode mnie otrzymał urodzinowego całusa. Na nic więcej mnie nie stać – śmieje się Ewa.

 

Siła od Boga, pomoc od życzliwych ludzi

Ewa przyznaje, że denerwuje się, gdy ktoś się nad nią użala. Gdy mówi, że jest jej tak ciężko, że jest taka biedna. 28-latka zaznacza, że ludzie mogliby jej współczuć, gdyby straciła męża. – Tymczasem jestem najszczęśliwszą kobietą na świecie bo on żyje! I wiem, że wróci do pełnej sprawności! Bóg nad nami czuwa. Po ludzku nie da się tego przejść. Od chwili wypadku oddałam go Bogu – podkreśla Ewa, która wyznaje, że to właśnie od Boga czerpie siłę do mierzenia się z tym, co wydarzyło się w marcu 2017 roku i do codziennej walki o ukochanego męża.

Ewa przyznaje, że przed wypadkiem męża nawróciła się. Później do Boga zbliżył się Jarek. – Może dobrze, że ten wypadek wydarzył się w tym momencie, a nie rok wcześniej, bo nie wiem, czy wtedy bym miała siłę, żeby temu podołać. Nie wiem, czy bym miała taką wiarę – mówi kobieta i dziękuje za pomoc wszystkim osobom – rodzinie, znajomym i zupełnie obcym ludziom, przyjaciołom, oraz zaprzyjaźnionemu księdzu który zawsze służył jej duchowym wsparciem.

Młoda mieszkanka Garwolina wyznaje, że już przed wypadkiem szukała sposobności do mówienia ludziom o Bogu. Przed organizowanym w Garwolinie festynem i w jego dniu, na swoim przykładzie, mówiła o tym, co się wydarzyło oraz o cudach, które dzieją się w życiu jej i męża. Pytam Jarka „ufasz Panu Bogu, że on wie, co jest dla nas najlepsze?” Odpowiada „tak” – mówi z uśmiechem kobieta. Leżący na łóżku obok Jarek kiwa głową.

 

Tak więc trwają wiara, nadzieja, miłość – te trzy, z nich zaś największa jest miłość...

Ewa i Jarek pobrali się w październiku 2012 roku. W kilka miesięcy po wypadku świętowali kolejną rocznicę zawarcia związku małżeńskiego.

– To już 5 lat. Ale dopiero ostatnie pół roku pokazało mi co to znaczy prawdziwa miłość. Wiesz, nigdy nie byłam tak szczęśliwa jak teraz, bo on żyje, a nie dawano mu żadnych szans. Jest ciężko, to fakt, czasami nawet bardzo, ale to chwilowe. Wyjdziemy z tego umocnieni i świadomi, że nic nie jest w stanie pokonać naszej miłości. 26 marca oddałam go Bogu – to była najlepsza decyzja w moim życiu. Mam chwile załamania, to prawda, ale nie boję się. Wiem, że z Bogiem damy radę...On wie co jest dla nas najlepsze – mówi Ewa.

 

Jarek i Ewa chcą mieć dzieci, planują budowę wymarzonego domu i wyjazd do Anglii na mecz Arsenalu. Nie świętują Walentynek. Jak co dzień, tak i dziś dali sobie całusa i razem ćwiczyli, dziękując Bogu za każdą spędzoną razem chwilę.

 

ur

Fot i video: archiwum prywatne Jarka i Ewy Gałązka

Aplikacja egarwolin.pl

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Komentarze opinie

  • Awatar użytkownika
    Dora - niezalogowany 2018-02-14 21:26:57

    Jesteś super kobietą.Bóg cię nie opuści.Polecam ci książeczkę:,,Jezu,Ty się tym zajmnij".

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis
  • Awatar użytkownika
    Gość - niezalogowany 2018-02-14 23:42:52

    A wiemy, że Bóg współdziała we wszystkim ku dobremu z tymi, którzy Boga miłują, to jest z tymi, którzy według postanowienia Jego są powołani.” - List św. Pawła do Rzymian 8:28 Biblia uczy, że Bóg współdziała we wszystkim ku dobremu z tymi, którzy kochają Boga i żyją zgodnie z Jego wolą. Mamy kochać Boga przez Jezusa Chrystusa i żyć zgodnie z Jego nauczaniem opisanym w Piśmie Świętym. Wiara w to, czego chcemy oraz życie w wybrany przez nas sposób podważa prawdę zawartą w tym wersecie. Jednakże, gdy kochamy Boga i żyjemy dla Niego, wtedy On czyni dobro chroniąc nas od złego i od cierpienia. W przypadku trudności i niepowodzeń mamy wybór: albo staniemy się zgorzkniali, albo zaufamy Bogu, że wyprowadzi nas z największej rozpaczy i trudności. Wasze świadectwo pokazuje że wiara, nadzieja i miłość jest waszym źródłem życia a zaufacie do Boga niepodważalne nawet gdy życie straciło dla was sens. Trwajcie i szukajcie Boga i dobra, które ON może wam uczynić. Pozdrawiam serdecznie i będę wspierał was modlitwą. Mariusz Zadrożny

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.

Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.

Zaloguj się

Reklama

Wideo eGarwolin.pl




Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Wróć do