
– Ja kochałem pieski i dbałem o nie. Od dziecka miałem do nich pociąg…– tłumaczył w minionym tygodniu przed Sądem Rejonowym w Garwolinie Tomasz C. ze Stodzewa w gminie Parysów. Mężczyzna oskarżony został przez prokuraturę o znęcanie się nad ponad 100 zwierzętami w pseudohodowli, ale nie przyznaje się do winy. Dwa inne zarzuty przeciwko niemu podczas interwencji dotyczą pobicia policjantów.
Makabryczne odkrycie
W kwietniu 2017 roku inspektorzy Stowarzyszenia „Pogotowie dla Zwierząt” dokonali makabrycznego odkrycia w jednej z obór w Stodzewie pod Garwolinem. – Na łańcuchach i w skrzyniach trzymanych było prawie 80 psów przeznaczonych do sprzedaży w internecie, znaleziono uwięzione koty i 30 krów. Psy w typie różnych ras były przywiązane do maszyn rolniczych, koryt, bez jedzenia i wody. Bydło słaniało się na nogach, było odwodnione – mówi Julita Famulska z „Pogotowia dla Zwierząt”.
Psy były także poza budynkami; małe ratlerki spały na przykład w oponach od ciągnika, poprzywiązywane były do maszyn rolniczych oraz ukrywane były pod betonowymi płytami, gdzie nie miały ani dostępu do światła ani wody. – W najgorszym stanie był owczarek colie, który od kilku tygodni chodził z wyrwanymi mięśniami przedniej łapy. Na wierzchu miał kości paliczkowe. Zwierzę cierpiało niesamowity ból – dodaje Grzegorz Bielawski, inspektor ds. ochrony zwierząt „Pogotowia dla Zwierząt”.
Był agresywny
Mężczyzna podczas interwencji uniemożliwiał ratowanie zwierząt, utrudniał czynności, rzucił się na policjantów, jednego kopiąc w nogę, drugiego szarpiąc za koszulę – w końcu został zatrzymany i przewieziony na 48 godzin do policyjnej izby zatrzymań. W tym czasie w gospodarstwie można było rozpocząć ratowanie chorych zwierząt. Interwencja trwała aż dwa dni. Dokładnie sprawdzano stan każdego ze zwierząt oraz dokumentowano warunki w jakich przebywa.
Wezwani na miejsce lekarze weterynarii i biegli sądowi z dziedziny psychologii zwierząt potwierdzili iż zwierzęta trzeba odebrać. Z opinii przygotowanej na polecenie prokuratury wynika, iż psy i koty były głodzone, odwodnione, chore. Takie same wnioski dotyczyły bydła.
„Ja kochałem pieski...”
W czwartek 14 grudnia w Sądzie Rejonowym w Garwolinie ruszył proces pseudohowodcy i rolnika. Tomasz C. nie przyznał się do winy. – Ja kochałem pieski, dbałem o nie, miały czysto i sucho, od dziecka miałem do nich pociąg…– przekonywał sędziego oskarżony. Nie przyznał się do winy i odmówił odpowiedzi na pytania sądu, prokuratury i oskarżyciela posiłkowego. jakim było „Pogotowie dla Zwierząt”.
Kilkunastu wezwanych świadków w tym policjanci szczegółowo zeznawali o przebiegu interwencji, agresji oskarżonego, w końcu o jego napaści na funkcjonariuszy, biorących udział w akcji i ciężkich warunkach, w jakich żyły zwierzęta oskarżonego. Lekarze podtrzymali wydane pisemne opinie. – Te zwierzęta wymagały długiego leczenia, wiele z nich trafiło do przychodni weterynaryjnej na opiekę stacjonarną, w tym pies z raną łapy aż do kości – zeznała Paulina Mioduszewska, lekarz weterynarii. Z kolei jeden z miejscowych lekarzy przyznał przed sądem, iż jeszcze przed interwencją zwracał uwagę Tomaszowi C., że zwierzęta żyją w nieodpowiednich warunkach bytowania i są chude, ale właściciel miał stwierdzić, iż nie miał czym ich karmić. Było to podczas wezwania do wycieńczonej krowy w gospodarstwie oskarżonego.
Tomaszowi C. za znęcanie się nad zwierzętami i napaść na funkcjonariuszy policji grozi kara do 3 lat pozbawienia wolności. Kolejna rozprawa w styczniu 2018 r.
Inf. i fot. Pogotowie dla Zwierząt
oprac. ur
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.
A też go przywiązać do ciągnika i niech sobie śpi w oponce, tak z miłości.