Chwila nieuwagi właściciela i impuls nastolatka doprowadziły do zdarzenia, które znajdzie swój finał w sądzie. W Pilawie (powiat garwoliński) doszło do nietypowej kradzieży, która udowadnia, że okazja czyni złodzieja – nawet jeśli mowa o niedoświadczonym kierowcy bez uprawnień.
Cała sytuacja rozegrała się 13 grudnia. Właściciel Skody zaparkował auto przed posesją, popełniając jednak kardynalny błąd – zostawił samochód otwarty z kluczykami wewnątrz. Wykorzystał to 17-letni chłopak, który przechodząc obok, postanowił spełnić marzenie o przejażdżce. Bez większego trudu uruchomił silnik i odjechał w stronę pobliskich lasów.
Funkcjonariusze natychmiast rozpoczęli poszukiwania pojazdu i przekazali komunikat do sąsiednich jednostek. Policjanci ruszyli w teren, ale nie musieli daleko szukać. Jak się okazało w Łucznicy kierowca stracił panowanie nad autem, uderzył w ogrodzenie jednej z posesji, a następnie próbował odjechać kilkaset metrów. Ostatecznie porzucił uszkodzony pojazd i uciekł pieszo.
– Policjanci szybko ustalili i zatrzymali sprawcę. Okazał się nim 17‑latek, który przyznał, że skorzystał z okazji i postanowił pojeździć po lesie. Gdy doprowadził do zdarzenia, po prostu zostawił auto i wrócił do domu – informuje podkom. Małgorzata Pychner, oficer prasowy Komendanta Powiatowego Policji w Garwolinie.
Teraz 17-latka czekają poważne problemy prawne. Nastolatek odpowie za zabór pojazdu mechanicznego. Kodeks karny przewiduje za ten czyn do 5 lat pozbawienia wolności.
Ta historia to przestroga dla obu stron: dla kierowców, by zawsze zabezpieczali swoje mienie, oraz dla młodych ludzi, dla których "chwilowa zabawa" może oznaczać wyrok rzutujący na całą dorosłość.
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.
Komentarze opinie