
W tym roku jabłek jest dużo i są dobrej jakości. Jednak ze względu na rosnące koszty ich produkcji, sezon zapowiada się dla sadowników niezbyt dobrze pod względem finansowym
O tegorocznym sezonie rozmawiamy z Krzysztofem Lenarcikiem, który wraz z żoną Justyną prowadzi 7-hektarowe gospodarstwo sadownicze w Goźlinie Górnym. W ich gospodarstwie tegoroczne zbiory rozpoczęły się w połowie września.
- Jak do tej pory pogoda była dla nas łaskawa, nie było zbyt wielu dni deszczowych uniemożliwiających zbiory - przyznaje. Zauważa, że pogoda to jest jeden z czynników warunkujących zbiory. - Przy dobrym przebiegu pogody myślę, że do połowy listopada sady powinny zostać posprzątane - zakłada.
Pytany, czy nie ma w tym sezonie problemu z pracownikami, odpowiada, że to jest chyba temat, który spędza sen z powiek każdemu sadownikowi. W tym roku jest zdecydowanie większy problem z pracownikami niż w poprzednich latach.
- Jednym z czynników, które na to wpłynęły, jest wojna w Ukrainie i odpływ pracowników. Kolejnym czynnikiem jest polityka socjalna rządu. My zauważyliśmy, że od kiedy weszło 500+, oczywiście całym sercem popieram ten program, pracowników z rynku pracy zaczęło ubywać -uważa.
Jak mówi K. Lenarcik, w tym roku plony zapowiadają się bardzo dobrze i jego zdaniem będą porównywalne do tych z 2018 roku. Warunki pogodowe - czyli brak wiosennych przymrozków - sprawiły, że ani pąki, ani kwiaty nie zostały przemrożone, co spowodowało, że jabłek jest dużo i są dobrej jakości. - Innym powodem tego stanu rzeczy jest to, iż przez ostatnie kilkanaście lat nasze sady zostały zmodernizowane. Ze starych nasadzeń na podkładkach silnie rosnących i półkarłowych przeszliśmy na sady na podkładkach karłowych, sady niskopienne, które są o wiele wydajniejsze niż stare nasadzenia - wyjaśnia.
Nasz rozmówca przyznaje, że temat cen jabłek dla producentów nie jest tematem łatwym. - Przy rosnących cenach środków ochrony roślin, nawozów, paliwa czy też energii, koszty wyprodukowania kilograma jabłek wysokiej jakości idą dość mocno do góry. Niestety ceny, które pośrednicy czy zakłady przetwórcze proponują za nasze produkty, nie pokrywają kosztów produkcji. Koszty idą do góry, natomiast ceny albo stoją w miejscu, albo spadają - podkreśla.
Zauważa, że cena jabłka przemysłowego jest zdecydowanie niższa niż rok temu, to samo z jabłkiem deserowym. - Na dzień dzisiejszy (30 września - przyp. red), kilogram jabłka przemysłowego kosztuje około 30 groszy - informuje. Jak mówi, ceny dla konsumentów będą porównywalne z tymi, które były/są od kilku lat. Może być minimalna korekta.
- Może być taka sytuacja, że na wiosnę polskie jabłko będzie rarytasem. W związku z drożejącą ceną energii elektrycznej wielu sadowników może nie zdecydować się na przechowywanie jabłek. I wtedy na wiosnę ceny mogą być bardzo wysokie - zastrzega.
Czy już można wyrokować, że sezon będzie opłacalny dla sadowników? - To jest trochę jak wróżenie z fusów, ale śmiem twierdzić, że ten sezon będzie kolejnym, delikatnie mówiąc, niezbyt dobrym pod względem finansowym - podsumowuje K. Lenarcik.
Jarosław Staszczuk
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.
Komentarze opinie