
Potrzeby chorych, bezdomnych i niepełnosprawnych znają od podszewki. Życzliwością i pracowitością zaskarbiły sobie wdzięczność okolicy. Siostry Albertynki obchodzą w tym roku setną rocznicę obecności w Życzynie.
Zgromadzenie Sióstr Albertynek od początku swego istnienia, czyli od końca XIX w. pochylało się nad potrzebującymi. Czerpiąc siłę z kontemplacji Najświętszego Serca Chrystusa, siostry skupiały się na podopiecznych zgromadzonych w ich zakonnych domach. Jedną z takich placówek jest Dom Pomocy Społecznej w Życzynie (gm. Trojanów). W malowniczo położonej miejscowości, Albertynki pojawiły się równo sto lat temu, a przed 60 laty zaczęły prowadzić stacjonarną pomoc niepełnosprawnym intelektualnie kobietom.
Działając na terenie powiatu garwolińskiego, siostry od początku wypełniały swój charyzmat. - Naszym zadaniem jest pomoc osobom potrzebującym, bezdomnym, chorym i cierpiącym z powodu różnego rodzaju ubóstwa – wyznaje s. Agnes, przełożona DPS w Życzynie. W pierwszych latach siostry niosły więc tę pomoc chodząc do domów osób potrzebujących. Troszczyły się też o dzieci. - Ponieważ nie było w okolicy szkoły, nauczały katechezy. Udzielały się też jako zakrystianki w kościele, dbały o porządek i czystość szat liturgicznych – wyjaśnia siostra przełożona.
Dom Albertynek oczywiście też istniał. Wprowadziły się do już gotowych budynków. Ale był to dom służący nie pracy opiekuńczej, a rekonwalescencji dla chorych sióstr, a także jako dom rekolekcyjno–wypoczynkowy, gdzie odprawiały rekolekcje, a także nabierały sił duchowych i fizycznych po ciężkiej pracy w przytuliskach. Tak rola domu zmieniła się nieco po pożarze, jaki w 1934 r. spustoszył kościół parafialny w Życzynie. Do czasu wybudowania nowej świątyni, siostry udostępniły na potrzeby parafii swoją kaplicę w ich domu. Dalsze zmiany przyniosła wojna i lata okupacji. W tym czasie Albertynki ukrywały u siebie żydowską dziewczynkę, znaną później pisarkę i dziennikarkę, Hannę Krall. Znalazły tu też swe miejsce Dzieci Zamojszczyzny, które siostry wykupiły od niemieckich żołnierzy na stacji w Życzynie za równowartość 500 marek.
Dopiero po wojnie, gdy Albertynki poznały potrzeby i realia miejsca, zaczęły przyjmować do siebie potrzebujących. Jeszcze bardziej zorganizowaną opiekę nad takimi osobami narzuciły im władze komunistyczne. - W 1948 r. powstał tu Dom Staruszek. Później zostały przewiezione kobiety z niepełnosprawnością intelektualną Natomiast ostatnia standaryzacja Domu nastąpiła w 2010 r. Placówka została wpisana do rejestru DPS na czas nieokreślony – tłumaczy s. Agnes.
W przekonaniu sióstr, miejsce w którym posługują jest szczególne. Choć dom jest obszerny (liczy 77 pensjonariuszek) i wymaga znacznego nakładu pracy, żadna z sióstr nie narzeka. - Odczuwamy tutaj dużą życzliwość. Gdy mieszkańcy z nami rozmawiają, mają pewność, że siostry są i że się za nich modlą. Dlatego powierzają nam swoje sprawy i prośby o modlitwę – przyznaje s. przełożona.
Dobre relacje z podopiecznymi i lokalną społecznością mają swoje owoce. - Mamy w Zgromadzeniu kilka sióstr z terenu gminy Trojanów. Jedna z nich, s. Łucja, pochodzi z Życzyna i tu pracuje, a pozostałe posługują w innych placówkach Zgromadzenia. To jest namacalny owoc oddziaływania tego domu – uważa nasza rozmówczyni.
Takie skutki mogą być pochodną przesłania Albertynek. Całemu Zgromadzeniu towarzyszą słowa św. Brata Alberta: „Trzeba być dobrym jak chleb”. - Ta myśl ma odzwierciedlenie w rzeczywistości naszego domu, ale ostatnio odkryłyśmy też nowe hasło, które wypisałyśmy na ścianie świetlicy: „Jesteśmy dla siebie darem”. To motto odnosi się zwłaszcza do naszej relacji z mieszkankami. One są darem dla nas, a my darem dla nich – mówi s. Agnes.
Chociaż na siostrach ciąży masa obowiązków i spora liczba podopiecznych, są nieustannie pogodne. Radość dają już same mieszkanki. - Wiedzą, że posiadają dom, czują się bezpieczne i zaopiekowane – zauważa s. przełożona. Ale optymizm Albertynek bierze się przede wszystkim z głębokiej więzi z Bogiem. - Źródłem naszej radości i pokoju jest modlitwa, zarówno indywidualna, jak i wspólnotowa. Ważna jest też adoracja, dzięki której budujemy naszą indywidualną relację z Bogiem – oznajmia s. Edyta, księgowa w DPS.
Codzienność, oprócz radości, niesie jednak i problemy. Wyzwaniem jest m.in. zrozumienie i właściwe poznanie naszych mieszkanek. – Poprzez pełną akceptację ich samych, ich zachowań i inności dążymy do poznania ich potrzeb. A to nie zawsze jest oczywiste. Niektóre zachowania takich osób mogą wydawać się dziwne, niezrozumiałe, a dla nich są naturalne, wynikające z ich choroby, ograniczeń i zwykłej spontaniczności. Więc musimy pokonać nasze schematy, by wejść w ich indywidualny świat – podkreśla s. Edyta.
Przyziemnych problemów też Albertynkom nie brakuje. Już samo utrzymanie dużego domu jest wyzwaniem. - Prowadzimy remont i przydaliby się darczyńcy, a jest o nich trudno. Ale zgłaszamy się do instytucji i firm o rabaty i inne formy pomocy. Pomaga nam Zgromadzenie, a i same zyskujemy pewne środki z kiermaszów, na których wystawiamy rękodzieło naszych podopiecznych – zauważa s. Agnes. Oprócz domu, jest co robić i w rozległym, liczącym 8 ha ogrodzie. W te prace angażują się głównie siostry, ale i mieszkanki garną się do pomocy. Jest to przede wszystkim wynik ich przynależności i poczucia, że to ich Dom.
Tak jak w przypadku księży, również zakony dotyka spadek powołań. Jest to kolejne wyzwanie Albertynek. W domu pracuje obecnie tylko 5 sióstr. Kiedyś było ich więcej, teraz pomagają im pracownicy cywilni, których jest 45. W takim składzie siostry dają sobie radę, ale nie kryją, że jeszcze przydała by się pomoc. Zastanawiają się więc nad przyjęciem wolontariuszy.
Pasmo radości przeplatanych wyzwaniami towarzyszyło siostrom przez całe sto lat ich posługi w Życzynie. Od początku pozostały wierne swojemu charyzmatowi. Dzięki ich działalności wiele osób zyskało dach nad głową i poczucie bezpieczeństwa. Zawsze też mogły liczyć na wsparcie ze strony zwykłych ludzi. Dlatego z racji jubileuszu, Albertynki będą chciały wszystkim podziękować.
Uroczystość rocznicowa odbędzie się 12 listopada (dzień kanonizacji św. Brata Alberta). Plan jest już znany i właśnie rozpoczęła się jego część wstępna. Przed świętem siostry odbywają bowiem nowennę, zaś w dzień jubileuszu jest przewidziana uroczysta Msza św. ( o godz. 10.00) odprawiona przez ks. bpa Kazimierza Gurdę. Siostry spodziewają się z tej okazji wizyty siostry generalnej z Krakowa (tam Zgromadzenie ma główną siedzibę). Ale zaproszeni do udziału są wszyscy parafianie. - Zapraszamy każdego, kto w jakiś sposób związany był lub jest z naszym domem. Będzie to nasze wielkie dziękczynienie za to, co się dokonało przez 100 lat, za powołania, za Boże prowadzenie, za dobroczyńców i wszystkich ludzi, którzy mieli powiązania z tym miejscem. Będziemy powierzać wszystkie sprawy, bo wielu ludzi prosi nas o modlitwę – tłumaczy s. przełożona. W dniu jubileuszu nie zabraknie też części artystycznej w wykonaniu mieszkanek domu.
Czynną posługą w Domu Pomocy Społecznej trudni się pięć sióstr. Na zdjęciu od lewej: s. Edyta, s. Łucja, s. Marta, s, Agnes, s. Dolorosa. W domu mieszkają jednak także dwie seniorki: s. Aleksandra i s. Alina
Tomasz Kępka
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.
Komentarze opinie