
Zajechał drogę motocykliście i odjechał, nie udzielając mu pomocy. Mężczyzna zmarł. Sprawca wypadku, do którego doszło w Warszawie, ukrywał się na działce w powiecie garwolińskim. Został zatrzymany po kilku dniach wytężonej pracy policjantów. Rozpalał wówczas grilla i pił piwo. Jego tłumaczenie ucieczki z miejsca tragicznego wypadku jest szokujące.
Do śmiertelnego wypadku doszło w środę 21 lipca w Warszawie, na Pradze Południe, przy skrzyżowaniu ulic Grochowskiej i Mińskiej. Jak informuje serwis ipragapoludnie.pl, samochód zajechał drogę motocykliście, który w efekcie upadku zmarł. Kierujący renault (na numerach rejestracyjnych WG) zbiegł z miejsca zdarzenia, a potem przez blisko tydzień ukrywał się przed policją.
– Kryminalni z pełnym zaangażowaniem prowadzili ustalenia, pozyskiwali kolejne informacje, następnie je weryfikowali i sprawdzali. Prowadzili obserwacje, korzystali z dostępnych form pracy operacyjnej. W efekcie, w poniedziałkowy wieczór na jednej z działek w powiecie garwolińskim zatrzymali 47-latka. Właśnie spożywał alkohol i rozpalał sobie grilla. W chwili interwencji miał ponad 0,6 promila alkoholu w organizmie. Przyznał się do spowodowania wypadku. Stwierdził też, że uciekł, a potem się ukrywał, ponieważ wiedział, że ma zakaz prowadzenia pojazdów – informuje nadkom. Joanna Węgrzyniak z Komendy Stołecznej Policji w Warszawie. Rzeczywiście, okazało się, że mężczyzna miał orzeczone przez sądy dwa aktywne zakazy kierowania wszelkimi pojazdami mechanicznymi.
Na podstawie zgromadzonych materiałów zatrzymany usłyszał zarzut spowodowania wypadku śmiertelnego, ucieczki z miejsca zdarzenia i niestosowania się do wyroków sądowych. W sądzie zadecydowano o jego tymczasowym aresztowaniu.
Sprawca wypadku, który ukrywał się na terenie naszego powiatu, jest mieszkańcem Warszawy.
\
Źródło inf. i zdj.: KSP Warszawa/ipragapoludnie, oprac. ur
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.
Komentarze opinie