Reklama

To był dla nas cud – Karolek po operacji w Niemczech wrócił do Polski

– Gdy przyjechał na OIOM po operacji, paluszki miał już różowe, a przed operacją były sine. To był dla nas cud! – mówi Lidia Kuchna, mama 4-letniego Karolka, który dzięki ludziom o wielkich sercach pojechał do Niemiec na operację swojego małego, jednokomorowego serduszka. Chłopiec wrócił już z rodzicami do Polski i z całego serca dziękuje darczyńcom, dzięki którym w bardzo krótkim czasie udało się zebrać 150 tys. zł na jego leczenie.

Na pewno lekarz się pomylił…

Odejście obu naczyń ze wspólnej komory, ubytek przegrody międzyprzedsionkowej, zwężenie zastawkowe i podzastawkowe pnia płucnego – te słowa spędzały rodzicom małego Karolka sen z powiek przez 4 lata. Ich synek urodził się z poważną wadą serca. O tym, że ich dziecko ma tylko jedną komorę dowiedzieli się w 22. tygodniu ciąży. – Nie wierzyliśmy, przecież to niemożliwe, na pewno lekarz się pomylił… – myśleli wówczas Lidia i Mariusz Kuchna z Lipówek w gminie Pilawa. Rodzice chłopca dali mu imię po papieżu, Karolu Wojtyle, by miał go w opiece. – Pamiętam te chwile po narodzinach synka. Widziałam go zaledwie przez chwilę. Był fioletowy, na skraju życia i śmierci, nikt nie wiedział, czy da radę… Stan był tak ciężki, że pielęgniarka powiedziała, że mamy go ochrzcić… W szpitalnej kaplicy powierzyliśmy go Bogu. Czuwał nad nami… Karolek przeszedł cewnikowanie serca, oddychał za niego respirator… Synek przeżył – wspomina mama chłopca. To był jednak dopiero początek walki o życie Karolka.

 

Pomogli ludzie o wielkich sercach

Gdy chłopiec skończył roczek, przeszedł operację Glenna – operację, którą powinien mieć w wieku około 6 miesięcy. Niestety, była ona dwukrotnie przekładana. Pierwszy raz przez bakterię w moczu, a drugi raz przez strajk pielęgniarek. Kolejną operację Karolek powinien przejść między 2. a 3. rokiem życia. Terminu nadal jednak nie było, a chłopiec miał coraz gorszą saturację. Dotlenienie jego organów było coraz gorsze. Jednokomorowe serduszko nie radziło sobie z pompowaniem krwi i dziecko słabło z dnia na dzień. Rodzice, widząc jak paluszki i usta ich synka stają się coraz bardziej sine z niedotlenienia postanowili działać. Gdy udało się zakwalifikować Karolka na operację w Niemczech, pozostała tylko kwestia sfinansowania operacji. Tylko i aż, bo kwota 150 tys. zł była dla małżeństwa z Lipówek nieosiągalna. Tutaj pomogli ludzie o wielkich sercach. W ciągu 10 dni blisko 1500 osób wsparło zbiórkę na platformie Siepomaga.pl. Pozostało oczekiwanie na termin operacji, który w sierpniu ustalono na początek listopada.

 

To był dla nas cud! 

– Ludzie o wielkich sercach pomogli nam i chcemy poinformować, że operacja odbyła się 5 listopada w najlepszym dziecięcym ośrodku kardiochirurgicznym w Europie, w Klinice Uniwersyteckiej w Munster. Operacja przebiegła bez komplikacji. Przygotowanie do operacji i odprawa anestezjologiczna trwały około godziny. Sama operacja to 3 godziny – wspomina mama chłopca. Karolka w Niemczech operował zespół wybitnego kardiochirurga dziecięcego profesora Edwarda Malca i docent Katarzyny Januszewskiej. Wykonana przez nich operacja Fontana pozwoliła na uzyskanie prawidłowego utlenowania krwi oraz odciążenie pojedynczej komory serduszka Karolka. Celem tej operacji było skierowanie krwi żylnej z dolnej części ciała bezpośrednio do płuc, a tym samym całkowite oddzielenie krążenia płucnego od systemowego i wykorzystanie jedynej komory jako komory pompującej krew do krążenia dużego, czyli systemowego (Źródło: wada-serca.pl).

Przed operacją Karolek miał bardzo niską saturację, w granicach 75-80. Jego niedotlenione organy niszczały. Operacja pozwoliła na większe dotlenienie wszystkich organów jego małego ciała. Teraz Karolek ma saturację na poziomie 95. Gdy przyjechał na OIOM po operacji, paluszki miał już różowe, a przed operacją były sine. To był dla nas cud!  Mówiłam do męża „Mariusz, zobacz, to jest normalnie cud! Jaka jest technika! Niesamowite” – mówi wzruszona mama chłopca. – Dziękuję Bogu, że dał nam możliwość zoperowania synka w Niemczech. W Centrum Zdrowia Dziecka czekaliśmy bardzo długo na termin operacji, a powinna ona być wykonana u dziecka w wieku 2-3 lat. Karolek w lipcu skończył 4 latka. Gdy pojechałam do Munster, to wiem, że powinna być wykonana o czasie, bo młodsze dzieci zupełnie inaczej i szybciej do siebie dochodzą. Karol długo nie mógł stanąć na nogi, bo tak go bolały. Jednak krążenie się zmieniło. Kilka dni jeździł na koniku, na rowerkach, żeby te nóżki i mięśnie trochę wyćwiczyć – opowiada Lidia Kuchna. 

Do Polski wrócili w miniony wtorek. W niemieckim Munster spędzili 21 dni. Po operacji wokół opłucnej pojawiła się skrzeplina. Lekarze rozważali ponowne otwarcie chłopca. – Na szczęście zespół zareagował tak szybko, że udało się „rozpędzić” skrzeplinę lekami, ale musieliśmy z tego powodu zostać dłużej. Lekarze musieli ustawić krzepliwość krwi. Karolek jest teraz codziennie kuty w paluszki, żeby mierzyć krzepliwość krwi i do tego ma dobieraną odpowiednią dawkę leku. W Polsce czekają nas teraz systematyczne kontrole u specjalistów, kontrolowanie krzepliwości krwi i sprawdzanie, czy w opłucnej nie zbiera się woda, bo trzeba wtedy zwiększyć dawkę leku – dodaje kobieta. 

 

4-latek postawił na swoim 

W domu na chłopca czekały stęsknione starsze siostry – 6-letnia Julka i 10-letnia Wiktoria, którymi podczas nieobecności rodziców opiekowali się dziadkowie i ciocia. – W szpitalu Karolek przeszedł traumę. Był kuty dwa razy dziennie, żeby wyniki badań były wiarygodne. Bardzo chciał jechać do domu. Gdy w poniedziałek po godzinie 17.00 dostaliśmy wypis, on absolutnie nie chciał nocować w szpitalu i wyjeżdżać rano z Niemiec, jak planowaliśmy, zakładając, że czeka nas 11-godzinna podróż, ale chciał jechać od razu do domu. Wyjechaliśmy o 21.30. We wtorek na 9 rano byliśmy w domu. Karolek całą noc przespał w samochodzie, więc nawet nie odczuł tej podróży, no i postawił na swoim – wspomina mama rezolutnego chłopca, która podkreśla, że dom jest dla Karolka najlepszym lekarstwem. – Od kiedy wróciliśmy, Karolek czuje się jak ryba w wodzie. Bawi się z siostrami. Wiem, że w domu szybciej dojdzie do siebie. Wszystko jest na dobrej drodze – mówi z uśmiechem mama 4-latka

 

Co teraz czują rodzice Karolka?

W zasadzie od chwili, gdy Lidia i Mariusz dowiedzieli się o tym, że ich synek urodzi się z wadą serca, towarzyszył im strach o życie dziecka. Później, gdy patrzyli na siniejące paluszki i wargi Karolka, z bólem serca zastanawiali się, czy uda się ustalić szybki termin kolejnej już operacji i zebrać na czas wystarczającą kwotę pieniędzy. Mimo ogromnego zaufania do lekarzy, jak chyba wszyscy, którzy znaleźliby się w podobnej sytuacji, mieli obawy o powodzenie operacji. Co teraz czują rodzice Karolka, gdy widzą synka bawiącego się w domu z siostrami? – Nie wiem jak to opisać słowami... Radość, wdzięczność do ludzi, że nam tak pomogli, ulgę... Gdy wróciliśmy do domu, powiedziałam do męża „Mariusz, czujesz jak to ciśnienie zeszło z nas?” Nie było już tego wiecznego strachu, żeby tylko nie zachorował, żeby operacja się powiodła, żeby pieniążki były zebrane... Do końca życia będę wdzięczna ludziom, że nam pomogli, bo to jest radość nie do opisania, jak widzę jak nasze dziecko teraz funkcjonuje. To ludzie nam w tym bardzo, bardzo pomogli. To jest kwota przeolbrzymia, jaką uzbieraliśmy w tak krótkim czasie. To dzięki nim udało się to zorganizować – mówi wzruszona mama Karolka.

 

Rodzice chłopca dziękują wszystkim darczyńcom za okazane wsparcie i pomoc finansową, która pozwoliła na zoperowanie Karolka.

 

ur

Aplikacja egarwolin.pl

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.

Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.

Zaloguj się

Reklama

Wideo eGarwolin.pl




Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Wróć do