
Modlitwą i wytężoną pracą zaskarbiła sobie szacunek u rodziny i sąsiadów. 21 marca mieszkańcy Podebłocia pożegnali Stanisławę Ptaszek.
Miał być tort, prezenty i życzenia dwustu lat życia. Władze gminy z niecierpliwością oczekiwały na wizytę u pani Stanisławy. 19 marca seniorka miała bowiem obchodzić swoje 101. urodziny. W ubiegłym roku w jej domu gościł m.in. wójt Stanisław Kostyra i kierownik delegatury Mazowieckiego Urzędu Wojewódzkiego w Siedlcach Anna Kaszuba. Tym razem zamiary były podobne, ale niestety los chciał, że stało się inaczej. Śmierć zabrała najstarszą mieszkankę gminy Trojanów zaledwie cztery dni przez tak szacownym jubileuszem.
Pracowała od najmłodszych lat
Stanisława Ptaszek przyszła na świat 19 marca 1921 roku w Pawłowicach (dzisiejsza gmina Stężyca w powiecie ryckim). Od pierwszych lat życia musiała zmagać się trudnościami i biedą. Swoich rodziców nie zapamiętała. – Zmarli bardzo młodo. Najpierw jej tato, a potem mama – mówi Marianna Mroczek, córka zmarłej.
Osieroconą dziewczynkę wychowywała więc babcia. Młode lata Stanisławy nie należały do łatwych. Z powodu biedy już jako dziecko musiała nająć się do pracy u bogatszych gospodarzy w okolicy. Dodatkowo wspierała babcię i pomagała jej w obejściu. Razem prowadziły małe gospodarstwo rolne. Później, również we dwie musiały mierzyć się z ciężarem wojny i okupacji, ale na szczęście udało im się przeżyć. Niedługo po nastaniu pokoju Marianna Ptaszek urodziła swoją jedyną córkę, Mariannę. Za mąż jednak nie wyszła i wychowywała dziecko samodzielnie. Robiła wszystko, by maleństwu niczego nie brakowało.
– Znalazła pracę w pobliskim PGR-ze. Później została zatrudniona na kuchni w jednostce wojskowej, a na końcu jako woźna w szkole. Do tego jeszcze dochodziła praca na gospodarstwie. Hodowałyśmy krowy, świnie i kaczki. Nie raz, gdy mama była w pracy, musiałam zastępować ją przy obrządku – tłumaczy córka kobiety
Samodzielna prawie do końca
Siła, z jaką Stanisława mierzyła się z przeciwnościami losu warta jest podziwu. Mimo trudnych czasów, za zarobione przez siebie pieniądze udało się wybudować dom. – Do dzisiaj w nim mieszkamy. Pamiętam, ile w czasie budowy było załatwiania spraw i formalności. Za wszystkim musiała jeździć mama – zaznacza córka Marianna.
Ogrom prac i przedsięwzięć nie przeszkadzał jednak pani Stanisławie w życiu duchowym. Szczególnie upodobała sobie modlitwę na różańcu. Chodziła na wspólne modlitwy i wymieniała się tajemnicami z członkami koła różańcowego. Z takich nabożeństw nie rezygnowała do późnych lat.
Niemal do końca życia pozostawała w dość dobrej, jak na swój wiek, kondycji. Jej córka upatrywała przyczyny takiego stanu w umiarkowanej diecie i w wytężonej pracy. Przez długie lata praktycznie nie przyjmowała żadnych leków. Chodziła też w miarę samodzielnie prawie do końca życia, choć miała problemy z nogą. Dlatego najczęściej można ją było spotkać w fotelu. Z wiekiem niestety popsuł się też słuch, ale rodzina stale pozostawała z seniorką w dobrym kontakcie.
Śmierć przyszła w najmniej oczekiwanym momencie, bo tuż przez urodzinami. Najstarsza mieszkanka gminy Trojanów zmarła 15 marca. Sześć dni później rodzina odprowadziła mamę i babcię na parafialny cmentarz.
Tomasz Kępka
Zdj. z setnych urodzin Stanisławy Ptaszek: Facebook/Anna Kaszuba
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.
Komentarze opinie