
– Lekarz stwierdził, że niewiele brakowało, żeby ten człowiek mnie zabił. Niewiele brakowało do pulsu. Mogłem stracić oko albo życie. Jedzie się do pracy i nie wiadomo, czy się wróci – mówi mieszkaniec naszego powiatu, który pracuje w firmie Ekolider. Tadeusz Krawczyk, który brał udział w sprzątaniu nielegalnego składowiska odpadów w Janopolu, został zaatakowany metalowymi grabiami i uderzony nimi w głowę.
Jak informuje Twój Głos Gazeta Powiatu Ryckiego, problem z nielegalnym składowaniem odpadów na prywatnej posesji w miejscowości Janopol w gminie Kłoczew (woj. lubelskie) zaczął się w 2012 roku, kiedy nowi mieszkańcy sprowadzili się do wsi. – Wystarczyły dwa lata, aby ich duża działka zamieniła się w wysypisko – powiedział Twojemu Głosowi wójt gminy Zenon Stefanowski. Od tamtej pory urzędnicy i sąsiedzi walczą o porządek. O sytuacji w Janopolu miały być informowane różne instytucje, w tym Stacja Sanitarno-Epidemiologiczna, powiatowy inspektor weterynarii i policja. Za każdym razem, kiedy urzędnicy odwiedzali posesję, właściciel obiecywał, że uprzątnie śmietnisko. Gmina już w 2015 roku wydała nakaz usunięcia odpadów. Tym razem ma wyłożyć 103 tys. zł z własnego budżetu, aby sfinansować sprzątanie. Przetarg na uprzątnięcie posesji wygrała firma Ekolider z powiatu garwolińskiego.
Kiedyś atakowali gazem, teraz grabiami – Niewiele brakowało, żeby mnie zabił
Już pierwsza próba uprzątania działki w Janopolu przez pracowników Ekolidera zakończyła się kilkoma interwencjami policji. Podczas drugiej wizyty we wtorek 17 września polała się krew. Mimo obecności ochrony, jeden z mężczyzn znajdujących się na posesji wyrwał sprzątającemu pracownikowi metalowe grabie i uderzył go w plecy. Drugi pracownik został uderzony grabiami w głowę. Tadeusz Krawczyk, który jest mieszkańcem naszego powiatu z obrażeniami ciała trafił do szpitala. Czy pracownicy Ekolidera nie bali się tego zlecenia? – Każdy się boi, ale jedziemy. To nasza praca. Jest zlecenie i jedziemy, a tam od początku nie pozwalali sprzątać. Jak ładowarka podjechała, to z ładowarki zwalali. Kiedyś atakowali gazem, a teraz zięć tego właściciela zaatakował metalowymi grabiami. Ja jestem najbardziej poszkodowany, bo mnie trafił w głowę. Zawieźli mnie karetką do szpitala. Pozszywali mi głowę. Lekarz stwierdził, że niewiele brakowało, żeby ten człowiek mnie zabił. Niewiele brakowało do pulsu. Mogłem stracić oko, albo życie. Jedzie się do pracy i nie wiadomo, czy się wróci – mówi mężczyzna, który po napaści jeszcze do dziś przebywa na zwolnieniu lekarskim. Pracownik firmy przyznaje, że jak żyje nie widział takiej posesji, jak ta, którą przyszło mu sprzątać. – Cały plac śmieci. W życiu nie widziałem tyle śmieci! Szczury wielkie jak koty! Takie spasione, bo tam i jedzenie leżało, wszystko tam leżało – wspomina Tadeusz Krawczyk.
Przedsiębiorca zażądał ochrony
Co o napaści na swoją ekipę mówi właściciel firmy Ekolider? Jarosław Wyglądała przyznaje, że zazwyczaj nie spodziewa się takich sytuacji, jak pobicie pracowników, ale w tym przypadku z opowiadań znał właścicieli posesji, na której doszło do napaści, więc w pewnym stopniu był na to przygotowany i od razu podjął działania, aby zabezpieczyć swoich pracowników. – Po wygranym przetargu zwróciliśmy się do gminy o zapewnienie ochrony czy też asysty policji na czas wykonywania zlecenia. Przy pierwszej próbie sprzątnięcia tego terenu policja interweniowała czterokrotnie w ciągu jednego dnia. Wówczas, w godzinach popołudniowych mężczyzna zaatakował nas gazem. Między innym i mnie się dostało. Przerwaliśmy sprzątanie. Przyjechała policja. Jego "pogłaskali", powiedzieli, że nic się nie stało i każdy może sobie gazem psiukać po oczach i czego my się czepiamy. Byłem zbulwersowany postawą policji. Przerwaliśmy sprzątanie i powiedzieliśmy, że dopóki nie będzie fizycznej ochrony, nie wejdziemy na ten teren. Pan wójt zgodził ochronę fizyczną i ona uczestniczyła później przez cały czas tego zadania – mówi właściciel Ekolidera.
Niemoc prawa
Przedsiębiorca zaznacza, że polskie prawo jest tak skonstruowane, że osoba, która chroni wykonującego zadanie, nie ma prawa osobie, która chodzi koło pracowników, nakazać, żeby odsunęła się na 10 czy 20 metrów. Nie może tej osoby dotknąć ani odprowadzić dalej, może tylko prosić. – Ten młody człowiek kręcił się obok pracowników. Atak był tak niespodziewany i gwałtowny, że zanim ochrona zareagowała, to pracownik miał rozciętą głowę. Ochroniarz obezwładnił napastnika i została wezwana policja. Policjanci rozmawiali sobie z nim jak z kolegą, gadali, papieroski palili. Myślałem, że ten mężczyzna zostanie skuty i zawieziony na komisariat, ale on stwierdził, że źle się czuje i został zawieziony karetką do szpitala – opowiada Jarosław Wyglądała. Rzecznik ryckiej policji podinsp. Robert Wąsik zapewnił redakcję Twojego Głosu, że w związku z tym zgłoszeniem policja podjęła czynności wyjaśniające.
Czy pracownicy Ekolidera zakończyli już pracę w Janopolu? – Teren niemal został uprzątnięty. Prawnie nie jest rozstrzygnięty temat uprzątnięcia wraków samochodów. Gdy będzie decyzja, że można to zabierać, wtedy zajmiemy się tym dalej, ale jeżeli do tego dojdzie, to na pewno teren będzie odgrodzony tak, że nikt nie będzie miał prawa podejść do pracownika na odległość mniejszą niż 20 metrów, żeby nawet kamieniem nie mógł dorzucić. Czy to będzie moja firma, czy jakakolwiek inna, już nie narazi życia pracownika. Lekarz powiedział, że gdyby uderzenie było pół centymetra niżej, pracownik mógłby już nie żyć. Żarty już się skończyły. Tyle lat pracujemy i były różne sytuacje, ale to już skrajność. To pokazuje niemoc naszego prawa. Mamy nakaz sądowy, prokuratorski, żeby to uprzątnąć, a oni robią co chcą, z ochroną, policją czy z nami i jak do tej pory praktycznie bez żadnych konsekwencji – dodaje Jarosław Wyglądała.
Skąd w ludziach tyle agresji i braku poszanowania dla innych?
– Muszę stwierdzić z przykrością, że zachowanie coraz większej liczby osób, mieszkańców gmin, które obsługujemy daje wiele do życzenia. Obelgi i poniżanie pracowników jest bardzo częste i w żadnym przypadku nie uzasadnione. Zastanawiamy się często, skąd w ludziach tyle agresji i braku poszanowania dla innych. Wcześniej były to sporadyczne przypadki, teraz już nie – podkreśla właściciel Ekolidera.
Więcej o sprawie sprzątania posesji w Janopolu można przeczytać w Twoim Głosie Gazecie Powiatu Ryckiego – kliknij tutaj.
ur
Zdj. ur, Twój Głos Gazeta Powiatu Ryckiego
.
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.
Komentarze opinie