Reklama

Nie chcą we wsi fermy drobiu

Mieszkańcy Zwoli protestują przeciwko budowie kurników. Boją się o własne zdrowie i degradację środowiska. Inwestor z kolei twierdzi, że mogą czuć się bezpiecznie.

Planowo w Zwoli mają zostać wybudowane cztery kurniki wraz z całą infrastrukturą towarzyszącą. Oficjalny protest przeciwko inwestycji został już złożony do Urzędu Gminy w Miastkowie Kościelnym.

Mieszkańcy powołali również do życia Stowarzyszenie na rzecz ochrony środowiska "Kropka", które za cel obrało sobie ochronę wsi przed niechcianą inwestycją. Stowarzyszenie zrzesza około 40 osób. Jak podkreślają jego założyciele, integruje ono osoby, którym nie jest obojętne piękno przyrody oraz los wsi, której nie pozwolą zdewastować.

 

Boją się o zdrowie

Mieszkańcy argumentują, że działka, na której inwestor planuje wybudować kurniki znajduje się w bliskim sąsiedztwie zabudowań mieszkalnych. Ponadto uważają, że realizacja inwestycji przyczyni się do znacznego pogorszenia stanu środowiska we wsi, a w szczególności w koloniach Suchowola i Dąbrowa. Według protestujących budowa fermy spowoduje emisję zanieczyszczeń do atmosfery (w postaci pyłów, amoniaku, podtlenku azotu), zanieczyszczenie gleby i wód powierzchniowych, emisję odorów oraz hałasu.

-Prowadzimy akcję informacyjną o zagrożeniach wynikających z takiej inwestycji. Przede wszystkim chodzi o uświadomienie, co się z nią wiąże. W naszym rozumieniu budowa tak dużych obiektów to produkcja przemysłowa, a nie rolna -mówi nam jeden z mieszkańców, szef stowarzyszenia, Jarosław Wielgosz.

-Obecna sytuacja jest korzystna dla wąskiej grupy przedsiębiorców, wykorzystujących brak regulacji prawnych w Polsce. Chodzi tu głównie o ustawę antyodorową, która w Polsce nie funkcjonuje, w przeciwieństwie do krajów zachodnich. Tam przestrzega się dużo bardziej norm emisji wszystkich szkodliwych substancji -podkreśla.

Jarosław Wielgosz argumentuje, że takie inwestycje bardzo obciążają środowisko, a całe społeczeństwo będzie ponosić koszty jego degradacji.

-To coś, co nas najbardziej martwi, bo to wpłynie na przyszłość naszych dzieci -dodaje członek stowarzyszenia, Anna Kosiorek. Mieszkańcy obawiają się, że obornik kurzy, który jest bardzo mocno stężony, będzie składany na okolicznych polach, co wywoła uciążliwy odór i skażenie gleby.

-Taka produkcja wytwarza kolosalne ilości obornika, który nie może być rozrzucony tylko na sąsiednich polach -oznajmia Jarosław Wielgosz.

Według zaniepokojonych mieszkańców teren inwestycji powinien być całkowicie skanalizowany, by nie było obaw, że część ścieków trafi do gruntów i wód gruntowych.

-Protestujemy nie dlatego, że ktoś chce budować fermę, tylko niech to zrobi w odpowiedniej strefie, która jest do tego przeznaczona. Tu infrastruktura jest nieprzygotowana -mówi Jarosław Wielgosz.

Protestujący boją się, że inwestycja mocno wpłynie nie tylko na komfort ich życia, ale i na zdrowie, ponieważ działalność kurników odbije się na jakości powietrza. Wśród szkodliwych substancji emitowanych do środowiska wymieniają: amoniak, siarkowodór, metan, czy podtlenek azotu, a także związki o charakterze odorów. Pozytywna opinia sanepidu nie przekonuje protestujących mieszkańców, gdyż uznają, że została przygotowana na zasadzie "kopiuj, wklej" z raportu inwestora i tym samym nie jest wiarygodna.

Państwo Jarosław i Zuzanna Wielgoszowie, którzy są najbliższymi sąsiadami planowanej inwestycji nabyli swoją nieruchomość niecałe dwa lata temu. Rok temu przeprowadzili się do Zwoli. Podkreślają, że wieś na miastkowszczyźnie ma duże walory krajobrazowe, a niewątpliwą zaletą jest czyste powietrze. Te atuty chcą wykorzystać w kierunku stworzenia bazy agroturystycznej.

-W studium jest wyraźnie zaznaczone, że gmina stawia na rozwój ekologicznego rolnictwa i agroturystyki. Nabywając nieruchomość, nabyliśmy ją w konkretnym celu. W ten sposób gmina zachęcała nas, by tu inwestować -mówi Jarosław Wielgosz, który dodaje, że w studium uwarunkowań i zagospodarowania gminy jest zapis o wyłączeniu działalności uciążliwych i szkodliwych dla środowiska.

Ponadto mieszkańcy boją się, że sąsiedztwo fermy drobiu zagrozi bezpośrednio ich majątkom, bo ceny nieruchomości drastycznie spadną.

-Z jednej strony mówi się o zrównoważonym rozwoju. Nie należy zapominać, że zrównoważony rozwój dotyczy wszystkich. Jeden inwestor zagraża bezpieczeństwu kilkudziesięciu rodzin. Jest to nagminne w całej Polsce. Część społeczeństwa nie umie się bronić. Jest niedoinformowana, nie jest świadoma, że jest to łamanie naszych praw konstytucyjnych -uważa szef stowarzyszenia "Kropka".

Przeciwnicy fermy drobiu zarzucają inwestorowi brak chęci nawiązania dialogu i unikanie konfrontacji. Według nich jest wiele niedopowiedzeń, nieścisłości, a inwestor nie chce odpowiedzieć na zadawane pytania.

-Będziemy walczyć do końca, bo walczymy o przyszłość naszych dzieci -podsumowują członkowie stowarzyszenia.

 

Wszystko musi być zgodne z prawem

To nie pierwsza tego typu inwestycja, która ma powstać w gminie Miastków Kościelny. W planach były już dwie, w tym jedna w Zwoli, z której po konsultacjach ze społeczeństwem, inwestor się wycofał. Druga miała powstać w Miastkowie Kościelnym. Pierwszym krokiem w kierunku wybudowania fermy drobiu, z punktu widzenia prawnego, jest wydanie przez wójta decyzji środowiskowej. Jak informuje nas wójt gminy Miastków Kościelny, Jerzy Jaroń, procedura dopiero się rozpoczęła.

-W tej chwili jesteśmy na etapie ustalania zakresu osób i instytucji, które będą stronami w postępowaniu. Inwestor został zobowiązany także do uzupełnienia dokumentacji -wyjaśnia wójt.

Procedura, która polega na ustaleniu zakresu osób i instytucji dopuszczonych w postępowaniu nieco się przedłuża, gdyż inwestor złożył do gminy wniosek o uchylenie decyzji uznającej jako stronę postępowania Stowarzyszenia "Kropka". Rolnik ze Zwoli, powołując się na przepisy, stwierdza, że stowarzyszenie nie powinno być dopuszczone do postępowania, gdyż działa krócej niż rok.

-Inwestor ma inne zdanie niż wójt w tej sprawie. W piśmie zwrócił uwagę, że w jego ocenie dopuszczenie jest niezgodne z prawem. Sprawa jest w toku. Zgłosiło się również drugie stowarzyszenie z powiatu siedleckiego, które także zawnioskowało o dopuszczenie do tego postępowania. Dopuściłem stowarzyszenie ze Zwoli ze względu na interes społeczny, na prośbę tych państwa, którzy są najbardziej zainteresowani, byli obecni na wspólnym posiedzeniu komisji Rady Gminy, przedstawili szeroką argumentację -tłumaczy wójt Jerzy Jaroń, który dodaje, że w czasie przewidzianym w kodeksie postępowania administracyjnego, pismo zostanie rozpatrzone.

-Zakładam, że do około 20 sierpnia zostanie ostatecznie ustalona lista osób i instytucji, które będą stronami w postępowaniu. Po tym ustaleniu przewiduję zorganizowanie konsultacji społecznych w miejscowości Zwola -informuje wójt.

Jerzy Jaroń podkreśla, że w przypadku wydania decyzji środowiskowej, urząd opiera się na dokumentach. Wszystko zależy od analizy prawnej.

-Występujemy o opinie do instytucji, opieramy się na raporcie i to jest podstawą podjęcia decyzji, czy dane przedsięwzięcie jest zgodne z polskim prawem, zarówno pod względem sanitarnym, ochrony wód, powietrza itp. Trudno mi teraz powiedzieć, jakie dokumenty ostatecznie do nas wpłyną. Jakie będą te opinie, uwagi, sugestie stron, co do raportu. Muszą być podstawy co do podjęcia pozytywnej czy negatywnej decyzji -podkreśla wójt.

W jakim stopniu na tę decyzję może wpłynąć głos mieszkańców? Wójt wyjaśnia, że argumenty stron postępowania muszą być konkretne, oparte na dokumentach. W sytuacjach spornych urząd może zlecić instytucji niezależnej sprawdzenie, czy wyliczenia i dane, które zawarte są w raporcie się potwierdzają.

-Każda inwestycja, która jest realizowana, musi być po pierwsze zgodna z przepisami prawa ogólnego, budowlanego, sanitarnego, ale też musi być bezpieczna dla mieszkańców -podkreśla włodarz.

Jerzy Jaroń wyjaśnia nam, że inwestycja nie kłóci się ze studium, jak uważają mieszkańcy, ponieważ polskie prawo nie rozgranicza rodzajów działalności rolniczej na mniej lub bardziej ekologiczne.

-Mamy na uwadze uciążliwość tego typu inwestycji, natomiast jest to inwestycja związana z działalnością rolniczą, podobnie jak hodowla innych zwierząt. Skala uciążliwości i wielkość tego gospodarstwa może wskazywać na dużo większą uciążliwość, ale z punktu widzenia prawa jest to działalność typowo rolnicza. Trudno tutaj podnosić tę kwestię -nakreśla wójt.

Sytuacja dla gmin jest w takich przypadkach o tyle trudna, że w Polsce nie ma jednoznacznych przepisów, regulujących warunki budowy ferm drobiu.

-Ubolewam nad faktem, że do dnia dzisiejszego nie powstała ustawa antyodorowa. Wtedy sprawa byłaby jasna -mówi Jerzy Jaroń, który dodaje też, że z raportu inwestora wynika, że obszar oddziaływania nie obejmuje najbliższych zabudowań.

Wójt podkreśla, że oprócz decyzji środowiskowej, gmina wydaje pozwolenie na budowę, dlatego każdy projekt musi zawierać rozwiązania, które zabezpieczają przed skażeniem gleby czy wód.

 

To będzie nowoczesna technologia

O komentarz w tej sprawie zapytaliśmy także samego inwestora, rolnika ze Zwoli, który obecnie mieszka w Warszawie*. Według niego lokalizacja została dobrze przemyślana i było to najbardziej optymalne rozwiązanie. Zaznacza, że odległość od najbliższych zabudowań wynosi 800 metrów i ten dystans pozwala na to, by mieszkańcy mogli czuć się bezpiecznie.

-To szczere pole, między dwoma wioskami, przy lesie, poza wsią i zabudowaniami. Według mnie to dobra lokalizacja - mówi. - Wszystkie wymogi są spełnione. To nowoczesna technologia i ekologiczna ferma drobiu. Wybierając lokalizację, starałem się dbać o sąsiedztwo, by nikomu ta inwestycja nie przeszkadzała. A to, że ludziom to przeszkadza, to nie wynika z tego, że ferma może wpływać na ich życie, tylko to po prostu zazdrość ludzka -uważa inwestor.

-Dostaję telefony i SMS-y z pogróżkami. Ci ludzie podburzają społeczeństwo, rozwieszają plakaty z nieprawdziwymi informacjami oczerniając mnie. Nikt nie przyszedł do mnie na rozmowę i nie spytał: "co planujesz?",  tylko rozpoczął się otwarty konflikt. To smutne, że z niektórymi znamy się z dzieciństwa, żyliśmy w jednej grupie społecznej, a teraz mnie pomawiają -stwierdza rolnik ze Zwoli.

Konflikt narósł do tego stopnia, że mężczyzna skierował wezwanie do zaprzestania naruszeń prawa, polegających na przedstawianiu w niekorzystnym świetle planowaną inwestycję i godzeniu w jego dobre imię.

Inwestor podkreśla, że na budowie fermy skorzystają także okoliczni mieszkańcy, ponieważ planuje w związku z inwestycją skup zboża i słomy (z czym obecnie rolnicy mają problem). Zapewnia, że inwestycja pobudzi lokalną gospodarkę. Na stałe będzie pracowało tam od dwóch do czterech osób, ale będą również potrzebni ludzie do obsługi okresowej.

Ambitny rolnik uważa, że nowoczesna technologia będzie minimalizowała uciążliwość dla mieszkańców, ale podkreśla również, że Zwola to miejscowość wiejska.

-Dookoła są obory, chlewnie - mniejsze czy większe, dlatego wszędzie są jakieś zakłócenia z tego względu. To jest wieś, nie jest sielsko i czasem po prostu śmierdzi. Jeśli komuś to przeszkadza na wsi, to powinien mieszkać w mieście -uzasadnia.

Rolnik ze Zwoli wyjaśnia nam, że mieszkańcy nie muszą martwić się o kwestię obornika, bo ma już podpisaną umowę na zbyt pomiotu. Dodaje, że jest otwarty na dialog, ale dialog na poziomie.

-Nie na taki, podczas którego ktoś będzie na mnie krzyczał, jak to już miało miejsce -zaznacza nasz rozmówca.

-Ja robię wszystko zgodnie z literą prawa. Byłem świadomy tego, że będzie jakiś opór społeczny, ale nie aż do tego stopnia. Myślałem, że to będzie dialog, że będzie można rozmawiać. Zaproponowaliśmy nawet pakt o nieagresji. Niestety mieszkańcy kolonii Suchowola nie byli w ogóle tym zainteresowani -opowiada nam inwestor.

Przedsiębiorczy rolnik liczy na współpracę władz gminy Miastków Kościelny.

-Gmina podkreśla, że jest bardzo przychylna inwestorom, zwłaszcza inwestorom lokalnym, więc mam nadzieję, że teraz będą nie tylko słowa, ale i czyny.  Kocham wieś, kocham to miejsce i chce tu mieszkać -zapewnia.

Inwestor jeszcze nie wie, czy na początek wybuduje cztery kurniki, czy może rozpocznie od jednego. Podkreśla, że to dopiero pierwszy krok w całym procesie inwestycyjno-budowlanym, który może potrwać kilka lat zanim uzyska się wszystkie zgody i pozwolenia.

Czy sprawa skończy się w sądzie? Wszystko zależy od determinacji obydwu stron.

 

*na jego prośbę nie podajemy imienia i nazwiska

Materiał opublikowany w ostatnim wydaniu gazety Twój Głos.

Aplikacja egarwolin.pl

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Komentarze opinie

  • Awatar użytkownika
    Igor Bany 2020-08-16 10:56:14

    Ktoś chce mieć kury,to niech oni się nie wtrącają.

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis
  • Awatar użytkownika
    Igor Bany 2020-08-16 10:56:19

    Ktoś chce mieć kury,to niech oni się nie wtrącają.

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.

Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.

Zaloguj się

Reklama

Wideo eGarwolin.pl




Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Wróć do