
Był cenionym gospodarzem, oddanym tradycji mleczarstwa, którą jego rodzina pielęgnowała od pokoleń. 22 grudnia 2024r., w wieku 52 lat, zmarł Leszek Wesołowski. Dziś wspominamy mieszkańca naszego powiatu, który odszedł zbyt wcześnie, pozostawiając pustkę.
Leszek Wesołowski pochodził z Korytnicy w gminie Trojanów. Po podziale rodzinnego gospodarstwa przez ojca postanowił rozpocząć własną działalność rolniczą, budując wszystko od podstaw. Decyzję tę podjął po jednej z wizyt studyjnych w zagranicznych gospodarstwach rolnych. - Podczas kilku dni pobytu w Danii w 2010 roku miałem okazję przyjrzeć się osiągnięciom tamtejszych hodowców. Zdobyte doświadczenie postanowiłem wykorzystać przy budowie nowej obory - opowiadał śp. Leszek Wesołowski.
Niestety, nie wszystkie zagraniczne rozwiązania udało się przenieść na polskie warunki. Jedną z trudności było rozdrobnienie gruntów, które znacznie utrudniało hodowlę. - Wiele pomysłów trzeba było modyfikować, ale udało się - podkreślał. Nie osiadł jednak na laurach i stale poszerzał swoją wiedzę na temat produkcji mleka. Czerpał informacje zarówno z branżowych czasopism, jak i zagranicznych wyjazdów, podczas których uważnie obserwował techniczne nowinki, wprowadzając je później w swoim gospodarstwie.
Rodzinne tradycje dostarczania mleka do mleczarni w Rykach sięgały czasów jego dziadka, a później ojca. - Nie były to duże ilości. Pięć krów nie pozwalało na znaczącą produkcję. Tak zaczynało jednak wiele polskich gospodarstw - zaznaczał. Sam rozwinął gospodarstwo, dochowując się stada liczącego kilkadziesiąt krów dojnych i dostarczając do ryckiej spółdzielni kilkaset litrów mleka.
W 1997 roku jego gospodarstwo zostało włączone do systemu bezpośredniego odbioru mleka z gospodarstw. - W tym czasie wielu rolników inwestowało w trzodę chlewną. Moja rodzina postanowiła pozostać przy hodowli krów mlecznych. Nigdy nie żałowałem tej decyzji - mówił Leszek Wesołowski.
Wiadomości o śmierci Leszka Wesołowskiego wstrząsnęła całym środowiskiem związanym ze Spółdzielnią Mleczarską "Ryki". Przez ponad 14 lat pełnił funkcję przewodniczącego rady nadzorczej Spółdzielni, dbając o to, by zakład mógł się rozwijać dając pracę i utrzymanie wielu mieszkańcom powiatu ryckiego i całego regionu.
- Trudno dojść do siebie. Dni mijają, ale wciąż trudno uwierzyć, że Leszka nie ma już z nami - mówi Mirosław Sadura, jeden z dostawców mleka, ale również członek rady nadzorczej. - Współpracowaliśmy przez trzy kadencje. To był wyjątkowy człowiek. Odważny, oddany sprawom Spółdzielni, a przy tym niezwykle błyskotliwy. Zawsze żartowałem, że ma liczydła w głowie - nie potrzebował komputera, analizując wyniki finansowe. Był ambitny i wymagający. Bardzo zależało mu na rozwoju ryckiego zakładu i patrzył daleko w przyszłość. To ogromna strata dla Spółdzielni. Był także dobrym gospodarzem - wspomina pan Mirosław.
W Wigilię Bożego Narodzenia najbliżsi, rodzina, znajomi, przyjaciele oraz współpracownicy ze Spółdzielni Mleczarskiej towarzyszyli Leszkowi Wesołowskiemu w jego ostatniej ziemskiej drodze.
„Jego poświęcenie, energia i troska o losy naszego zakładu były nieocenione. Przez lata pełnił swoją funkcję z pasją i oddaniem, zawsze stawiając dobro zakładu na pierwszym miejscu. Jego odejście to ogromna strata dla nas wszystkich – zarówno zawodowa, jak i osobista. Odszedł od nas zbyt wcześnie, pozostawiając pustkę, którą trudno będzie zapełnić. Łączymy się w bólu z rodziną i bliskimi, składając wyrazy najszczerszego współczucia. Jego wkład w rozwój naszej mleczarni pozostanie z nami na zawsze, a pamięć o nim będzie trwała w sercach tych, którzy mieli zaszczyt z nim pracować” - napisano w pożegnaniu opublikowanym na oficjalnej stronie internetowej Spółdzielni Mleczarskiej "Ryki".
Zbigniew Jończyk
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.
Komentarze opinie