
Prezydent Wokulski zaprosił do swojego gabinetu nowego prezesa rady ministrów Mankietka. Zaczął najpierw od gratulacji, uścisków dłoni, serdeczności, a nawet zaproponował mu lampkę koniaku. Mankietek jednak odmówił.
- Panie Mankietek, zaprosiłem pana tutaj, żeby zaproponować panu współpracę, a nie toczenie ciągłych wojen. Zapomnę nawet, że złożył pan przeciwko mnie pozew do sądu.
- Panie Wokulski – odpowiedział Mankietek. – Nie wiem, czy da się z panem współpracować, ale chętnie pana wysłucham. Nie mogę jednak obiecać, że będę miał klapki na oczach… Być może ja też będę miał dla pana propozycję, jeżeli tylko pański pomysł mi się spodoba. Proszę mówić, a ja będę słuchał.
- Panie Mankietek, dobrze wiemy, że basen to nasza porażka, a naszej ścieżki rowerowej też nie można nazwać sukcesem. Mam na to sposób, a raczej pomysł, żeby to zmienić. Ale będzie mi pan potrzebny do przekonania naszego sejmu, a zwłaszcza jego opozycji, do mojego pomysłu.
- Ale panie Wokulski, proszę o konkrety, a nie owijanie w bawełnę.
- Dobrze już, dobrze. Tylko proszę o nieprzerywanie mi – uspokoił Mankietka Wokulski. – A teraz konkrety. Chcę utworzyć nowe stanowisko w naszym rządzie, zatrudnić człowieka, któremu dam wysoką pensję i wolną rękę, a inni będą musieli się do jego działań dostosować.
Mankietek słysząc to, aż otworzył usta ze zdziwienia. To ma być ten nowy genialny pomysł? Już chciał zaprotestować i wyjść, gdy usłyszał:
- Nie może być to nikt z moich ludzi ani z pańskich ludzi. Musi być to ktoś spoza układu, ktoś z głową, pomysłami i wiedzą! Człowiek ten będzie specjalistą ds. pozyskiwania środków z UE. To on będzie weryfikował nasze inwestycje pod względem kolejności, kosztów i możliwości pozyskania odpowiednich środków.
Mankietek słuchał z coraz większym zaciekawieniem.
- Ten człowiek ma sprawić, że do naszego państwa spłynie szeroka rzeka euro – kontynuował Wokulski. – Pieniądze będą przeznaczone na inwestycje i innowacje, które poprawią wizerunek naszego miasta i komfort życia naszych mieszkańców. Sprowadzimy do miasta inwestorów, a dzięki temu zmniejszymy bezrobocie w naszym państwie.
W głowie Mankietka pojawiło się uznanie dla projektu Wokulskiego, który wydawał się ciekawy, choć oczywiście wymagał dopracowania.
- Panie Wokulski – odezwał się wreszcie. – Pomysł dobry, warty zastanowienia się. Mam tylko jeden warunek. W najbliższych wyborach prezydenckich pan nie będzie brał udziału. Teraz ja panu pomogę, pan odniesie sukces i tym sukcesem zakończy pan swoje panowanie w Bajdolinie.
(Sara Rarytas) 2010-01-17 18:33:06
O czym powinna napisać Sara? Masz pomysł, napisz do autorki powieści: sara.rarytas@egarwolin.pl
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.
ale akurat dla pana ta satyra w ogóle nie jest obraźliwa:-) powiedziałbym, że wręcz przeciwnie
No cóż, na satyrę obrażać się nie można. A tak w ogóle to podobieństwo osób i okoliczności jest przecież zupełnie przypadkowe:-) Pozdrawiam, Michał Rękawek
ciekawe co na to nowy przewodniczący R... tzn. Mankietek:D podoba się panu?