Reklama

Spodobała mu się uczennica – 50 lat wspólnej miłości i życiowej podróży

 – Weronikę poznałem jako 15-letnią uczennicę. Była piękną dziewczyną  – wspomina dziś pan Stanisław, który 56 lat temu rozpoczynał pracę jako nauczyciel. W tym roku mija 50 lat od czasu, kiedy Weronika Wasiluk i Stanisław Krześniak powiedzieli sobie sakramentalne "Tak"

– Kiedyś przynieśli przed ołtarz swoje pragnienia i przyrzeczenia. Dzisiaj przynoszą radości i trudy pięćdziesięciu lat wspólnego życia – mówił podczas mszy św. ks. kan. Stanisław Marczuk, były proboszcz parafii w Maciejowicach. 19 sierpnia, po 50 latach, Weronika i Stanisław Krześniakowie odnowili przyrzeczenie małżeńskie i razem z rodziną, przyjaciółmi i znajomymi świętowali złote gody.

– Przybyliście do świątyni, aby Pan Jezus poświęcił i pobłogosławił waszą miłość, która swój początek miała w 1967 roku, w szkole w Konstancinie-Jeziornie. Było to wielkie uczucie, jeśli po tylu latach jubilat pamięta nie tylko małżonkę jako uczennicę, ale nawet jej numer w dzienniku (32) oraz to, że siedziała w przedostatniej ławce przy oknie – zauważył kapłan.

Uczennica i nauczyciel

Pochodzący z Maciejowic Stanisław Krześniak w wieku 22 lat rozpoczął pracę jako nauczyciel przedmiotów zawodowych w Zasadniczej Szkole Przemysłu Papierniczego w Konstancinie-Jeziornej. Pierwszą swoją lekcję poprowadził w klasie IIc, do której chodziła... Weronika Helena Wasiluk.

– Weronikę poznałem jako 15-letnią uczennicę. Była piękną dziewczyną – wspomina pan Stanisław.

Wasilukówna po pięciu latach skończyła technikum. Znajomość między uczennicą i starszym o 6 lat nauczycielem z czasem przerodziła się w miłość. W roku 1973 Weronika i Stanisław wzięli ślub w maciejowickim kościele. On miał wówczas 28, a Ona 22 lata. Przez rok mieszkali w Konstancinie-Jeziornej, gdzie pani Weronika podjęła pracę jako asystentka na wydziale chemii w szkole, którą ukończyła.

Przeprowadzka tylko na rok

W roku 1974 na świat przyszła córka Monika. Wówczas małżonkowie przeprowadzili się do Maciejowic. – Nie byłam chętna do przyjazdu i mieszkania w małej miejscowości. Umówiliśmy się z mężem, że zostaniemy tu przez rok i jak będzie źle, to się wyprowadzimy. I tak zostaliśmy w Maciejowicach do dzisiaj – wspomina jubilatka.

Wówczas zamieszkali w domu pobudowanym przez ojca pana Stanisława, Kazimierza. Przez jakiś czas Krześniak dojeżdżał do pracy w Konstancinie. – Namawiali mnie, żebym został kierownikiem szkolnych warsztatów - opowiada. - Jednak cały czas chodziło mi po głowie, że muszę robić coś swojego – wyznaje pan Stanisław, który zdecydował się na założenie prywatnego zakładu działającego w branży metalowej. – Dzięki pracy na warsztatach szkolnych udało mi się zgromadzić różnego rodzaju żelastwo, które tam było wyrzucane na złom. Wówczas o towar było trudno. Nawiązałem współpracę z miejscowym kowalem. Tak zacząłem działalność – mówi nasz rozmówca. Firma pana Stanisława to znane w regionie składy materiałów hutniczych Stawex i stacje paliw. Na początku lat 90. prowadził także 4 hurtownie spożywcze. W pewnych okresach zatrudniał blisko 200 pracowników.

Podróże wspólną pasją

Po rozpoczęciu działalności w połowie lat 70. interes zaczął się rozkręcać. W roku 1979 Krześniakowie pobudowali dom, w którym mieszkają do dzisiaj. Na świat przyszły kolejne dzieci: Paweł (1977), Agnieszka (1980) i Karolina (1989). Pani Weronika zajęła się domem, a pan Stanisław firmą. Małżonkowie wspierali się nawzajem, a ich wspólną pasją stały się podróże. W ciągu 50 lat małżeństwa odbyli wiele zagranicznych wycieczek. Pan Stanisław wspomina chociażby trwające ponad miesiąc zwiedzanie Stanów Zjednoczonych. Za „wielką wodę” wybrali się w 25. rocznicę ślubu. –Byliśmy w siódemkę, bo już mieliśmy pierwszego zięcia. Przez miesiąc zobaczyliśmy wiele ciekawych miejsc. Na uczelni w Detroit odnalazłem pochodzącego z Łukowa profesora, którego odszukanie polecił mi ks. Romuald Michalczyk. Jako 4-letni chłopiec przeżył bombardowanie w czasie II wojny światowej. Przygarnęły go siostry zakonne, a koleje losu sprawiły, że znalazł się w USA. Później utrzymywał kontakt z ks. Michalczykiem – opowiada pan Stanisław, który brał też udział w balu Polonii Amerykańskiej, na którym pojawiają się znane osobistości. – Na wydarzeniu było jakieś 300-400 osób, był Wałęsa, a śpiewała Eleni, która później siedziała z nami przy stole. Obowiązkowy był smoking i lakierki, które musiałem wypożyczyć – zaznacza.

Lepiej w Polsce

Rodzina Krześniaków w pewien sposób związana jest ze Stanami Zjednoczonymi. Tam osiedliła się cioteczna siostra pana Stanisława, Krystyna. Tam też postanowili kształcić swoje dzieci. – Chcieliśmy, żeby przede wszystkim nauczyły się języka, żeby mogły swobodnie poruszać się po świecie – mówi pan Stanisław. Jednak żadne nie zdecydowało się na osiedlenie w Ameryce. – Wygląda na to, że lepiej jest im w Polsce. Dziewczyny prowadzą składy budowlane w Warszawie. Syn pozostał w Maciejowicach i przejął firmę. Radzą sobie – ocenia Krześniak, który sam, mimo emerytury, nadal aktywnie uczestniczy w działalności rodzinnego przedsiębiorstwa. – Najważniejsze, że mogę czuć się potrzebny – wyznaje.

Spotkanie z papieżem w nagrodę

Państwo Krześniakowie znani są w Maciejowicach także z działalności społecznej. Udzielają się m.in. na rzecz miejscowej parafii, o czym wspomniał ksiądz podczas mszy z okazji jubileuszu. – Dzielili się tym co posiadali także z Kościołem, i jako były proboszcz jestem im za to wdzięczny – zauważył kapłan. – Są m.in. inicjatorami i ofiarodawcami trzech witraży (postać Jana Pawła II, kard. Stefana Wyszyńskiego i Matki Boskiej Fatimskiej - red.), ofiarowali krzyż w głównym ołtarzu, tablicę upamiętniającą ks. Seweryna Paszkowskiego, inicjatora powstania styczniowego oraz tablicę ku czci ks. Grzegorza Piramowicza. To wszystko jest znakiem, że nie tylko dobrobyt i własne zabezpieczenie materialne jest ważne – dodał duchowny.

W nagrodę za zaangażowanie w życie parafii otrzymali możliwość spotkania z Janem Pawłem II. Pan Stanisław przyznaje, że ze wszystkich podróży, jakie odbyli, najważniejsza była prywatna audiencja u papieża w Watykanie.

– Wyjazd zorganizował biskup Jan Mazur. Byliśmy zaproszeni na mszę w kaplicy przy bibliotece watykańskiej, którą odprawiał papież. Gdy przyszliśmy o godzinie 6 rano, papież klęczał przed ołtarzem i się modlił. Czekaliśmy tak 10-15 minut. Później się odwrócił i zaczęła się msza. Przystąpiliśmy do Komunii. Po nabożeństwie Ojciec św. zaprosił nas do biblioteki. Rozmawialiśmy około 5 minut. O historii, bitwie kościuszkowskiej. Papież w pierwszej chwili pomylił Maciejowice z Racławicami, wtedy powiedziałem, że chodzi o wydarzenia spod naszych Maciejowic. To były niezapomniane wrażenia, które się pamięta – wyznaje Stanisław Krześniak.

Przykład dla młodszych

Ks. proboszcz podczas mszy w maciejowickim kościele życzył małżonkom, aby to, co było do tej pory wspaniałe i piękne, żeby takie w nich żyło. – Dzisiaj ludziom żyje się dużo lepiej, ale są osoby, które potrzebują wsparcia. Kościół też potrzebuje wsparcia, ale nie chodzi tylko o wsparcie materialne. Ważne jest i potrzebne też wsparcie przez życzliwe słowo, dobrą atmosferę, którą tworzy się wokół Kościoła, rozmowę, czasami nawet i obronę pewnych wartości, które głosi Kościół. Dlatego dzisiaj, kiedy obchodzicie ten jubileusz dziękując Bogu za przeżyte lata, postarajcie się też pomyśleć o przyszłości, żeby wasze dzieci, wasze wnuczęta też poszli drogą, którą wy kroczyliście, a ten nowy czas, który będziecie przeżywali niech będzie dla was błogosławiony – mówił.

Jaka jest recepta na udane małżeństwo? – Myślę, że trzeba szanować drugiego człowieka, a w pewnych sytuacjach ustępować. Nieraz warto przeanalizować swoje działanie, bo może akurat ta druga osoba ma rację – wyznaje pan Stanisław i dodaje, że to on częściej ustępował małżonce. 

– Ważna jest lojalność, uczciwość oraz wspólne spędzanie czasu. My akurat mieliśmy bardzo dużo okazji do wspólnych chwil, szczególnie podczas wyjazdów – mówi pani Weronika.

Po mszy jubilaci, rodzina i zaproszeni goście bawili się na przyjęciu w ośrodku "Las Woda" w Wildze. Zabawę umilała im kapela Staręgów.

Gratulacje od Głowy Państwa

Z okazji 50. rocznicy ślubu Weronika i Stanisław Krześniakowie otrzymali gratulacje i życzenia od prezydenta RP Andrzeja Dudy. - Wspólnym wysiłkiem udało się Państwu stworzyć i pielęgnować tę najmniejszą wspólnotę, jaką jest rodzina, z której życiowych doświadczeń, sposobu rozwiązywania problemów, okazywania wzajemnego szacunku mogą czerpać wzór do naśladowania następne pokolenia - napisał w imieniu Głowy Państwa Tomasz Kulikowski, dyrektor Kancelarii Prezydenta RP.

 

MG

Aplikacja egarwolin.pl

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.

Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.

Zaloguj się

Reklama

Wideo eGarwolin.pl




Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Wróć do