Reklama

Woźniak: Włosi zbagatelizowali zagrożenie

7 stycznia skończył osiemnaście lat. Od półtora roku mieszka i trenuje we Włoszech. Jednak ostatnie kilkanaście dni spędza wśród najbliższych w Polsce. Rozmawiamy z Tomaszem Woźniakiem – pochodzącym z powiatu zawodnikiem Genoa CFC

ROZMOWA Z Tomaszem Woźniakiem, bramkarzem pochodzącym z powiatu garwolińskiego.

 

Włosi zbagatelizowali zagrożenie

Wszędzie dobrze, ale w Polsce i w Garwolinie najlepiej?

– Tak, lecz nie do końca. Obecna sytuacja we Włoszech zmusiła mnie do powrotu do Polski. Trzeba było przerwać treningi w moim klubie. Rozgrywki zostały zawieszone. Wszyscy wiedzą, co dzieje się w Italii. Z jednej strony cieszę się, że mogę trochę czasu spędzić z rodziną, a z drugiej nastąpiła nienaturalna przerwa w cyklu treningowym w mojej Serie A. Trzeba odnaleźć się w tej sytuacji. W związku z przerwą dostałem od klubu ćwiczenia i treningi, które robię w domu.

 

Kto pomaga?

– Oczywiście tato.

 

Nie widać go na filmie, który udostępniłeś na portalu społecznościowym...

– Ale zauważyłeś jakie dostaje piłki? Same ciasteczka. Tata zna się na fachu. Ma świetnie ułożoną nogę.

 

Od kilkunastu miesięcy gracz we Włoszech. Opowiedz o ostatnim czasie...

– Gram regularnie w rozgrywkach młodej Serie A do lat 18. Z drużyną zajmujemy czwarte miejsce za Atalantą, Sampdorią i Sassuolo. Trenuję z drugą drużyną, tak zwaną "Primaverą", a zdarzyło mi się kilkukrotnie uczestniczyć w zajęciach pierwszego zespołu, który ma swoje miejsce w Serie A.

 

Jak ocenisz czysto piłkarsko swoją postawę w tych spotkaniach?

– Z tygodnia na tydzień jest coraz lepiej. W ostatnich meczach pokazałem się z bardzo dobrej strony. Jestem podstawowym bramkarzem w U-18, dzięki ciężkim treningom. Zajęcia są tu intensywne, a ja znajduję uznanie w oczach trenerów. W ostatnich tygodniach miał odbyć się największy turniej we Włoszech - Viareggio cup, w którym miały brać udział drużyny z całego świata, lecz z oczywistych powodów został przełożony.

 

Były sygnały z innych klubów? Są zainteresowania?

– Analizujemy zapytania z klubów angielskich, francuskich oraz klubu hiszpańskiego, a także z jednego z większy włoskich. Czekam na rozwój sytuacji, ale wygląda to interesująco.

 

Jak radzisz sobie w szkole? Biegle władasz językiem?

– Wydaje mi się, że po włosku mówię już bardzo dobrze. Jadąc do Włoch znałem tylko język angielski. Ze szkołą jest również w jak najlepszym porządku.

 

Wprawiłeś się w kuchnię?

– Zawsze byłem fanem włoskich potraw. Bardzo lubię makarony. Codziennie w domu w Polsce robię sobie makarony w różnych smakach.

 

Sytuacja we Włoszech. Kiedy zaczęło dziać się źle?

– Na początku Włosi nie brali tych zachorowań na serio, lecz po pewnym czasie zaczęło się robić poważnie. Szczególnie w północnej części kraju. W moim regionie Liguria nie było do mojego wyjazdu osób chorych na koronowirusa. Trenowaliśmy i graliśmy do pierwszych dni marca. Do Polski wróciłem w pełni zdrowy. wbrew sugestii jednego zawistnego człowieka z Garwolina, który na jednym z portali społecznościowych pomówił mnie i mojego tatę sugerując, że jeżeli wróciłem z Włoch, to jestem od razu chory.

 

Czy klub czuwał nad wami?

– Lekarze klubowi cały czas trzymali pieczę nad naszym zdrowiem. Dostaliśmy specjalnie instrukcje, czego mamy nie robić, a co możemy. Ograniczyliśmy do minimum kontakty.

 

Jak ty zareagowałeś na koronawirusa?

– My Polacy jesteśmy bardziej zdyscyplinowani, co do przestrzegania przepisów. Włosi podchodzą do tego lekko i teraz mają tego skutki. Już na początku, gdy pojawiły się pierwsze zachorowania na północy Włoch, rodzice byli w stałym kontakcie z klubem, który odpowiadał, że to nic takiego poważnego.

 

Kiedy i kto podjął decyzję, że wracasz do Polski?

– Wraz rodzicami i władzami klubu ze względu na zawieszenie treningów została podjęta decyzja. Wszyscy wyjechali z klubu. Nawet mój kolega z Argentyny zdążył wrócić do domu.

 

Spodziewałeś się, że tak rozwinie się epidemia na świecie?

– Chyba nikt tego się nie spodziewał, ani we Włoszech, ani w Polsce. Widzę, że jesteśmy lepiej przygotowani jako Polska do tej sytuacji.

 

Genua jest niedaleko miejsca w kraju, gdzie wszystko się zaczęło...

– Dokładnie. Początek epidemii miał miejsce 250 kilometrów od mojego miejsca zamieszkania we Włoszech. W bardzo szybkim tempie rozprzestrzeniła się na pozostałą część kraju. Tak jak mówiłem, Włosi nie traktowali tej całej epidemii poważnie.

 

Co się mówi o rozgrywkach piłkarskich?

– Prawdopodobnie zostaną wznowione po świętach wielkanocnych, lecz cały czas sytuacja jest dynamiczna. Pozostaje czekać.

 

Będziesz miał obawy przed powrotem?

– Jeśli epidemia zostanie opanowana, wrócę do Włoch. Jestem profesjonalistą. Przynajmniej do końca czerwca obowiązuje moje porozumienie z klubem.

 

Jak spędzasz wolny czas?

– Trenuje, ćwiczę. Staram się aktywnie spędzać czas w miarę możliwości. Ponadto przygotowuję się do egzaminu na prawo jazdy oraz uczę się do matury, którą mam przyszłym roku.

 

Z jakimi przedmiotami będziesz się mierzył?

– Matematyką, językiem polskim, rozszerzoną geografią i językiem angielskim. Egzamin dojrzałości będę zdawał na naszym kraju.

 

(map), fot. archiwum zawodnika

Aplikacja egarwolin.pl

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.

Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.

Zaloguj się

Reklama

Wideo eGarwolin.pl




Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Wróć do