
– Jak nie będę jadła, to szybciej umrę? Wie pani, ja już pięć dni nie jadłam. Tak sobie myślę, że nie będę się tak długo męczyć. Jak nie będę jeść to krócej będzie trwać ta „męczarnia”.
Otworzyłam szeroko oczy, zastanawiam się co powiedzieć…
– No bo po co jeść jak i tak wszystko na nic?
Pacjentka z guzami w jamie brzusznej i szybko narastającym płynem w otrzewnej. Nabrałam powietrza i jeszcze chwilę się zastanowiłam po czym odpowiedziałam: – Wie pani, ja mam taką swoją teorię na ten temat. Idziemy nie wiemy dokąd, skoro to ma być wieczność, to może nie warto być głodnym. A może nie dadzą nam tam jeść i co? Całą wieczność chce pani być głodna? Ja bym się najadła.
Chora pokręciła głową, rozmowa zeszła na inne tematy. Na koniec dała się przekonać. Obiecała, że zacznie jeść.
Świat jest pełen pytań bez odpowiedzi
To są wspomnienia. Wspomnienia, które powracają i z perspektywy czasu wywołują uśmiech, czasami żal, że tak krótko znało się tego człowieka. Bo przecież z tych, nawet wyrwanych z kontekstu zdań, wypowiedzianych w przerwach między cierpieniem, między jednym oddechem a drugim, można czerpać bez ograniczeń, całymi garściami prawdy życiowe. Z tych zdań można uczyć się żyć mądrzej, rozsądniej, a na pewno można uczyć się pokory i spokoju. „W tym hospicjum, tym stacjonarnym, to tylko umierają i pani też się napatrzy. To nie do wytrzymania”. „Pewnie, lekko nie jest, ale śmierć jest wszędzie. Na drodze, słyszy pani, giną codziennie, w domu też umierają”. Wymyślane naprędce odpowiedzi nie zawsze mają sens, po głębszym zastanowieniu wydają się nieprawdziwe, ale na tę chwilę muszą wystarczyć. Świat jest pełen pytań bez odpowiedzi. I tak sobie myślę, że czasami lepiej długo się nie zastanawiać, by dać odpowiedź, bo kiedy jest bardzo potrzebna, przychodzi sama. Myślę sobie: mam ogromne szczęście, że spotykam tylu mądrych i wspaniałych ludzi. Przez te kilkanaście lat mojej pracy nazbierało się wspomnień, mnóstwo mądrych zdań. Pamiętam głównie te dobre.
Zdążyliśmy tylko z jedną wizytą
Niektórzy pacjenci zapadają szczególnie w moją pamięć. Opieka nad nimi sprawia ból. Cierpienie przeżywa się razem z jego bliskimi, ale mimo to nie uciekam od tego. Czuję, że jestem potrzebna, a to dodaje sił. Pamiętam bardzo młodego pacjenta, będącego na progu dorosłego życia, ale bardzo poturbowanego przez chorobę. Jego walka z chorobą była bardzo krótka, ale przegrana. Wykorzystano wszystkie możliwości. W efekcie leczenie i choroba zniszczyły dorosłego, silnego, dobrze zbudowanego mężczyznę. Wycieńczyła jego ciało, ale nie zniszczyła jego. Przeciwnie, mądrości, opanowania i spokoju starczyło mu dla całej rodziny. Nie opuściło go też poczucie humoru. Znałam go krótko, bo zdążyliśmy tylko z jedną wizytą. Druga odbyła się już po jego śmierci.
Życie rozgrywało się do końca, choć za oknem czaiła się śmierć
Ten chłopak dokładnie wiedział, że umiera, a mimo to nie wyczuwało się w nim złości, był spokojny, opanowany. Potrafił ze spokojem opowiedzieć o przebytym leczeniu, streścić swoje życie, a nawet zażartować na swój temat. Pomimo, że cierpiał nie chciał, aby mu podać dodatkowe środki przeciwbólowe. Sam chciał zdecydować kiedy je zażyje, chciał zachować świadomość. Ten dom mimo rozgrywającego się w nim dramatu, nie był przygnębiający ani przeraźliwie smutny. Życie rozgrywało się do końca, choć za oknem czaiła się śmierć. Ten chłopiec potrafił rozładować to napięcie, choć serce jego matki na pewno rozdzierał ból. Do dzisiaj nie mogę wyjść z podziwu dla tego młodego człowieka, który świadomy swojej śmierci mógł tak spokojnie planować, mówić rodzinie jak ma się zachować, co ma robić. Wydaje mi się, że takim człowiekiem trzeba się urodzić. Tego nie sposób się nauczyć.
Kiedy mam gorszy dzień przypominam sobie tego pacjenta, analizując jego zachowanie zadaję sobie pytania: skąd u tak młodej osoby tyle mądrości życiowej, tyle spokoju? Jak młody człowiek może pogodzić się ze śmiercią? Pomimo upływu czasu nie znalazłam na nie odpowiedzi. I mimo to, że jako matce (w tym wieku mógłby być moim synem) serce mi pęka, czuję się wyróżniona, że zdążyłam poznać tak wyjątkowego człowieka…
(MS – pielęgniarka Hospicjum Domowego „Empatia”, fot . OTOP) 2013-03-14 06:42:13
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.
Komentarze opinie