Reklama

Reprezentacja naszego pogotowia ratunkowego w ścisłej czołówce kraju

W minionym tygodniu, w Bielsku-Białej odbyły się XVI Międzynarodowe Zimowe Mistrzostwa Polski w Ratownictwie Medycznym. W rywalizacji brała udział reprezentacja pogotowia ratunkowego z Garwolina, która zajęła 17. miejsce na 27 najlepszych zespołów z całej Polski. Tomasz Cygan, Michał Wieczorek i Marcin Piętka zmierzyli się z zadaniami wymagającymi wiedzy, umiejętności, opanowania, zdecydowanego podejmowania decyzji oraz umiejętności pracy w zespole.

Reprezentacja SPZOZ w Garwolinie uczestniczyła w Międzynarodowych Zimowych Mistrzostwach Polski w Ratownictwie Medycznym już po raz trzeci. W tym roku, pogotowie ratunkowe w Garwolinie reprezentowali (na zdj. głównym od lewej): Tomasz Cygan, Michał Wieczorek i Marcin Piętka. Dyrektor SPZOZ w Garwolinie Krzysztof Żochowski (na zdj. pierwszy od prawej) pełnił funkcję obserwatora zawodów.

Nasi ratownicy zajęli 17. miejsce na 27 najlepszych zespołów z całej Polski. O udziale w zawodach opowiada Michał Wieczorek, który w pogotowiu ratunkowym pracuje piąty rok. Od początku jest związany z SPZOZ w Garwolinie, głównie z podstacją w Wildze. W zimowych mistrzostwach brał udział po raz drugi. W składzie tegorocznej reprezentacji znaleźli się także Tomasz Cygan, który reprezentował SPZOZ Garwolin na zimowych mistrzostwach po raz trzeci i Marcin Piętka, uczestniczący w zawodach po raz pierwszy.

Praca u podstaw

Nasza reprezentacja do udziału w zimowych mistrzostwach przygotowywała się podczas ćwiczeń, na których ratownicy odtwarzali scenki rodzajowe, podobne do tych zadań, które stały przed nimi na mistrzostwach. – Zawsze jest różnica między tym jak się przygotowujemy, a tym jak to odbywa się realnie na miejscu, ale bez tych przygotowań byłoby dużo gorzej. To taka praca u podstaw. Trzeba czytać, uaktualniać wiedzę, bo medycyna jest taką nauką, że z tygodnia na tydzień potrafi coś się zmienić i modyfikuje się sposób postępowania. Jeśli ktoś nie jest z tym na bieżąco, to na takich zawodach można się bardzo przeliczyć – zaznacza Michał Wieczorek. – Oceniane zadania trwają mniej więcej od 10 do 15 minut. Przez ten czas musimy wykonać wszystkie procedury tego pacjenta lub kilku pacjentów, do czego zespół przygotowywał się przez 2-3 miesiące. Nasze postępowanie musi być idealne i bez żadnych błędów – podkreśla nasz rozmówca.

Wypadek podczas pościgu

Wśród zadań, z którymi zmierzyły się najlepsze zespoły ratownictwa medycznego w kraju było m.in. zadanie nocne. Jego scenariusz zakładał, że w trakcie pościgu prowadzonego przez CBŚP samochód z groźnymi handlarzami narkotyków ulega wypadkowi. Przestępcy są uzbrojeni i niebezpieczni. – Przybywają kolejne ambulanse ratownictwa medycznego. Między innymi reprezentacja pogotowia ratunkowego z Garwolina. Akcją kierują oficerowie CBŚP. Zadanie polega na udzieleniu pomocy poszkodowanym, w trudnych warunkach terenowych, we współpracy z CBŚP, PSP i OSP. W pewnym momencie poszkodowani wyrywają się i zaczynają strzelać. Jest wśród nich młoda kobieta w ciąży – przebieg zadania relacjonuje dyrektor SPZOZ w Garwolinie Krzysztof Żochowski.

Scenariusze jak życie

Ostatnim zadaniem na XVI Międzynarodowych Zimowych Mistrzostwach Polski w Ratownictwie Medycznym było zdarzenia gdzieś głęboko w górach, nad stawem w opuszczonym kamieniołomie, gdzie znalazły się dwie wychłodzone nastolatki i 5 letnie dziecko, u którego doszło do NZK (nagłego zatrzymania krążenia) na skutek głębokiej hipotermii. – Nie ma wsparcia, ani że strony LPR (pogoda nielotna), ani zespołu S, który jest zajęty przy innym zdarzeniu. Również GOPR jest aktualnie niedostępny. Na pomoc ratownikom przybywa jedynie niezawodne OSP. Trwa walka o życie dziecka i ewakuację wszystkich poszkodowanych z tego pięknego, ale szalenie niedostępnego miejsca – o założeniach scenariusza innego zadania opowiada Krzysztof Żochowski. Dyrektor SPZOZ dodaje, że poza tymi spektakularnymi przypadkami, służby podejmowały interwencję w zainscenizowanym DPS, gdzie wiekowy pensjonariusz doznał udaru krwotocznego mózgu i na stadionie, gdzie nastolatka zjadła orzechy, na które była uczulona i dostała bardzo silnej reakcji alergicznej. Była również wizyta ratowników w melinie pijackiej. Krzysztof Żochowski, który sam pełni dyżury w pogotowiu i jeździ w karetce, zaznacza, że podczas zawodów służby mierzą się z różnymi wyimaginowanymi zadaniami, które jednak mogą stać się zupełnie rzeczywistymi elementami ich codziennej, trudnej pracy.

Sytuacja może diametralnie się odwrócić

– Wykonanie zadań wymagało od nas przede wszystkim zachowania spokoju i opanowania, ponieważ każda scenka miała w swoim zamyśle wprowadzić zespół w błąd lub zakłócić przebieg zadania – zaznacza Michał Wieczorek. Ratownik dodaje, że w realnym życiu nie każde zdarzenie medyczne przebiega zgodnie z określonym schematem działania, bo nawet podczas najprostszego wyjazdu sytuacja może diametralnie się odwrócić chociażby z powodu obecności osoby pod wpływem alkoholu lub środków odurzających. – Ważne było też zdecydowane podejmowanie decyzji oraz umiejętność pracy w zespole, bo trzy osoby, które pracują nad pacjentami, muszą konsultować się między sobą, dzielić spostrzeżeniami. Wszystko to po to, by praca zespołowa była jak najbardziej skuteczna, by jak najlepiej udzielić pacjentom medycznych czynności ratunkowych niezbędnych – tam, na mistrzostwach, dla wykonania zadania, a w realnej sytuacji – dla ratowania ich zdrowia i życia – podkreśla reprezentant garwolińskiego pogotowia. Przyznaje, że znaczenie na pewno też ma sprawność fizyczna, ale najistotniejsze są: aktualizowana wiedza, praca zespołowa, opanowanie, predyspozycje i medyczne czynności ratunkowe.

Wybuchy, wystrzały, krzyki, palący się samochód

Michał Wieczorek jako najtrudniejsze uznaje zadania, których scenariusze opisał dyrektor Żochowski – wypadek podczas pościgu i osoby w hipotermii. – Zadanie masowe „raz na dzielni”, za organizację którego odpowiadał oddział śląski CBŚP było trudne ze względu na odbywający się chaos na miejscu zdarzenia. Wielkie ukłony w stronę CBŚP, bo wprowadzili naprawdę realne warunki w strefie zagrożenia. Gdy padła komenda „na ziemię, ostrzał”, to gdy podniosłem na chwilę głowę do góry, żeby spytać, czy już jest bezpiecznie, to wylądowałem głową w błocie. Było to bardzo realistyczne, bardzo dużo się działo i bardzo dużo rzeczy trzeba było opanować naraz. Nie było tak trudne pod kątem medycznym, co skupienia się na tym wszystkim, co się działo. W jednym momencie były wybuchy, wystrzały ze ślepaków, krzyki, palący się samochód, biegający strażacy, w tym wszystkim poszkodowani i sędziowie. Trzeba było bardzo uważać, co się dzieje i co się robi – wspomina ratownik. Dodaje, że punkty karne można było dostać np. za dotknięcie pojazdu, w którym według założeń scenariusza miały być przewożone narkotyki.

Nastolatki i dziecko w hipotermii

Drugim, trudnym zadaniem, które utkwiło w pamięci ratownika było zdarzenie z trzema wyziębionymi osobami, w tym z dzieckiem z NZK. – Trzech poszkodowanych trzeba było zabezpieczać jednocześnie. W przypadku nastolatek było to rozebranie z mokrej odzieży, osuszenie pacjentek, okrycie ich i wdrożenie ogrzewania biernego, czyli za pomocą koców i pocierania. Jeśli nie zaopiekowalibyśmy się od razu dwiema dziewczynami, odgrywającymi role sióstr, które były na dolnej granicy 1. stopnia hipotermii, to te pacjentki przeszły do 2. stopnia hipotermii i z jednego pacjenta w stanie ciężkim i dwóch w stanie dobrym zrobiłoby się trzech pacjentów w stanie ciężkim – opowiada Michał Wieczorek.

Plasują się w czołówce kraju

– To są mistrzostwa Polski. To są najlepsze zespoły w kraju. Parę zespołów z naprawdę dobrych ośrodków pokonaliśmy. Załóg podobnych do nas, z małych miasteczek, było może pięć. Reszta to były zdecydowanie większe ośrodki, dysponujące większym doświadczeniem, większą ilością ambulansów, większą załogą, mające większe możliwości – zaznacza dyrektor SPZOZ w Garwolinie Krzysztof Żochowski. – To miejsce, które zajęliśmy na tyle zespołów jeśli chodzi o cały kraj, naprawdę pokazuje, że jesteśmy w ścisłej czołówce ratownictwa w Polsce – dodaje Michał Wieczorek.

– Większość osób pracujących w ratownictwie medycznym to pasjonaci. Wiadomo, chcemy godnie zarabiać, ale jesteśmy pasjonatami tego, co robimy. Zawody są dla nas formą sprawdzenia się, doszkolenia, spotkania z załogami z różnych stron kraju i wymiany doświadczeń – podkreśla.

 

Jeśli sytuacja pandemiczna pozwoli na organizację kolejnych zimowych mistrzostw, reprezentację garwolińskiego pogotowia będzie stanowić ten sam skład, co w tym roku. Do kolejnych zawodów załoga ma zamiar cały czas dokształcać się i poprawiać drobne rzeczy, które na miejscu zdarzenia często mają kolosalne znaczenie.

Michał Wieczorek dodaje, że mistrzostwa w Bielsku-Białej odbywały się w reżimie sanitarnym.

 

 

ur

Zdjęcia udostępnił Krzysztof Żochowski, dyrektor SPZOZ Garwolin.
 

 

 

 

Aplikacja egarwolin.pl

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.

Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.

Zaloguj się

Reklama

Wideo eGarwolin.pl




Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Wróć do