Reklama

Z niemieckiego Andernach do Garwolina – Organy już w parafii

Najmniejsza piszczałka waży 10 gramów, największa około 130 kg! Łącznie jest ich około 2500! Wszystkich elementów, które po brzegi wypełniły ciężarową scanię było kilka tysięcy. Nikomu nawet nie przeszło przez myśl, by je dokładnie liczyć w sytuacji, gdy na demontaż i załadunek instrumentu o imponujących rozmiarach jest tylko 5 dni. Z niemieckiego Andernach nad Renem do Garwolina nad Wilgą przyjechały organy piszczałkowe, które zostaną zamontowane w kościele Matki Boskiej Częstochowskiej. Co było najtrudniejsze w tym przedsięwzięciu? Dlaczego w ekipie musieli znaleźć się fachowcy pracujący na wysokościach? I wreszcie, kiedy usłyszymy naturalne brzmienie blisko 60-letniego instrumentu, który został zbudowany na wzór organów z przełomu XVII i XVIII?

Propozycja zakupu organów do parafii pod wezwaniem Matki Boskiej Częstochowskiej w Garwolinie spotkała się z aprobatą parafian. Pierwsze ofiary wiernych złożone na ten cel pozwoliły na podjęcie decyzji o wyborze używanego instrumentu i sprowadzenie go z Niemiec.

Organy ze sprzedanego kościoła

W poniedziałek 14 września o godzinie 8 rano przed kościołem zaparkował wypełniony po brzegi TIR. W scanii przyjechały organy piszczałkowe firmy Alfred Führer z 1963 roku. Zakupiony w Niemczech instrument pokonał około 1200 km. Organy, które trafiły do Garwolina pochodzą ze sprzedanego Koptom kościoła katolickiego. W miejscowości Andernach nad Renem, wymagającego wiedzy, doświadczenia i precyzji demontażu organów podjęła się ekipa fachowców z Grzegorzem Wójcikiem na czele, który organmistrzostwem zajmuje się od 2004 roku. Organista i organmistrz Grzegorz Wójcik pierwsze, a zarazem największe w diecezji siedleckiej organy oddał do użytku w 2006 roku w parafii Św. Jana Chrzciciela w Górznie. Podobnie jak te w Garwolinie, sprowadził je z zagranicy. Montaż organów w górznieńskim kościele wymagał przebudowy mechaniki, układu przestrzennego wiatrownic, zaprojektowania szaf organowych i wykonania nowych piszczałek prospektowych. Efekt tych prac można podziwiać do dzisiaj (zdj. poniżej).

Wybrali Führera

Do Garwolina organy zostały przywiezione w kilku tysiącach części. Jak zaznacza Grzegorz Wójcik,do Polski trafiła już pewna liczba instrumentów tej marki. Organy garwolińskie zaliczają się do większych dzieł Führera. – Mają 34 głosy, 3 Manuały(klawiatury ręczne) i Pedał (klawiaturę nożną).Cechą szczególną organów Führera jest wykorzystanie najlepszych materiałów do budowy. Szafa jest wykonana z litego mahoniu, piszczałki z wysokoprocentowej cyny, wiatrownice są dębowe. Wysokiej jakości materiałom towarzyszy dobór głosów. Instrument brzmi dostojnie, dźwięk jest nośny i szlachetny – podkreśla organmistrz.
Organy są bardzo wysokie. Mają 8,4 m wysokości i 4,9 m szerokości. Głębokość instrumentu razem z kontuarem to 3,12 m. Organy zmieszczą się na chórze, ale nie pozostawią ekipie montującej zbyt wiele manewru. – Chcąc jeszcze scharakteryzować organy, które będą zainstalowane w kościele Matki Boskiej Częstochowskiej, należałoby dodać jakie cechy stylowe prezentuje instrument. Firma Fuhrer budowała przede wszystkim organy inspirowane epoką i dziełami Jana Sebastiana Bacha. Instrumenty cechują się jasnym,donośnym brzmieniem,obecnością głosów językowych,samodzielnością brzmieniową poszczególnych sekcji. Styl ten nazywany jest w budownictwie organowym,stylem północno-niemieckim. Garwoliński instrument jest na tyle duży i uniwersalny,że sprawdzi się i w muzyce z innych epok. Także i na liturgii mszy świętej – mówi Grzegorz Wójcik. (Zdj. poniżej. organy podczas demontażu w Andernach)

 

Ograny używane mają zalety

Dlaczego sprowadzono używane organy z Niemiec? – Organy te są jakości organów nowych, bo są z bardzo dobrych materiałów i dobrej firmy. Bardzo solidnie zbudowane, natomiast ich koszt nie przekroczy 1/3 instrumentu nowego tej wielkości – wyjaśnia organmistrz. – Budując organy sam wiem, że lepiej bym pewnych rzeczy nie zrobił. Najzwyczajniej nie można. One są zrobione na tamte lata najlepiej jak to było możliwe. Z mahoniu, wysokoprocentowej cyny, z drewna dębowego. Do dzisiaj nie da lepiej i nie buduje się lepiej. Dzieła firmy Führer mają dobrą opinię wśród organmistrzów. Jaką mają zaletę organy używane? Materiały naturalne, czyli drewno, po kilkudziesięciu latach jest już sprawdzone pod kątem wytrzymałości. Jeśli drewno byłoby słabej jakości, to albo by je stoczyły drewnojady, albo by popękało czy wypaczyło. Natomiast, jeśli z drewnem, które ma już kilkadziesiąt lat, nic się nie dzieje, to z nim już nic się nie stanie. Mamy taką pewność, że organy będą długo, długo służyły – tłumaczy specjalista.
 

Demontaż w 5 dni był wyzwaniem

Aby ograniczyć koszty, które przy takim przedsięwzięciu są bardzo duże, ogrom pracy związanej z demontażem organów w Niemczech został wykonany w bardzo krótkim czasie. Ekipie demontującej sprowadzenie organów zajęło 7 dni. Sam demontaż i załadunek instrumentu trwał 5 dni. Grzegorz Wójcik zaznacza, że przy tego typu rozbiórkach ważne jest, żeby mieć osoby, które mają doświadczenie w pracy na wysokościach i jednocześnie doświadczenie w budownictwie organowym. – Wziąłem więc ekipę mieszaną. Miałem też świetną, komunikatywną tłumaczkę, która nam jeszcze bardzo dobrze gotowała gotowała, bo zwyczajnie nie zmieścilibyśmy się w założonym budżecie. Rozbiórka zawsze jest wyzwaniem, ale to był bardzo wymagający instrument. Praca na wysokości prawie 9 m na chwiejnym rusztowaniu. Opuszczanie 6-metrowych ram szafy, zdejmowanie prawie 200-kilogramowych wiatrownic. Przede wszystkim musieliśmy się domyślać, jak organmistrze kiedyś te organy składali i w jakiej kolejności – mówi organmistrz.

Organy zostały rozebrane na kilka tysięcy elementów. Samych piszczałek różnej wielkości jest około 2,5 tysiąca. Najmniejsza metalowa waży około 10 gramów, a największa około 130 kg! – Do tego 5 wiatrownic, mnóstwo elementów obudowy, metalowy stelaż, elektryka i elektronika, mechanika tonowa, rejestrowa, mnóstwo cięgieł, przekładni, kątowników, wahaczy, wałków skrętnych, kontuar, czyli wolnostojący stół gry i inne – wylicza organmistrz Wójcik i przyznaje, że trudno określić dokładną liczbę części, które zapakowano do ciężarówki, bo nie sposób było je policzyć i nikt tego nie robił. Specjalista dodaje, że podczas demontażu nie brakowało trudności. – Czasem ekipa musiała pół godziny myśleć, jak coś zrobić, nim można było zacząć to robić. Demontaż był bardzo obciążający i psychicznie i fizycznie. Ciężko jest myśleć na prawie 9 metrach wysokości na chwiejącym się rusztowaniu, gdzie już ze zmęczenia masz pustkę w głowie. Było parę kryzysów. Jakoś wszystko się udało – opowiada i przyznaje, że demontaż organów powinien trwać nie 5 dni, ale co najmniej dwa tygodnie. Dłuższy czas prac generowałby jednak wyższe koszty dla parafii.
 

Rozładunek i co dalej? 

W poniedziałek, dzięki wsparciu parafian udało się rozładować ciężarówkę. Część elementów organów trafiła do świątyni. W prawej nawie bocznej stoi między innymi kontuar. W drewnianych skrzyniach znajdują się największe i najcięższe piszczałki. Wszystkie części instrumentu były zdejmowane z ciężarówki z ogromną ostrożnością i troską. Dzięki pracy zespołowej rozładunek przebiegł dość szybko i sprawnie. Nad jego przebiegiem czuwał proboszcz parafii ks. Stanisław Małek.

Teraz parafia będzie zbierała pieniądze na renowację i montaż organów. Niektóre elementy instrumentu trzeba odnowić, żeby później ich znowu nie rozbierać i ponownie składać. Z tego powodu proces zbudowania na nowo organów trwa dość długo. Ekipa montująca instrument wraz z rządcą parafii musi ustalić, jakie koszty prac wchodzą w grę. Pieczołowita renowacja z przywracaniem parametrów instrumentu nowego będzie bardziej kosztowna i potrwa dłużej, bo nawet około 5-6 miesięcy, ale jak podkreśla organmistrz Wójcik w tym przypadku pośpiech jest niewskazany. – Gdy je zmontujemy, to one będą kilkadziesiąt lat stały w tej postaci. Warto to zrobić raz, a dobrze, żeby później ich nie rozbierać – stwierdza.
 

Organy piszczałkowe podkreślają powagę liturgii

Grzegorz Wójcik zaznacza, że dokumenty kościoła, traktujące o liturgii i o muzyce w kościele podkreślają ważność organów piszczałkowych jako już instrumentu ugruntowanego w liturgii kościoła rzymsko-katolickiego od przeszło tysiąca lat. – Wszelkie instrumenty elektroniczne są zawsze instrumentami zastępczymi – argumentuje i przyznaje, że w kościołach te instrumenty zaczynają królować ze względu na łatwość montażu i stosunkowo niższe koszty, które wcale nie są takie małe. – Dobry instrument elektroniczny, który naśladuje w miarę wiernie organy piszczałkowe kosztuje około 60-70 tys. zł z nagłośnieniem. Do tego trzeba jeszcze prospekt organowy, który by naśladował organy piszczałkowe. Tylko że wtedy otrzymujemy atrapę i to atrapę, która nam służy jakieś 20-30 lat. Przy czym instrument ten zawsze odtwarza dźwięk organów tradycyjnych, zawsze je tylko naśladuje. Organy piszczałkowe swoim wyglądem i brzmieniem podkreślają powagę liturgii kościoła rzymskokatolickiego. Jako organista uważam, że obecność zadbanych organów piszczałkowych w kościele dobrze świadczy o parafianach, o ich pobożności i zaangażowaniu – dodaje Grzegorz Wójcik.

 

W poniedziałek z chóru zdjęto organy elektroniczne, które obecnie są wykorzystywane do oprawy mszy świętej i nabożeństw. Instrument będzie znajdował się po lewej stronie ołtarza. Nowe organy wierni usłyszą najprawdopodobniej za kilka miesięcy. Termin zakończenia prac związanych z renowacją, montażem i strojeniem instrumentu będzie w dużej mierze zależeć od stanu finansów parafii.

 

ur
Zdj. z demontażu: Grzegorz Wójcik, zdj. z rozładunku: ur

Aplikacja egarwolin.pl

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.

Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.

Zaloguj się

Reklama

Wideo eGarwolin.pl




Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Wróć do