
Pięć czerwonych kartek, bójka na boisku, wizyta w szpitalu. Tak zakończył się ostatni mecz w tym roku piłkarzy Wisły Maciejowice z Józefovią II Józefów
Ze sportowego punktu widzenia podopieczni Piotra Szymańskiego zremisowali 1:1. Prowadzenie naszym dał Tomasz Szeląg, który uderzył nad bramkarzem po wrzucie z autu Damiana Grylaka. Niespełna kwadrans później wyrównał Dominik Krzywda. Tuż po przerwie z rozciętą głową z boiska musiał zejść Bartosz Szopa.
- To nie koniec atrakcji. W samej końcówce doszło do nieprzyjemnych scen. Nasz zawodnik został uderzony pięścią i się zaczęło zamieszanie. W pewnym momencie na boisku pojawili się kibice miejscowych wraz z zawodnikami pierwszej drużyny, którzy grali swoje spotkanie przed nami. Efektem była rozcięta głowa kolejnego zawodnika. Jeden z moich podopiecznych udał się do szpitala i został mu wykonany tomograf komputerowy, a kolejny gracz został mocno poturbowany. Na meczu był obserwator i zapewne będziemy wzywani na wydział dyscypliny Mazowieckiego Związku Piłki Nożnej - mówi Piotr Szymański.
Szkoleniowiec Wisły przyznaje, że gdy zobaczył protokół pomeczowy, nie wierzył w to, co widzi. - Opis jest skandaliczny. Obserwator oraz sędziowie twierdzili, że wszystko działo się po końcowym gwizdku, a w rzeczywistości było inaczej. Arbiter nie poradził sobie na murawie, czego efektem były zdarzenia, które nie powinny się zdarzyć. Na miejscu pojawiła się policja, ale po stronie miejscowych nie było śladu po tych, którzy niedługo wcześniej byli na boisku - dodaje. - Jestem trenerem jakieś 20 lat i czegoś podobnego nie widziałem - kończy.
Obeszło się bez poważnych obrażeń
- Z naszych informacji wynika, iż doszło do bójki pomiędzy uczestnikami meczu. Nikt nie odniósł poważniejszych obrażeń. Trwają czynności wyjaśniające wszystkie okoliczności oraz ról poszczególnych osób w zdarzeniu. Najprawdopodobniej będzie materiał z monitoringu i z pewnością będzie bardzo pomocny w sprawie - mówi Paulina Harabin, oficer prasowy komendanta Powiatowego Policji w Otwocku.
- Była ostatnia minuta regulaminowego czasu gry. Sędzia doliczył trzy. Jarek Włodarczyk sfaulował rywala. Sędzia odgwizdał faul i zaczęła się lekka przepychanka. W jej trakcie zawodnik gospodarzy uderzył pięścią w twarz naszego kolegę. No i się zaczęło. Sędzia rozdawał kartki no i wszystko w miarę się uspokoiło. Nie wiedzieliśmy, kiedy arbiter zakończył mecz - mówi jeden z graczy Wisły.
Jak przyznaje, chwilę później na boisko wbiegło czterech, a może pięciu kibiców Józefovii. - Zaczęli atakować od tyłu pięściami i nogami naszych graczy. Wyglądało to strasznie. Leżeli i byli kopani przez kibiców oraz zawodników gospodarzy. Był ogromny "kocioł" na boisku, bardzo wiele starć, ciosów. Nie dało się tego w ogóle ogarnąć. Dopiero po kilku minutach spokojniejsi zawodnicy zabrali swoich kibiców i zawodników poza boisko i zeszliśmy do szatni. Podczas meczu nie było kompletnie ochrony, żadnej policji itp. Nie może tak być, że zawodnik jedzie na mecz i jest pod takim zagrożeniem - dodaje.
Mateusz Połynka
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.
Komentarze opinie