
Dostawczy Lublin Jerzego Domaszczyńskiego z Łąk spłonął prawie doszczętnie. Mężczyzna zastanawia się, dlaczego do pożaru przyjechała państwowa straż z Garwolina, a nie pobliskie jednostki OSP
Samochód stał w pobliżu stodoły. Pożar wybuchł w nocy z 5 na 6 lipca po godzinie 1:00. – Obudził mnie wybuch opony. Nie wiedziałem, co się dzieje. Płomienie sięgały wyżej stodoły. W domu było czerwono, widno przez łunę – relacjonuje Jerzy Domaszczyński. Obawiał się, że od palącego samochodu zapalą się zabudowania. Zadzwonił pod 112. Przybyła straż z PSP Garwolin, a w międzyczasie mężczyzna sam rozpoczął gaszenie.
– Strażacy dojechali po około pół godzinie. Pytałem, dlaczego nie przybyła straż z Łąk, Chęcin i Brzegów, czy oni są tylko od festynów. Któryś ze strażaków odpowiedział, że była wzywana straż z Łąk – opowiada mężczyzna i zastanawia się, dlaczego żadna z tych jednostek nie przyjechała, choć mają bardzo blisko – jednostka z Łąk około kilometra. – W OSP Łąki jest samochód cysterna. Ich samochód stał podczas ostatniego pikniku. To on jest od festynów czy gaszenia? – pyta mieszkaniec Łąk.
"Jednostka OSP Łąki została zaalarmowana, ale nie odpowiedziała"
O pożarze była informacja w kronice strażackiej. – Działania straży pożarnej polegały na zabezpieczeniu i oświetleniu miejsca zdarzenia oraz podaniu jednego prądu wody na wrak pojazdu celem jego schłodzenia. Akcja jednego zastępu trwała blisko godzinę – czytamy.
O tę sytuację dopytujemy mł. bryg Tomasza Biernackiego, oficera prasowego KP PSP w Garwolinie. – Jednostka OSP Łąki została zaalarmowana, ale nie odpowiedziała na alarm – informuje oficer. Wyjaśnia, że według zasad stosowanych przez dyżurnych Stanowiska Kierowania KP PSP w Garwolinie, zawsze do zdarzenia jest dysponowana miejscowa jednostka, bez względu na to, czy należy do KSRG, czy nie. Ponadto, do tego typu zdarzeń obligatoryjnie wyjeżdża także zastęp z PSP.
– Nasz zastęp był już w drodze blisko miejsca zdarzenia, więc nie wzywaliśmy kolejnej jednostki, zwłaszcza, że jak się okazało, pożar pojazdu był już przygaszony przez właściciela – uzupełnia. Dodaje, że OSP Brzegi mają jedynie lekki samochód, OSP Chęciny także nie są zbyt często dysponowane.
"Niech wyjaśniają sobie w Garwolinie, do kogo pisali"
Tymczasem prezes OSP Łąki Henryk Latuszek twierdzi, że ani on, ani naczelnik nie otrzymali SMS-a z dyspozycją z PSP, a tylko do nich w jednostce przychodzą alarmy o wyjazdach poprzez SMS. - Wiem, że się paliło, ale dowiedziałem się później - mówi prezes.
Dopytujemy, czy na pewno nie dostali żadnego smsa. – Na pewno. Sprawdzałem w telefonie. Niech wyjaśniają sobie w Garwolinie, do kogo pisali. Wtedy pojechalibyśmy. Była noc, byłoby komu pojechać – podsumowuje.
J. Domaszczyński podkreśla, że poruszając sprawę braku przyjazdu pobliskich jednostek nie kieruje nim chęć zemsty. – Poruszam ją dla ocalenia czyjegoś życia, zdrowia lub budynku – zaznacza nasz rozmówca.
Prosi także, w imieniu rolników, o dyżury straży podczas żniw. – Jak nie, to niech odprowadzą te samochody, niech nie będzie defilad i pokazówek – mówi stanowczo.
JS
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.
Komentarze opinie